Już prawie 80% Polaków popiera zakaz chowu klatkowego kur – wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Nasza świadomość jako konsumentów się zwiększa – chcemy jeść produkty zdrowe – a poza tym zależy nam na humanitarnym traktowaniu zwierząt.
W ogólnoświatowy trend wpisują się działania firm z branży spożywczej, których coraz więcej rezygnuje ze sprzedaży jaj z chowu klatkowego.
Kury też potrzebują rozwinąć skrzydła
Jakość życia kur pochodzących z chowu klatkowego jest bardzo niska. Zamknięte w ciasnych klatkach, bez możliwości swobodnego poruszania się i rozprostowywania skrzydeł, są narażone na okaleczenia oraz deformacje kończyn. Podawaniem hormonów i naświetlaniem zmusza się ptaki do znoszenia ogromnych, nienaturalnych ilości jaj. Są to warunki okrutne.
Wiele kur nie wytrzymuje takiego traktowania i pada z powodu uszkodzeń ciała, wycieńczenia, a także stresu. Truchła ptaków często nie są usuwane w przepisowym terminie. Dodatkowo w klatkach mnożą się niebezpieczne bakterie, np. E. coli czy salmonelli. Niehumanitarne obchodzenie się ze zwierzętami nie pozostaje oczywiście bez wpływu na jakość jaj pochodzących z chowu klatkowego, która jest gorsza od jakości jaj z wolnego wybiegu.
Decyzja nie dla jaj
Na szczęście coraz więcej firm z branży spożywczej rezygnuje ze sprzedaży jaj z chowu klatkowego. Jedną z nich jest Makro Polska. „Makro zdecydowało się wycofać jaja z chowu klatkowego, zarówno w skorupkach, jak i w formie płynnej masy, a proces zakończy się do 2025 r. Wiąże się to z naszą korporacyjną i globalną polityką zrównoważonego rozwoju […].
Jako przedsiębiorstwo chcemy promować właściwe postawy wśród naszych pracowników, klientów oraz partnerów, by ograniczać negatywny wpływ na ekosystem i upowszechniać proekologiczne zachowania. Bardzo ważne jest dla nas także dobro zwierząt” – mówi w wywiadzie dla agencji informacyjnej infoWire.pl David Antunes, dyrektor Pionu Handlowego Makro Polska.
infowire.pl