Zmarła już 13 ofiara tragicznego wypadku polskiego autokaru pod Berlinem – poinformowała telewizja TVN24. Rzecznik lokalnych władz miał powiedzieć, że „to najtragiczniejszy wypadek na autostradach w Brandenburgii”. Do wypadku doszło dzisiaj około godziny 10.30.
– Trzynasta osoba zmarła w berlińskim szpitalu w wyniku obrażeń, jakie odniosła podczas wypadku polskiego autoraku pod Berlinem” – powiedział rzecznik MSZ Marcin Bosacki.
29 osób zostało rannych, w tym 16 ciężko i 14 lekko. Część rannych jest w stanie krytycznym – poinformował Marcin Bosacki. Wszyscy poszkodowani zostali przetransportowani śmigłowcami do szpitali w Berlinie i okolicach. Po śmierci 13 ofiary, liczba ciężko rannych wynosi najprawdopodobniej 15 osób.
Wrak autobusu został zbrany z miejsca wypadku na parking policyjny kilkanaście minut po godzinie 19.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział po południu w Warszawie, że resort ma już listę podróżujących autokarem. Według niego, lista ofiar wypadku „wymaga weryfikacji i w pierwszej kolejności muszą być poinformowane rodziny”. Według rzecznika rządu Pawła Grasia identyfikacja ofiar już została dokonana.
Kinga Wustinger z polskiej ambasady w Berlinie powiedziała, że koordynację działań informacyjnych przejęło niemieckie MSZ.
Rzecznik polskiego MSZ poinformował, że jeszcze w niedzielę do Berlina pojadą w dwóch autokarach rodziny ofiar. Transport, na prośbę MSZ, organizuje burmistrz Złocieńca. Bliscy, którzy chcą pojechać na miejsce wypadku, mogą kontaktować się pod numerem telefonu: +94 36 72 022. Z rodzinami pojadą psychologowie.
Rzecznik dodał, że nie ma informacji, czy wśród zmarłych są dzieci, ale wiadomo, że „zdecydowana większość tych, co byli w autokarze, to były osoby dorosłe”. Powiedział, że była to wycieczka zorganizowana przez nadleśnictwo zakładowe w Złocieńcu.
Według Bosackiego, na miejsce tragedii udał się ambasador Polski w Niemczech Marek Prawda i premier Branderburgii Matthias Platzek.
Do wypadku doszło w niedzielę przed południem na autostradzie A10 na odcinku między Rangsdorf i Schoenefeld. Autokar ze Szczecina, w którym znajdowało się 47 pasażerów i dwóch kierowców, uderzył w filar wiaduktu. Według pierwszych ustaleń autobus usiłował uniknąć zderzenia z samochodem osobowym wjeżdżającym na autostradę; kobieta prowadząca ten samochód straciła kontrolę nad pojazdem.
Do akcji ratunkowej wezwano około 300 ratowników, także straż pożarną i sześć śmigłowców. Na miejscu wypadku ustawiono namioty, w których udzielana jest pierwsza pomoc poszkodowanym w wypadku.
Świadkowie zdarzenia mówili o „okropnych scenach”.
Policja zapowiedziała uruchomienie punktu informacyjnego dla krewnych ofiar i poszkodowanych w wypadku. Autobus był w drodze z Hiszpanii do Polski.
Autokar należał do firmy Pol-Bus. Była to wycieczka zorganizowana przez Nadleśnictwo Złocieniec. Autokar wracał z Hiszpanii do Polski – poinformował ojciec jednego z uczestników wycieczki na antenie TVN24.
Przyczyny wypadku potwierdza niemiecka policja, o czym na antenie TVN24 mówił dziennikarz Radia ZET Wojciech Hernes. – To najtragiczniejszy wypadek na autostradach w Brandenburgii – miał powiedzieć rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych w Poczdamie. Rzecznik policji powiedział natomiast, że najprawdopodobniej winę za wypadek ponosi kierowca samochodu osobowego, który zjeżdżając na obwodnicę zepchnął polski autokar z pasa ruchu, a ten chcąc uniknąć zderzenia z pojazdem zjechał na bok, gdzie było już za późno, aby ominąć filar.
TVN24, PAP