Problem lustracji w wojsku nadal nie został rozwiązany. Gdy w ostatnich miesiącach IPN zabrał się za lustrowanie wysokich dowódców polskiej armii, znowu pojawiły się nowe kłamstwa lustracyjnych przeciwników.
Tymczasem brak kompleksowej lustracji wojskowych nadal stwarza poważne zagrożenia dla bezpieczeństwa naszych sił zbrojnych.
W czerwcu b.r. opinia publiczna dowiedziała się, że IPN zaczął lustrować wysokich oficerów polskiej armii. Jak zawsze niestrudzona na froncie lustracyjnym „Gazeta Wyborcza” rozpaczliwie pytała: „Czy IPN zdziesiątkuje dowództwo polskiej armii?”. 19 czerwca b.r. „GW” informowała, że właśnie prokuratorzy IPN wszczęli postępowanie lustracyjne w sprawie jednego z najwyższych dowódców ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, alarmując, że to już kolejny wysoki rangą generał, który może zostać wyrzucony z wojska za sprawą IPN. W ostatnich tygodniach „GW” kilkakrotnie poświęciła swoje łamy problemowi lustracji wojskowych, usiłując wywołać anty lustracyjne emocje w polskiej armii. W jednym ze swoich tekstów „GW” rozpaczliwie wręcz alarmowała, podnosząc, że: „IPN jednego po drugim oskarża o kłamstwo lustracyjne Oskarżenia mogą dotknąć jeszcze wielu, którzy byli w wojsku w czasach PRL, a dziś stanowią trzon dowództwa”. Czytając teksty „GW” można było odnieść wrażenie, że znowu zaczął się w Polsce, jak pisał kiedyś Lesław Maleszka, jakiś lustracyjny apartheid, który tym razem ma objąć nasze siły zbrojne. I jak można się domyślać, trzeba zrobić wszystko, aby tą „dziką lustrację” wojskowych szybko zahamować. Jak zawsze na lustracyjny apel „GW” odpowiedzieli towarzysze z SLD, dobrze zaprawieni w bojach na lustracyjnym froncie. 25 czerwca Leszek Miller i Janusz Zemke zaapelowali, aby IPN zaprzestał lustracji w wojsku, ponieważ godzi to w bezpieczeństwo państwa. Zapowiedzieli nawet, że SLD złoży za kilka dni projekt uchwały w sprawie zakończenia lustracji w Polsce.
Lustracja w wojsku
Lustracja w wojsku to skutek nowelizacji ustawy o służbie żołnierzy zawodowych. W dniu 14 września 2007 r. prezydent Lech Kaczyński podpisał nowelizację ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych. Wprowadziła ona obowiązek składania oświadczeń lustracyjnych przez oficerów na etatach pułkownikowskich i generalskich. Jednak od chwili wejścia jej w życie, wojskowych praktycznie nie lustrowano. IPN nie wyrabiał się z bieżącą realizacją swoich lustracyjnych działań, głównie za sprawą skali lustracji kandydatów w wyborach samorządowych. Miało to również związek z trwającym w IPN przeglądem akt po b. WSW i Zarządzie II Sztabu Generalnego, które w świetle obowiązującej ustawy lustracyjnej zostały zaliczone do organów bezpieczeństwa komunistycznej PRL. Dostęp do akt WSW i Zarządu II SG był w zasadzie możliwy dopiero, gdy w 2006 r. zlikwidowano WSI, które były ich dysponentem. Pomimo, że akta te były przekazywane do IPN od 2001 r. to WSI w znacznej części zastrzegła akta współpracowników WSW i Zarządu
II SG, tym samym uniemożliwiając korzystanie z nich przez Instytut. Sytuacja uległa zasadniczej zmianie, gdy w latach 2006-2007 szefowie zreformowanych służb wojskowych zaczęli zmieniać te decyzje. Jednak dopiero ich uporządkowanie umożliwiło IPN-owi bieżące korzystanie z nich do weryfikowania oświadczeń lustracyjnych. Zgodnie ze znowelizowaną ustawą o służbie żołnierzy zawodowych, lustrowani są oficerowie powoływani na najwyższe funkcje w siłach zbrojnych. Według oficjalnego komunikatu rzecznika MON Jarosława Sońty, w tym roku prowadzone przez IPN sprawy lustracyjne dotyczyły jednego pułkownika i pięciu generałów, spośród których, jak zaznaczył, „trzech odeszło już ze służby, a wobec dwóch nadal trwają postępowania lustracyjne”. Wśród wymienionych przez rzecznika MON generałów byli m.in. były szef szkolenia Wojsk Lądowych gen. dyw. Paweł Lamla, zastępca dowódcy i szef sztabu Wojsk Lądowych gen. dyw. Andrzej Malinowski i b. dowódca Pomorskiego Okręgu Wojskowego (POW) gen. bryg. Zygmunt Duleba oraz szef obrony przeciwlotniczej 12. Dywizji Zmechanizowanej płk. Ryszard Kretkowski. Wszyscy wyżej wymienieni mieli w latach osiemdziesiątych współpracować z WSW. Ale to dopiero początek procesu faktycznej lustracji w polskich siłach zbrojnych. Dotyczy ona przede wszystkim wyższej kadry dowódczej. Obecnie mamy w Wojsku Polskim 122 oficerów na etatach generalskich (102 z nich to generałowie) i prawie dwa tysiąca pułkowników. To właśnie oni zaczynali swoją wojskową karierę w latach osiemdziesiątych i to oni mogli wejść w relacje z komunistycznymi służbami specjal&
shy;nymi Ludowego Wojska Polskiego: WSW i Zarządem II Sztabu Generalnego. Historycy IPN oceniają, że skala współpracy z komunistycznymi służbami w tej grupie zawodowej jest znacznie większa niż w innych grupach podlegających lustracji. Wskazują przy tym, że okresy 1976-1983 i 1985-1986 były zwłaszcza dla WSW okresami najbardziej obfitymi, jeśli chodzi o liczbę pozyskanych do współpracy tajnych współpracowników.
Dlaczego należy zlustrować armię?
Lustracja wojskowych przez wiele lat była nie możliwa do zrealizowania. Działo się tak, nie tylko z powodu braku podstaw prawnych do jej przeprowadzenia. Przez dwadzieścia lat nie było politycznego consensusu, aby tego dokonać. Gdy w 1999 r. powstał IPN i zaczął przejmować akta „wojskówki” dysponujące nimi WSI zrobiły wiele, aby jak najtrudniej było skorzystać z nich w przyszłości. Dokonane przez gen. Marka Dukaczewskiego zastrzeżenia znacznej części zasobu po WSW i Zarządzie II SG, spowodowały zasadnicze trudności w korzystaniu z nich przez IPN. W rezultacie sprawa lustracji wojskowych stała się obszarem dziewiczym. Cieszyć może zatem, że IPN wreszcie mógł zabrać się i zabrał za rozwiązanie trudnego problemu, jakim jest lustracja w wojsku. To na pewno poprawi bezpieczeństwo naszych sił zbrojnych z kilku zasadniczych powodów. Po pierwsze bezspornym jest fakt bliskiej współpracy komunistycznych służb wojskowych ze służbami sowieckimi. Była ona znacznie głębsza niż miało to miejsce w przypadku służb cywilnych. Od 1979 r. do centrali GRU w Moskwie trafiały wszelkie dane na temat operacyjnych aktywów WSW i Zarządu II, które mogły zostać wykorzystane przez sowieckie służby w zależności od ich potrzeb. Ale w końcu lat osiemdziesiątych stało się coś jeszcze gorszego. Najważniejsze akta WSW zostały przez jej ostatniego szefa gen. Edmunda Bułę zmikrofilmowane a następnie zniszczone, zaś wykonane mikrofilmy trafiły do Centrali GRU w Moskwie. Zapewne na przekazanych mikrofilmach były teczki wielu pułkowników i generałów, pełniących wysokie stanowiska w obecnych polskich siłach zbrojnych. To, pomimo upływu dwudziestu lat, nadal stwarza poważne wywiadowcze zagrożenia dla polskich wojskowych. Dzisiejsi wyżsi wojskowi w polskiej armii, to po prostu grupa dużego wywiadowczego ryzyka. Ale to stwarza również zagrożenie dla naszych sojuszników w NATO. A poza tym idea lustracji miała na celu wpojenie elitom polskiego państwa zasady prawdomówności. Prawda o związkach z komunistycznymi służbami specjalnymi miała właśnie temu służyć. Jak mogliśmy się przekonać wiele razy w ostatnich latach, z prawdą w środowisku wojskowym, zwłaszcza w grupie wyższych dowódców, którzy zaczynali karierę jeszcze w czasach PRL, są spore problemy. Toczące się procesy lustracyjne pułkowników i generałów również dobrze pokazują ich stosunek do prawdy. To kolejny argument przemawiający za kompleksową lustracją wojskowych.
Jest zatem odwrotnie niż pisze „GW” i twierdzą politycy SLD. To zaniechanie przeprowadzenia lustracji w wojsku będzie zagrażało bezpieczeństwu państwa i jego sił zbrojnych. To nie podlega żadnej wątpliwości i nie są potrzebne nowe lustracyjne kłamstwa w miejsce starych.
Leszek Pietrzak
Były pracownik BBN, zajmował się rosyjską propagandą, jest m.in. współautorem raportu BBN o rosyjskiej propagandzie historycznej opublikowanego przed wizytą W. Putina w Polsce w dniu 1 września 2009r.
Felieton pierwotnie ukazał się Tygodniku "Warszawska Gazeta".