Warto się zastanowić – Co było powodem tego, że ekshumacje odbywają się tak późno? Czemu nie wykonano ich zaraz po '89 roku?
Wtedy być może można było jeszcze osądzić oprawców bohaterów, którzy polegli w walce z oprawcami działającymi na zlecenie sowietów w totalitarnym państwie jakim był PRL. Kluczowym jest jednak pytanie – Komu zależało na tym, by nie zajmować się przez ponad 20 lat tematem wzbudzającym tyle emocji?
– To, co robimy, jest ważne dla historii, ale kończy też gehennę rodzin ofiar. Ci ludzie w czasach PRL zderzali się ze ścianą milczenia urzędów, które nie chciały nawet informować, czy ich bliscy żyją lub gdzie są pochowani – mówi dr Szwagrzyk, historyk z IPN.
Dr Szwagrzyk kieruje pracami przy ekshumacji ofiar stalinizmu pomordowanych w Warszawie w areszcie przy ul. Rakowieckiej oraz siedzibie Urzędu Bezpieczeństwa i Informacji Wojskowej. Prace rozpoczęte wiosną na razie koncentrują się na obszarze nazywanym ''kwaterą Ł'' – od ''Łączki'', jak w cmentarnym slangu nazwano miejsce w pobliżu muru wojskowej części cmentarza na Powązkach.
Warto w tym miejscu podkreślić, że praca archeologów oraz całej ekipy to żmudne i staranne przekopywanie terenu. Jeszcze wczoraj z kolejnych warstw archeolodzy wydobywali czaszki, znajdowali fragmenty szkieletów. Na razie znaleziono ich 101, w większości mężczyzn, dwie kobiety. Przypuszczalnie poza badanym terenem jest ich jeszcze 200. Kolejny etap poszukiwań zacznie się jesienią.
Więcej na: Radiorp.fm