Dzień po Wielkanocy przypada druga rocznica katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem w której zgineło 96 osób. 10 kwietnia 2010 roku pamiętają chyba wszyscy Polacy.
Ja pamiętam głównie ludzi, którzy u mnie na uczelni w popłochu wymieniali między sobą informacje nt. zdarzenia, profesora, który przerwał wykład i oznajmił, że dzisiejsze zajęcia przerywa i informuje o odwołaniu kolejnych.
Wracając, w metrze widziałam płaczących młodych ludzi i zakonnice modlące się na różańcu. Tego dnia wieczorem tak wielu mieszkańców Warszawy było pod Pałacem Prezydenckim. Przyszli z obowiązku, z żalu lub z ciekawości – to już kwestia ich samych. Myślę, że nie liczyła się tego dnia nasza przynależność do danej grupy zwolenników tej czy innej partii politycznej. Myślę, że tu szło o śmierć ludzi, tak wielu matek i ojców, żon i mężów, lecących przecież oddać hołd innym umarłym.
Nie zdążyli.
Jak daleko może posunąć się prowokacja i niesmak w naszej polskiej (pop) kulturze? Jak bardzo możemy zniszczyć własne wartości? Dlaczego biernie oglądamy takie „gwiazdy” jak Kuba Wojewódzki? Na swoim profilu na facebooku dziś napisał on:
„Polacy !
Z okazji kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej, wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń oraz szybkiego powrotu do zdrowia wszystkim, którzy słyszeli dwa wybuchy na pokładzie jeszcze zanim wiadome siły zrobiły mgłę oraz wysunęły zdradziecką brzozę, życzy…
autor programu Kuba Wojewódzki akurat w tej sytuacji pragnący zachować anonimowość !
hura, hura, hura !!!”
Czy tak samo napisał by w rocznicę śmierci swojej matki lub żony? Czy naprawdę takie osoby jak on mają prawo występować w przestrzeni publicznej? Obawiam się, że te słowa jeśli są prowokacją, to nieudaną i pokazującą głupotę w „gwiazdorskim” ubraniu.
Agnieszka Florczak.