Obecnie książki to nie tylko papier pokryty treścią. To również literatura w wersji elektronicznej oraz audiobooki – odczytany przez lektora tekst publikacji. Jak zdążyliśmy zauważyć, mimo wszechobecnego Internetu, książki w tradycyjnej formie mają się dobrze i nie zostały wyparte z rynku.
Czy tak będzie zawsze? Czy forma elektroniczna okaże się zbędna? A może będą współegzystowały tak jak obecnie?
Główną zaletą utworów drukowanych jest fakt kontaktu z papierem, możliwość dotknięcia i poczucia historii związanej z książką. Poza tym publikacja w tradycyjnej formie nie obawia się braku prądu i nie potrzeba do jej czytania pośrednika w postaci komputera. Wydania elektroniczne są natomiast tańsze od formy papierowej oraz wydają się być trwalsze, gdyż odporne na zalania i rozdarcia. Jednak ich główną zaletą jest fakt ogólnej dostępności. Zdigitalizowana twórczość może być przesyłana po całym świecie, bez zagrożenia zniszczeniem. Szczególnie cenne jest to w przypadku publikacji bardzo starych, których nie można przenosić. Podobną wartość reprezentują audiobooki służące szczególnie osobom niewidomym, niemającym możliwości odczytania zwykłego druku.
Mimo to, odnoszę wrażenie, że digitalizacja książki wiąże się z częściową utratą jej ducha. Nie spotyka się w powieściach, żeby ich bohater zabierał ze sobą laptopa na drzewo i tam czytał z niego romantyczne utwory. Forma elektroniczna, jak już nadmieniłem, do odczytu wymaga prądu i nośnika, co bez wątpienia jest problematyczne poza domem. Co do książek tradycyjnych – ich wadą jest przede wszystkim cena oraz podatność na uszkodzenia.
Dochodzę do wniosku, że nie ma jednoznacznych przesłanek do uznania którejkolwiek formy – elektronicznej lub tradycyjnej – za lepszą. Obie są niezbędne, żeby każdy kto chce czytać mógł to robić, bez względu na ułomności. Książki są nam potrzebne, a różnorodne formy ich publikacji tylko ułatwiają dostęp do nich. Wersja tradycyjna i zdigitalizowana będą zawsze współistniały w zgodzie, w służbie nauki i przyjemności.
M.Rainka