„Jestem humanistką. Stawiam na człowieka. Najlepiej dwa razy dziennie” – bez mrugnięcia okiem powtórzę za bohaterką najnowszej polskiej komedii. Skrzypiące łóżko doprowadza mnie do szału. Zwłaszcza jeśli skrzypi dość miarowo.
Jeśli skrzypi za ścianą u sąsiada, a ja muszę się tym ekscesom przysłuchiwać, raczej zachwycona nie jestem, szczególnie gdy u mnie posucha. Okresy posuchy zdarzają mi się coraz częściej i są coraz dłuższe, wprost proporcjonalnie do mojego wieku, co jest całkiem zrozumiałe. W tym zakresie nie jestem Adamem Słodowym, choć fanką programu „Zrób to sam” i owszem, dlatego dobiegające zza ściany odgłosy niczym nie zmąconej radości z uprawiania seksu, nie tyle mnie dobijają ile skłaniają do przemyśleń.
Wiem wiem, nie jestem normalna, bo zamiast skorzystać z okazji i: a/ zacząć się masturbować b/ spytać sąsiadów czy mogę się przyłączyć ja zaczynam analizować. Wszystko przez to, że w dzieciństwie spadłam z wysokości 3 metrów i uderzyłam się w głowę. Przeżyłam, ale skutki są odczuwalne do dziś. Na szczęście analiza przebiega szybko. Generalnie wiadomo, że seks Polaków nie trwa to długo, chciałoby się dodać, niestety.
Tylko głęboka wiara w wyjątki trzyma mnie przy życiu. Kiedy akurat coś mi się trafi i to moje łóżko skrzypi miarowo, nie mogę się skupić na dotarciu do celu i po prostu często nie dochodzę. Rezygnuję, gdyż dobiegające do mnie przeróżne dźwięki (pracująca pralka, kapiąca woda w umywalce, miauczący kot, szurająca kapciami sąsiadka) skutecznie mnie dekoncentrują. Dekoncentrują zresztą większość z nas. Nas-kobiety. Te kobiety z prawidłową ilością estrogenu i testosteronu. Też wspomnę o wyjątkach.
Dla zasady. I właśnie o głuchocie, skupieniu i ciężkiej pracy będzie dzisiejszy felieton. Większość mężczyzn potrafi robić tylko jedną rzecz naraz. Kiedy mężczyzna ma erekcję, trudno mu mówić, słuchać czy prowadzić samochód – dlatego mężczyźni zazwyczaj nie rozmawiają w trakcie uprawiania seksu (nie pasuje mi to słowo – uprawiać można ziemniaki albo buraki).
Próba rozmowy w trakcie może spowodować , że u mężczyzny obniży się koncentracja i erekcja. Podczas „uprawiania” facet korzysta z prawej półkuli mózgowej, a obrazowanie mózgu pokazuje, że tak bardzo się skupia na tym, co robi, że praktycznie JEST GŁUCHY. My natomiast doskonale słyszymy każdy szmer. A to dlatego, że kiedy facet szedł upolować jakiegoś mamuta, siedziałyśmy przed jaskinią i nasłuchiwałyśmy czy nie nadciąga jakieś niebezpieczeństwo – zwierzę lub wróg. I wyostrzyły nam się zmysły.
Poza tym, mamy o 30% więcej powiązań między prawą i lewą półkulą i może robić kilka rzeczy jednocześnie, a facet, żeby odpowiedzieć nam na jakiekolwiek pytanie zadawane mu podczas „uprawiania”, musiałby się przełączyć z prawej na lewą półkulę. A wtedy mógłby się zdekoncentrować, pomylić kierunki, co grozi poważnymi obrażeniami ciała, a może nawet trwałym kalectwem. Nie ma się co śmiać. To bardzo poważna sprawa. W powszechnej opinii, doprowadzenie mężczyzny do orgazmu jest równie skomplikowane jak jazda windą: lokalizujesz tabliczkę z przyciskiem, naciskasz guzik i winda wiezie na samą górę
W rzeczywistości na męski orgazm składa sie mnóstwo czynników – od gry hormonów, przez napływ krwi, głęboki oddech aż po hiperwentylacje. Najczęściej właśnie to, co się dzieje w jego umyśle, uruchamia guzik z napisem “podniecenie seksualne”. Gdy facet zaczyna myśleć o seksie, tzw. ośrodek orgazmu znajdujący sie w mózgu wysyła sygnały w dół rdzenia kręgowego, aż do receptorów narządów płciowych. Rezultatem jest napływ krwi do genitaliów i nagłe przebudzenie penisa, który powiększa się i twardnieje.
W tym momencie, zwanym fazą podniecenia, jego serce przyspiesza i częściowo unoszą sie jądra, zbliżają się do podbrzusza, kurczą sie też worki mosznowe, co wygląda, jakby pojawiła sie na nich gęsia skórka. Kiedy i w jaki sposób pojawia sie druga faza podniecenia – zwana fazą plateau, czyli narastania napięcia seksualnego poprzedzającego orgazm – zależy od mężczyzny. Aby doprowadzić partnera na Mount Everest orgazmów, trzeba uważnie i umiejętnie żonglować jego podnieceniem, na zmianę podniecając go aż do granic wytrzymałości i upuszczając z niego troszkę pary, zanim wybuchnie. Przy czym uważać należy żeby nie przesadzić, bo nam obiekt może zejść z nadmiernego nieupuszczonego podniecenia, jeśli ma słabe serce. Proponuję na samym początku zrobić wywiad lekarski. No i w końcu – orgazm.
Bezpośrednio przed finałem, zwanym faza orgazmu, mężczyzna może zwiększyć tempo pchnięć (jeśli jest to normalny stosunek) lub tempo ruchów bioder (jeśli jest to stosunek oralny lub manualny), a jego nogi i stopy mogą sie napiąć lub nawet zacząć drgać. Jeśli chodzi o stronę techniczną wydarzenia, to w czasie fazy plateau, gdy rośnie podniecenie, następuje wydalenie spermy do cewki moczowej – umięśnionego kanalika, którym przepływa mocz. Tuz przed orgazmem zaciska sie się ujście szyjki pęcherza moczowego, dzięki czemu nasienie nie spływa wstecz, do pęcherza.
W chwili orgazmu gwałtowne skurcze cewki moczowej i mięśni miednicy z dużą siłą wyrzucają płyn przez otwór na szczycie prącia. Skurczów tych jest przeciętnie od sześciu do piętnastu i każdy z nich trwa około sekundy. Ale nie liczcie. Współczujcie – męski orgazm trwa bowiem zaledwie od 6 do 15 sekund . I nie mają oni szans na to co my, czyli na wielokrotny orgazm.
Gdy mężczyzna radośnie dobrnie do mety, zaczyna się faza ustępowania podniecenia. Całe ciało odpręża się, oddech i krążenie krwi wracają do normy. Penis zmniejsza sie, ale pozostaje o mniej więcej 50% większy niż w stanie nie pobudzonym (młodzi mężczyźni mogą osiągnąć ponowną erekcję po 10-20 minutach, im są starsi, tym czas refrakcji jest dłuższy). Z jego ciała znika seksualny rumieniec, jądra sie rozprężają, a penis staje sie bardzo wrażliwy na dotyk. Na zakończenie słowo o kaloriach.
Czym właściwie jest sperma? Ejakulacyjny koktajl składa sie z wydzieliny z tzw. męskich gruczołów płciowych dodatkowych (opuszkowo-cewkowy, krokowy, pęcherzyki nasienne) zawierającej plemniki. Ma w sobie bogactwo składników – substancji odżywczych dla plemników, m.in. proste cukry, cynk, aminokwasy i witaminy, putrescyna, spermina, spermidyna i kadaweryna (odpowiedzialne za zapach i smak spermy), witamina C, prostaglandyny, lipidy, aminokwasy, enzymy, hormony steroidowe, witamina B12, fruktoza, cholesterol, mocznik, cynk, wapń, magnez, selen.
Jaka ilość spermy jest uwalniana przy typowej ejakulacji? – wygląda, że całkiem sporo, ale naprawdę jest to zawartość łyżeczki do herbaty (4-6 ml) Tak ejakulują mężczyźni pomiędzy 18 a 36 rokiem życia, starsi produkują mniejszą ilość. Ile kalorii jest w jednej łyżeczce spermy? – Tyle, co w pięciu tic-tacach – równe 10. Ilość plemników -1 ml spermy zawiera ok. 100 mln plemników.
Czyli w przeciętnym wytrysku jest ich ponad nawet 600 milionów. I zanim podniesie się larum, że Sawicka szydzi, kpi i niechybnie cierpi na SSN (stały syndrom niedopchnięcia), spieszę z wyjaśnieniem. Badania naukowe potwierdzają wszystko, co napisałam powyżej. Kocham mężczyzn i dlatego pragnę ich lepiej poznać, zrozumieć. Dzięki temu przestałam do nich przemawiać gdy są we mnie (nie że kilku jednocześnie) bo wiem, że w trakcie n
ie usłyszą, a w chwilę po czują się zagrożeni, ponieważ orgazm czyni ich bezbronnymi – pozbywając się nasienia, pozbywają się kontroli nad sytuacją.
A przecież facet musi ją mieć cały czas, żeby czuć się dobrze. Jeśli więc chcemy pogadać konkretnie z naszym mężczyzną, odczekajmy kwadrans do pół godziny. Hm…ale czy na pewno chcemy pogadać? Nie lepiej poprosić o bis? Wykorzystano żródła: http://www.insomnia.pl/Meski_Orgazm-t153138.html Poradniki małżeństwa Pease.
Autor: Monika Sawicka