GP Australii: fenomenal wyścig Kubicy

0
1476
views

Robert Kubica drugi w Grand Prix Australii. Po niesamowitym wyścigu pełnym zwrotów sytuacji Kubica pokazał, że jest znakomitym kierowcą docierając na metę jedynie za Jensonem Buttonem.

O tym, że kibiców czekają wielkie emocje wiadomo było już przed startem bowiem nawierzchnia na torze Albert Park w Melbourne zrobiła się mokra a na torze co chwilę siąpił deszcz.

Przypuszczenia okazały się jak najbardziej trafne, bowiem stawka przetasowała się już po pierwszych trzech wirażach. Na pierwszym zakręcie doszło bowiem do gigantycznego zamieszania, na którym najbardziej skorzystali obaj kierowcy Renault Robert Kubica i Witalij Pietrow. Rosjanin awansował z 18. miejsca na 10. a polski kierowca przebił się z dziewiątej na czwartą lokatę. Całe zamieszanie powstało po kolizji Michaela Schumachera i Fernando Alonso, wskutek którego „Schumi” uszkodził przednie skrzydło a Alonso stanął na torze i spadł na ostatnią pozycję. Obracającego się Alonso fantastycznym manewrem ominął Kubica i pomknął po zewnętrznej wskakując do czołówki. Dodatkowo w tyle stawki doszło do groźnie wyglądającej kolizji, w której uczestniczyli Nico Hulkenberg i Kamui Kobayashi. Wydarzenia na torze spowodowały, że kierowcy przez następne okrążenia musieli podążać za samochodem bezpieczeństwa, którzy „towarzyszył” im przez kolejne trzy rundy.

Kolejne okrążenia mijały pod znakiem walki kierowców McLarena na odzyskanie straconych pozycji. W czołówce trwała natomiast zacięta walka pomiędzy Sebastianem Vettelem, Markiem Webberem, Felipe Massą i Robertem Kubicą.

Taki stan rzeczy miał miejsce do 9. okrążenia, kiedy to kierowcy zaczęli zjeżdżać do alei serwisowej na wymianę opon, które lepiej spisywałyby się na wysychającej nawierzchni. Pierwsze okrążenia po wymianie były pełne uślizgów, „wycieczek” poza tor, o czym najboleśniej przekonał się Pietrow, który zakończył swój udział w Grand Prix na 10. okrążeniu w pułapce żwirowej. Drugi kierowca Renault spisywał się natomiast znakomicie. Krakowianin wykorzystał nieporadność rywali i przesunął się na trzecie miejsce jadąc za Vettelem i Buttonem.

Przesychający tor znacznie wzbogacił atrakcyjność rywalizacji. Czołowi kierowcy – Massa, Webber, Alonso i Hamilton – zaciekle walczyli o pozycję 5.-9. wyprzedzając się nawzajem. Najlepiej z całej stawki spisywał się ten ostatni, który sukcesywnie połykał kolejnych rywali.

Na 26. okrążeniu stała się rzecz, której nikt się nie spodziewał. Nienaciskany przez nikogo Vettel nie opanował bolidu (problemy z hamulcami) i wylądował na poboczum kończąc tym samym swój udział w wyścigu. Sytuacja z pewnością nie zmartwiła Buttona, Kubicy i Hamiltona, którzy tym samym znaleźli się na czele.

Pomiędzy 26. a 35. „kółkiem” kibice zgromadzeni wokół toru w Melbourne obserwowali fantastyczną walkę pomiędzy Hamiltonem i Kubicą. Brytyjczyk naciskał jak mógł polskiego kierowcę lecz Kubica bronił się znakomicie zachowując drugą pozycję. Na 34. okrążeniu Kubica mógł odetchnąć bowiem kierowca McLarena zjechał na wymianę opon. Spokoju krakowianin nie miał jednak zbyt dużo. Po chwili za jego plecami pojawiły się dwa bolidy Ferrari i Polak znów musiał „uciekać”.

Od 40. okrążenia czołówka jechała bardzo „zgodnie”. Prowadzący Button o kilkanaście sekund wyprzedzał Kubicę, za którego plecami jechali Massa, Alonso, Hamilton i Webber. Polski kierowca, który z „kółka na kółko” miał coraz bardziej zużyte opony musiał uważać na naciskających go rywali. Ostrożna jazda spowodowała, że Button stale zwiększał swoją przewagę a zawodnicy jadący za bolidem Renault cały czas byli bliscy siebie.

Na przedostatnim okrążeniu walczący za plecami Kubicy zawodnicy nie wytrzymali presji i zderzyli się, skutkiem czego Webber i Hamilton wypadli z toru marnując okazję na zdobycie dobrej pozycji. Jadący z przodu Kubica zapewne nie zauważył tej sytuacji i dojechał do mety przegrywając jedynie z aktualnym mistrzem, jadącym McLarenem Jensonem Buttonem. Na najniższym stopniu podium ostatecznie stanął kierowca Ferrari Felipe Massa. Tym samym Polak przerwał fatalną passę startów na torze Albert Park i po raz 10. w karierze stanął na podium.

Źródła: pb