Miller czyli koniec SLD?

0
1551
views

Chichot historii – Miller znowu szefuje SLD.
Pamiętacie Leszka Millera? Ostatniego premiera lewicy? Tego, który mówił, że człowieka nie mierzy się po tym jak on zaczyna, ale po tym kończy. Który mówił do Zbigniewa Ziobry „jest pan zerem”.

Osobę uwikłaną w aferę Rywina? Cóż ten pan dobrze nie skończył. Przez parę lat było o nim cicho. Był w Samoobronie, później w jakiejś nowej partyjce lewicowej. Nic mu nie wychodziło. Potem został felietonistą w popularnym tygodniku opinii. Siedział cicho. Tylko najbliższe mu osoby wiedziały gdzie się chomikuje. Ale coś się stało. Już samo jego kandydowanie było znakiem czasu. Czasu przeszłego. A na dodatek zdobył mandat z Gdyni(swoją drogą mieszkańcy mieli nieciekawy wybór – ekspremier mniej niż zero, albo pierwszy gej Rzeczpospolitej). Miller wszedł do sejmu, ale samo SLD weszło poobijane i w składzie prawie połowę mniejszym niż dotychczas. Z trzeciej partii sejmu, spadło na piątą pozycję. Napieralski musiał odejść. To on doprowadził do zapaści partii. On i jego dziwna polityka kadrowa. On oraz Palikot, który „zawłaszczył sobie” postulaty lewicy.

Dałem zawłaszczył w cudzysłowie, dlatego, że tak naprawdę SLD przestała robić, to co od lewicy się oczekuje. Zaniedbała wyborców. Kobiety. Gejów i lesbijki. Ludzi, którzy uważają, że rola Kościoła w Polsce jest za wielka. I to największa porażka Napieralskiego, który już widział się w fotelu premiera. Więc Napieralski musi odejść. Nikt go z partii nie wyrzuci, ale on teraz będzie miał ciche lata. W końcu dostał mandat poselski. Kto go zastąpić miał? Na początku wydawało się, że pałeczkę przejmie Kalisz. Pucołowaty prawnik Aleksandra Kwaśniewskiego, poseł SLD, który dostał największą ilość głosów. Ale nagle Miller, (który musiał być) pewny zwycięstwa zgłosił się do wyścigu. Jego koncepcja starła się z koncepcją Kalisza. A dziś wygrał piętnastoma głosami, przeciw jedenastu. Ktoś oddał jeden głos nieważny. Historia zatoczyła pełne koło.

Jeszcze parę miesięcy temu było zupełnie inaczej. Napieralski w kuluarach miał się tytułować premierem. Miała być koalicja z Platformą, w której SLD miała zastąpić PSL. Wszystko miało być tak pięknie. Nikt wtedy nie przypuszczał, że wszystko się tak posypie. A wszystko za sprawą Palikota. Bo nikt gościa od sztucznych penisów nie traktował poważnie. Bo nikt nie słuchał, że on odbierze SLD wyborców. Prawdą jest, że dopiero pod koniec kampanii Palikot tak naprawdę powiedział co rzeczywiście myśli. Że myśli jak kiedyś myśleli ludzie lewicy. Że chce opodatkować biskupów. Że chce zdjęcia krzyża w Sejmie. Że chce prawdziwego równouprawnienia. I że to co mówi, przynajmniej na chwilę wyborów, nie są wydmuszką. Stąd pierwsza transseksualistka i Robert Biedroń na listach wyborczych. Zwerbowany, czy przygarnięty po odtrąceniu przez SLD. Która wolała na listę wrzucić Millera. Już wtedy powinno się mi zaświecić światełko. Powinienem to zobaczyć, ale nikt nie jest nieomylny. Palikot załatwił SLD na szaro.

Bo co to oznacza dla lewicy? Nie tylko ja myślę, że SLD umrze pod sterami Millera. Bo to jest powrót wcale nie do chwalebnej historii tej partii. Afera Rywina, wciągnięcie Polski do Iraku a potem do Afganistanu. Miller to przede wszystkim przegrana partii jako partii rządzącej. To przez niego i jego działania SLD oddało władzę w 2005 roku. To jego wina. I teraz ta sama partia daje mu sobą rządzić. Coś mi tu nie gra. Przecież nie oddaje się przywództwa człowiekowi, który stracił władzę. Który wielokrotnie się ośmieszał, choćby w komisji badającej sprawę Rywina. Bo tam przecież Leszek Miller poległ na całej linii! Taki byle Ziobro wyprowadził go z równowagi. Takiego starego wyjadacza. Starego wyjadacza – bo przecież jak sobie państwo przypominają Leszek Miller działał w PZPR od dawna. To nie był jakiś młokos przychodzący do partii, która się wali pod koniec lat osiemdziesiątych. On działał w Związku Młodzieży Socjalistycznej, a do PZPR wstąpił w 1969 roku! To komunista pełną gębą. Ta lewica musi odejść. I najwyraźniej to się dzieje na naszych oczach. Zobaczycie.

Czyżby takich ludzi właśnie chce SLD? Chce powrotu takich ludzi? Kto jeszcze wróci? Janik? Oleksy? Kwaśniewski? Nie daj Boże! Takich ludzi polska lewica nie potrzebuje. Te stare twarze może ostatnio się gdzieś pochowały, ale przecież wciąż tam są. To chyba lepszy jest Palikot i jego ludzie, których nikt jeszcze nie zna. Już jakiś poseł niezadowolony z wyboru Millera przenosi się do Palikota. Wcześniej z tej łajby odeszło już parę osób. Platforma też wyłuska parę osób. Wspomnicie moje słowa.
Miller jest na cenzurowanym. Czy uda mu się coś dobrego zrobić? Wątpię. Dobije on partię, a Palikot posprząta i zgarnie co lepsze kąski. Bo to on jest nową twarzą polskiej lewicy. Czy Miller tego chce czy nie chce. Może to wcale nie jest takie złe. Panu Millerowi powinniśmy podziękować tych parę lat temu i nie dać mu wrócić. Może się mylę, ale w tym momencie wydaje się, że to właśnie on zgasi światło w SLD.

www.ZielonyDziennik.pl, Artur Pomper