U Allena „Wszystko gra”

0
1880
views

Od czterech dni na ekranach kin możemy oglądać „O północy w Paryżu” – najnowsze dzieło filmowe Woody’ego Allena.

Przy tej okazji warto przypomnieć sobie jeden z jego wcześniejszych filmów – „Wszystko gra” („Match point”), dzięki któremu reżyserowi udało się pokonać złą passę. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji obejrzeć tego filmu, być może „O północy w Paryżu” zachęci was do zapoznania się z tym wcześniejszym, wyśmienitym obrazem Allena.

Woody Allen, słynny amerykański reżyser o niesłabnącej popularności trwającej od lat 70-tych (głównie za sprawą „Annie Hall” i „Manhattanu”), na przełomie XX i XXI wieku zaczął być oskarżany o brak kreatywności, zaś jego filmy nie odnosiły sukcesów kasowych. Remedium na kłopoty Allena okazało się opuszczenie jego ukochanego Nowego Jorku i podróż do Europy – tak w 2005 roku powstało w Londynie „Wszystko gra”. Film doczekał się nominacji do Oscara, spotkał się z dobrym przyjęciem zarówno ze strony krytyków, jak i widzów. Przy tworzeniu tego obrazu Woody Allen i Scarlett Johansson pierwszy raz mieli okazję razem pracować – później Johansson stała się kolejną „muzą” reżysera i pojawiła się jeszcze w dwóch jego dziełach: „Scoop – gorący temat” oraz „Vicky Cristina Barcelona”. Zasila również obsadę będącego dopiero w trakcie produkcji filmu „The Bop Decameron”, którego premiera przewidywana jest na 2012 rok.

Głównym bohaterem „Wszystko gra” jest Chris Wilton (w tej roli wyśmienity Jonathan Rhys-Meyers). Zdobywa on pracę w klubie tenisowym w Londynie i poznaje Toma oraz jego siostrę Chloe (Emily Mortimer), z którą wkrótce zaczyna romansować. Rodzice rodzeństwa świetnie dogadują się z Chrisem i w pełni aprobują jego związek z Chloe. W wygodnym życiu Chrisa pojawiają się komplikacje, gdy w wiejskiej posiadłości rodziców Chloe poznaje on narzeczoną Toma – Nolę (Scarlett Johansson). Chris będzie musiał wkrótce zdecydować, jak widzi swoją przyszłość, a w tym celu zmuszony zostanie do trudnego wyboru między wartościami, których nie da się pogodzić.

Początkowo spokojna narracja w filmie stopniowo ustępuje miejsca coraz bardziej narastającemu napięciu, które udziela się widzowi i nie pozwala mu oderwać się od ekranu. Film ten pozwala nam zagłębić się w psychikę głównego bohatera, poznać jego dylematy i rozterki. Do ostatniej chwili nie wiemy jednak, jaką drogę on obierze oraz jakie będą skutki jego decyzji – co jest zasługą świetnego scenariusza. Zachwyceni powinni być wielbiciele twórczości Fiodora Dostojewskiego – „Wszystko gra” w luźny sposób nawiązuje bowiem do „Zbrodni i kary”. Zatem niezależnie od tego, czy ktoś jest fanem filmów Woody’ego Allena, czy też nie miał okazji zapoznać się dotychczas szczegółowo z jego dziełami, warto obejrzeć „Wszystko gra” – bądź co bądź jest on uznany za jeden z najlepszych obrazów nowojorskiego reżysera. Polecam zwłaszcza entuzjastom kina psychologicznego.

Katarzyna Piechuta