Aborcja czyli temat zastępczy.
Do Sejmu wpłynął obywatelski projekt ustawy zakazujący w ogóle aborcji niezależnie od przyczyn. Ma on zastąpić ustawę, która obowiązuje dzisiaj, która dopuszcza aborcję tylko ze względu na zdrowie matki.
Na początku tej kadencji Sejm już raz debatował w tej sprawie. Wówczas także nie udało się przeforsować bardziej restrykcyjnej ustawy. Wydaje się, że nowy projekt nie różni się niczym innym od poprzedniego, napisanego przez posłów PiS. Ja tu widzę inny, niepokojący problem – to się dzieje w przededniu kampanii wyborczej i wydaje się, że projekt jest tylko zasłoną dymną. Kolejny raz mówi się o rzeczach, które nie wymagają regulacji (przecież ustawa już jest) zamiast zajmować się naprawdę istotnymi problemami, o których pisałem wielokrotnie, jak choćby o bezrobociu.
W radiowej Trójce wypowiadali się dziś (w programie Kuby Strzeczkowskiego “Za a nawet przeciw”) Alicja Tysiąc – która wygrała przed Trybunałem w Strasburgu sprawę przeciwko państwu polskiemu (nie pozwolono jej na aborcje) oraz Mariusz Dzierzawski – jeden z autorów nowej propozycji legislacyjnej. Moje zarzuty o zasłonie dymnej poparł Jarosław Gowin – parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej.
Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie mam nic przeciwko projektowi, pod którym podpisało się 450 tysięcy Polaków. Przecież nikt ich nie zmuszał i trzeba zająć się sprawą zgłaszaną przez obywateli. Projekt jak projekt, czy jest dobry czy zły – każdy może ocenić. Dla mnie ustawa, która obowiązuje jest zbyt restrykcyjna. Ale dlaczego wybrano właśnie ten moment, żeby go przedstawić Wysokiej Izbie? To jest, cokolwiek by nie powiedzieć o jego ważności, kolejny sposób na kampanie wyborcza. Nie trzeba mówić, kto go zamierza poprzeć. Myślę że to jest oczywiste. Jednakże niezwykle wyczucie czasu nasuwa pytanie, czy pomysłodawcy rzeczywiście chcą uregulować tą sprawę i poprawić obowiązujący stan prawny, czy chodzi im o brutalniejszą kampanię wyborczą? Mnie się wydaje, że to ostatnie. Bo każdorazowo jeśli przychodzi rozstrzygać kwestię aborcji zaczyna się nagonka, wyzwiska, kłamstwa i oszczerstwa. Pojawiają się epitety, których normalnie się nie słyszy. A emocje sięgają zenitu. Niestety nie ma mowy, tak jak zwykle, o jakiejkolwiek rozsądnej dyskusji na rzeczowe argumenty.
Na pewno problem aborcji w Polsce istnieje. Obowiązujące prawo już jest bardzo restrykcyjne. Tak restrykcyjne, ze lekarze boja się nawet stawiać diagnoz, żeby nie być pociągniętym do odpowiedzialności karnej. Istnieje wielkie podziemie aborcyjne – kobiety które decydują się na ten krok są narażone na poważną utratę zdrowia a niekiedy i życia ze względu na panujące warunki w takich nielegalnych przybytkach. Istnieje także rozbudowana turystyka aborcyjna do naszych ościennych krajów – głównie Czech i Niemiec. Nie wydaje się zatem, żeby jeszcze bardziej restrykcyjna ustawa była konieczna. Jarosław Gowin przestrzegał przed jątrzeniem wokół tej sprawy – boi się on, że zbyt duże kontrowersje wokół sprawy aborcji mogą doprowadzić do tego, że szala przechyli się na niekorzyść ochrony poczętego życia. I Polacy wybiorą rozwiązania hiszpańskie, które są zdecydowanie bardziej liberalne niż polskie.
Podczas audycji padł argument, że dobrze byłoby, gdyby aborcje nie tylko zalegalizować, ale także umożliwić szpitalom zarabianie na nim – czyli zgoda na aborcje, ale z pełną odpłatnością za zabieg. To wcale nie jest zły pomysł – przynajmniej szpitale mogłyby coś zarabiać. W ten sposób zlikwidowałoby się szara strefę i chroniło się kobiety, które decydują się na taki zabieg.
Alicja Tysiąc przekonywała, że to kobieta powinna mieć możliwość decyzji. Bo to jej życie jest stawką. To powinien być wybór kobiety, bo to ona ponosi wszelkie konsekwencje moralne swojej decyzji. W audycji Trójki pojawił się argument, że aborcja to jest sprawa jedynego światopoglądu – katolickiego. A co z osobami, które nie podzielają tego światopoglądu? Czy to wtedy nie jest ograniczenie ich wolności. Alicja Tysiąc mówiła, że to nie państwo powinno decydować, jak kobieta powinna żyć, jak powinna utrzymywać rodzinę. Powtarzała, że to kobieta powinna mieć wybór. A ta ustawa odbierałaby jej wybór, nawet jeśli zagrożone byłoby jej życie lub życie płodu. Alicja Tysiąc, tak jak i wiele kobiet wypowiadających się na antenie pytały, dlaczego to meżczyzni tak bardzo się angażują w ta sprawę. Przecież to kobieta płaci i płacić będzie przez cale życie za swoja decyzje.
Mariusz Dzierżawski nie potrafił odpowiedzieć jak rozwiązywać dylematy lekarza, który niekiedy ma wybór – ratowanie dziecka albo matki. Bo czasem takie wybory musi podjąć. Nie potrafił też uzasadnić, dlaczego chciałby zmienić ustawę.
Wydaje mi się, ze wypracowany kiedyś kompromis w postaci obowiązującej ustawy jest i tak zbyt restrykcyjny. Ustawa nie tylko doprowadziła do powstania podziemia aborcyjnego i turystyki aborcyjnej. Nie tylko to naraża kobiety na utratę zdrowia i życia, ale także uszczupla dochody państwa (przecież ten zabieg za granicą też kosztuje). A Państwo z pewnością mogłoby te pieniądze przeznaczyć na edukacje antykoncepcyjna lub inny powiązany z tym cel.
www.ZielonyDziennik.pl, Artur Pomper