A. Kwaśniewski ojcem demokracji? Dziś usłyszałem coś, co mnie naprawdę rozbroiło. TVN przeprowadził wywiad z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim.
Wypowiadał się o pani Kluzik-Rostowskiej, że w ciągu roku zrobiła niezłą polityczną woltę – od doradcy kandydata na prezydenta, przez szefową partii mającej być opozycji do byłego szefa, do przejścia do partii najbardziej antykaczyńskiej jak się da. Rekord Guinnessa, jak powiedział prezydent. Tu się z nim zgodzę. Nie mogę jednak się zgodzić z nim, gdy powiedział, że czuje się urażony, że nie został zaproszony na spotkanie z Barackiem Obamą. Bo on czuje się jednym z ojców demokracji. Chyba coś mu się pomieszało. Najmłodszy minister komunistycznego rządu? Potem prezydent Polski na 2 kadencję ojcem demokracji? Dla mnie to przesada…
Aleksander Kwaśniewski nie powinien nazywać się ojcem demokracji. Nie ma z nią wiele wspólnego, choć był wybrany prezydentem dwukrotnie w demokratycznych wyborach. Przecież on brał udział w obradach Okrągłego Stołu jednak po stronie rządu komunistycznego! Ojciec demokracji? Raczej nie. Owszem to za jego prezydentury weszliśmy do Unii Europejskiej oraz NATO. Ale to nie był ani jego wybór, ani jego zasługa. Jakby on coś miał do powiedzenia (sam sobie napisał konstytucje ograniczającą władzę prezydenta)to nie wiem czy bylibyśmy gdzie jesteśmy. To była praca kolejnych ekip rządowych i – cokolwiek by o nim nie mówić – Lecha Wałęsy . Nie powiem, że on przeszkadzał, ale przecież jako prezydent, który napisał sam dla siebie obowiązującą konstytucje. (Jak wszyscy już powinni wiedzieć Kaczyński ograniczył uprawnienia prezydenckie, żeby Wałęsa miał mniejsze prerogatywy, historia potoczyła się inaczej i to on pokonał Wałęsę w drugiej turze wyborów). Zupełnie inna sprawa, że Aleksander wygrał te pierwsze wybory z naruszeniem prawa. Wszak nie powinienem może podejrzewać niezawisły sąd o stronniczość, ale przecież Kwaśniewski mienił się, że jest lepiej wykształcony od Wałęsy. Jak sobie przypominam, to on się tym chwalił, że on skończył studia i ma magistra. Rzeczywistość była inna – owszem młody Aleksander studiował na Uniwersytecie Gdańskim, ale nie zrobił absolutorium, ani nie obronił pracy magisterskiej. Czyli okłamał społeczeństwo. Sąd Najwyższy tym razem się pomylił. Czyżby Aleksandra bardziej pochłaniała go działalność w partii komunistycznej? Nie wiem. Jednak prawdą jest, że został on członkiem partii w 1977 roku !(dwa lata przed moimi urodzinami).
W latach 1985-1987 był członkiem rządu w gabinecie Zdzisława Messnera, potem był członkiem Prezydium Rządu i przewodniczącym Komitetu Społeczno-Politycznego Rady Ministrów od października 1988 do sierpnia 1989. Rozstał się z PZPR-em bo została rozwiązana. Proszę mi powiedzieć jak tak młody człowiek (w 1985 roku miał 29 lat!) dostałby się na tak wysokie stanowiska, gdyby nie był w pełni sprawdzonym i zaufanym politykiem? Ja nie wiem. Nie zamierzam nawet spekulować.
Nie rozumiem jak taki człowiek nie wstydzi się mówić, że czuje się ojcem polskiej demokracji? Ja bym się wstydził coś takiego zasugerować. To dla mnie spore nadużycie. Wstyd, panie prezydencie. Na szczęście już, były prezydencie! To hipokryzja pierwszej wody!
Ale oczywiście w Polsce nikt tego mu nie powie. Bo w Polsce nie można czegoś takiego powiedzieć. Bo jeszcze jakiś prokurator zarzuci lżenie na konstytucyjny urząd państwowy i wlepi 10 miesięcy więzienia! Tak jak temu 19latkowi w tym tygodniu(tym samym przepraszam redaktora naczelnego portalu www.zielonydziennik.pl za robienie problemów i narażanie na nieprzyjemności, bo z chwilą opublikowania na łamach dziennika staje się on współodpowiedzialnym). Aleksander Kwaśniewski nie jest ojcem polskiej demokracji. Nigdy nim nie będzie.
www.ZielonyDziennik.pl, Artur Pomper