08.02.2011 Torquay
Dziennik emigranta: antysemityzm a państwo Izrael
Dziś słuchałem sobie audycji w “Za a nawet przeciw” w radiowej Trojce. Dziennikarz rozpoczął od tego, że według badań przeprowadzonych w 2002 i 2010 antysemityzm w Polsce się zmniejsza. Niestety rozmówcy, którzy dzwonili do programu zadali kłam badaniom. Pewien dzwoniący pan pokazał, że antysemityzm wciąż jest obecny w naszym pięknym kraju. Oczywiście wspomniano też o książce pana Grossa, która jeszcze się nie ukazała, a już wywołuje bardzo wielkie poruszenie.
Rozważania o polskim antysemityzmie były ciekawe, rozmówcy na antenie oraz ludzie wysyłający wiadomości droga elektroniczna mieli odmienne zdania. Brakowało mi tego, żeby dziennikarz powiedział, że antysemityzm jest złem. Ale najciekawszym w całej audycji jednak był fakt, że nie zdefiniowano czym jest antysemityzm. A czasem mi się wydaje, że samo pojęcie się niebezpiecznie poszerza. Bo to słowo już przypomina paragraf 22 – czyli coś, za co zawsze można złapać. Tak jak Sokratesa – on został skazany na wypicie cykuty za “złe wychowanie młodzieży”. Bo czy antysemityzmem jest mówienie źle o Żydach? Mówienie źle o Izraelu? Granica nie jest sprecyzowana.
Wikipedia jest dość jednoznaczna “Antysemityzm – antyspołeczne uprzedzenie, nienawiść, wrogość i dyskryminacja Żydów oraz osób pochodzenia żydowskiego, postrzeganych jako grupa religijna, etniczna lub rasowa. Ekstremalny antysemityzm głosiła ideologia niemieckiego nazizmu, doprowadzając do próby wyniszczenia narodu żydowskiego w okupowanej Europie”.
Tą historię wszyscy znamy. Ale czy pamiętamy jak powstało państwo Izrael. Niedawno pisząc o terroryzmie wskazywałem na przykład Izraela, państwa które powstało dzięki zorganizowanej akcji terrorystycznej przeciwko Wielkiej Brytanii, która dostała mandat nad Palestyna. Od momentu powstania państwa Izrael mieszkający tam Arabowie – Palestyńczycy zostali zepchnięci do niższej kategorii obywateli. I przez cały czas trwania państwa starali się opierać.
Nie czuje się antysemitą w żadnym stopniu, ale czy to jest normalne, że państwo które powstało dzięki przemocy, teraz odmawia przemocy innym? Czy to nie jest hipokryzja? Zresztą Izrael jest przykładem państwa które notorycznie lamie prawo człowieka. Widać to szczególnie w Strefie Gazy. To jest mały skrawek ziemi, gęsto zaludniony, który Izrael kiedyś kontrolował. Potem umyło ręce i pozostawił swojemu losowi. A teraz to miejsce to wylęgarnia ekstremizmu i terroryzmu.
Nie pochwalam przemocy w żaden sposób. Uważam, ze nie jest ona sposobem na żaden problem, ale na przykładzie Strefy Gazy – z jej fatalnymi warunkami życia i skrajnym ubóstwem ludzi nie dziwię się ze tam ludzie nienawidzą Żydów i Izraela. Gdybym tam mieszkał czuł bym się identycznie. Nawet żyjąc tutaj, w Wielkiej Brytanii, nie sposób dojść do wniosku, że Izrael sam nie jest w porządku. I mówię tu o państwie, a niekoniecznie o Żydach. Tylko z drugiej strony mnie się wydaje, że nie można rozgraniczać antysemityzmu i działań państwa Izrael. Te sprawy są nierozłącznie. Nie można stosować podwójnych standardów. Jednych wobec Izraela, drugich wobec Palestyńczyków. Nie można z jednej strony mówić o antysemityzmie, a z drugiej nie respektować praw innych nacji.
Jak patrze na obecne zmagania Palestyńczyków to nie widzę znacznej różnicy w tym co się działo przed powstaniem państwa Izrael ponad pól wieku temu. To nie jest tak, ze można określić, czyje cierpienia były większe. Bo to nie jest mierzalne. Trzeba coś zrobić żeby je przetrwać. Wielki mur, który Izrael wybudował na granicy z Zachodnim Brzegiem też nie jest środkiem do skończenia sporu. Rozumiem determinację państwa Izrael do przetrwania i rozumiem, że nie mogą sobie pozwolić na przegranie wojny – bo dla nich przegrana wojna to kompletna anihilacja. Ale z drugiej strony nie da się budować państwa demokratycznego wykluczając części obywateli. Znacznej części obywateli.
W tym momencie trzeba powiedzieć, ze terroryści wywodzący się Palestyny wcale nie cieszą się moim szacunkiem. Jestem przeciwny przemocy, ale dla mnie nie ma większej różnicy czy to jest przemoc jednostek czy państwa. Czy to jest przemoc wywoływana przez Palestyńczyków, Żydów, Czeczenów i wszystkich innych. Tak samo jak jestem przeciwko przemocy tak brzydzi mnie antysemityzm i antysemici.
Antysemityzm w Polsce istnieje, te badania, mam nadzieje że one pokazały prawdę – wskazując na tendencję spadkową. Bo te słowa nienawiści, które słyszałem dziś w radiowej Trojce były naprawdę przykre. I niepokojące. Uważam też, że antysemityzm nie powinien mieć warunków do rozprzestrzeniania. Trzeba pamiętać, że Polska była kiedyś rajem dla prześladowanych Żydów. Że kultura Polaków i kultura Żydów – jidisz wzajemnie się przenikają. Żydzi byli i są pełnoprawnymi obywatelami naszego kraju. Kiedyś było ich znacznie więcej, ba, stanowili dziesięć procent narodu polskiego. Z prawami i obowiązkami temu tytułowi przynależnymi. Ci ludzie głoszący antysemityzm chyba o tym zapomnieli. Albo nie chcą wiedzieć. Antysemityzm jest złem. Ale i to co robi państwo Izrael trudno nazwać dobrem.
Niestety tych dwóch spraw nie da się rozłączyć. Mam wielka nadzieje, ze nikt nie posadzi mnie o antysemityzm gdy wypowiedziałem te słowa.
Artur Pomper