Reklamodawcy mają coraz więcej narzędzi w media społecznościowych. Snapchat wprowadził we wrześniu nowy format, który bazuje na technologii rozszerzonej rzeczywistości. Nowy typ reklamy – kanwa – pojawił się także w Instagram Stories. Jest on wyświetlany w trybie pełnoekranowym na urządzeniach mobilnych.
Chociaż firmy coraz częściej sięgają po serwisy społecznościowe w celach promocyjnych, nie powinny się skupiać tylko na tym aspekcie. Social media pozwalają przede wszystkim usprawnić komunikację z klientami i wykrywać wszelkie nieprawidłowości na linii firma–konsument.
– Media społecznościowe we wrześniu skupiły się na rozwijaniu swojej oferty dla reklamodawców. Snapchat z okazji szóstych urodzin zaprezentował nowy format reklamowy. Bazuje on na technologii rozszerzonej rzeczywistości i działa na podobnej zasadzie co Pokemon Go. Użytkownik widzi na ekranie smartfona wygenerowany cyfrowo obiekt, który wygląda tak, jakby był umieszczony w przestrzeni. W ten sposób Snapchat pozwolił na umieszczanie w przestrzeni aplikacji obiektów związanych w jakiś sposób z marką. Wytwórnia Warner Bros. zdążyła już w ten sposób zareklamować najnowszy film – wskazuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Maciej Przybylski, młodszy redaktor PRoto.pl.
Snapchat to jeden z najszybciej rozwijających się serwisów społecznościowych. Korzysta z niego 166 milionów ludzi, którzy przeciętnie otwierają aplikację 18 razy dziennie. Snapchat traci jednak użytkowników na rzecz Instagram Stories, czyli serwisu Marka Zuckerberga. Uaktualniony format reklamowy ma pomóc poprawić wyniki finansowe.
– Instagram z kolei pochwalił się liczbą użytkowników. Jak podano, z aplikacji korzysta już 800 milionów osób. Serwis wprowadził nowy format reklamowy, kanwy, które znane są też z Facebooka. To pełnoekranowe materiały promocyjne. Na Instagramie wyświetlane są pomiędzy poszczególnymi stories obserwowanych przez nas kont. Każda kanwa pozwala markom na odsyłanie na swoje strony internetowe – tłumaczy Maciej Przybylski.
Instagram podczas konferencji Advertising Week podał, że z dostępnej w serwisie platformy Stories korzysta codziennie 250 mln użytkowników na świecie. To właśnie na niej będzie dostępna opcja kanwy, która pozwala też na dodanie pokazu slajdów czy fragmentów tekstu. Wprowadzenie nowego formatu reklamy to efekt szybko rosnącej liczby reklamodawców. Obecnie na Instagramie jest ich 2 mln, czyli 100 proc. więcej niż pół roku temu.
– Marki nie powinny jednak zapominać o tym, że media społecznościowe to nie tylko okazja do reklamowania się. Niemal połowa ankietowanych przez firmę Sprout Social stwierdziła, że w przypadku kłopotów z usługą lub produktem, w pierwszej kolejności próbują się kontaktować z marką właśnie przez media społecznościowe – zauważa Przybylski.
Według badań Sprout Social dla użytkowników najbardziej liczy się to, czy dana marka jest szczera (86 proc.), przyjazna (83 proc.) i pomocna (78 proc.). Dla 83 proc. internautów markę można uznać za dobrą, jeśli odpowiada na pytania i używa treści wideo, włącza się w konwersacje. To, czy marki odpowiadają na pytania, istotne jest przede wszystkim dla pokolenia millenialsów (90 proc.).
– W dobie mediów społecznościowych każda skarga może się stać publiczna. Aż 80 proc. ankietowanych stwierdziło, że media społecznościowe pozwalają wykryć i nagłośnić przypadki niesprawiedliwego traktowania klientów przez marki – mówi redaktor PRoto.pl.
Media społecznościowe wprowadzają też kolejne ułatwienia dla użytkowników. Twitter testuje zwiększony limit w znakach, ze 140 na 280 we wszystkich językach, z wyjątkiem japońskiego, chińskiego i koreańskiego. Administratorzy Twittera oceniają, że trudności w zmieszczeniu się w limicie znaków powodują frustracje użytkowników. Część internautów twierdzi jednak, że przeczy to idei tego serwisu.
– Instagram z kolei poszedł na rękę właścicielom kont. Pozwolił na większą kontrolę tego, kto może komentować wrzucane przez nich zdjęcia. Grupę komentujących będzie można podzielić na tych, którzy nas obserwują, lub tych, których obserwujemy my. Sekcję komentarzy będzie można też całkowicie wyłączyć. Będzie można tworzyć czarne listy komentujących, którzy nie będą mogli komentować – wskazuje Maciej Przybylski.
news