Do 200 pojazdów wzięło udział w proteście zorganizowanym przez stowarzyszenie „Łódzki Taksówkarz”. Taksówkarze, którzy w poniedziałek (02.10) utrudniali ruch na łódzkich ulicach mówią, że zostali pominięci przy tworzeniu tarczy antykryzysowej i całej branży grozi upadek.
– Nie zostaliśmy uwzględnieni w branżowej tarczy antykryzysowej. Obostrzenia związane z pandemią wirusa spowodowały, że taksówkami ludzie przestali jeździć. Możemy mówić od spadku w wysokości 80 proc. uzyskiwanych przychodów. Po prostu jesteśmy na skraju bankructwa – skarży się Arkadiusz Dawidiuk ze Stowarzyszenia „Łódzki Taksówkarz”.
– Generalnie chodzi o to, żebyśmy dostali dotacje na przetrwanie – mówi Adrian Amroziński, łódzki taksówkarz.
– Ja już jeżdżę po 17-20 godzin. Już nie mam siły, muszę płacić rachunki, muszę płacić raty. Wszyscy coś musimy płacić, a pieniędzy nie ma – narzeka Robert Wieteska ze Stowarzyszenia „Łódzki Taksówkarz”.
xnews