W Wielkim Tygodniu, w staropolskiej wsi obowiązywały tak zwane Dni Chleba. Obdarzano wówczas to pieczywo szczególnym szacunkiem, spożywano go podczas każdego posiłku, modląc się dziękczynnie do Boga w podzięce za tak cenny dar.
Pieczenie chleba w Wielkim Tygodniu
Ciasto na chleb wyrabiano koniecznie ręką, co trwało około godziny. Kiedy było już gotowe należało zostawić je do wyrośnięcia. Śpiewano wówczas pieśni pochwalne dla Pana Jezusa, za to że na święta obdarzył mieszkańców wioski obfitością tego pokarmu. Bochenki robiono na stolnicy lub formowano w ręku, następnie układano w glinianych donicach, bądź na krążkach zrobionych z lipy, osiki albo plecionej słomy.
Chleb pieczono bezpośrednio w piecu na liściach tataraku, chrzanu lub kapusty. Używano też do wypieku kobylaku i liści dębu. Po włożeniu wszystkich bochenków do pieca, gospodynie uderzały łopatą w sufit odganiając tym samym złe licho, które by mogło popsuć wypiek. Poza tym nie wolno było im usiąść, gdyż chleb mógłby opaść. Aby zatem też i nie stały owe panie, chodziły one po mieszkaniu modląc się lub śpiewając na chwałę Pana.
Kilka rodzajów chleba
Na Wielkanoc pieczono parę rodzajów chleba, a były to: chleby zwykłe i trochę lepsze, podobne do dzisiejszych ciast, a także drobne bułeczki pieczone dla chorych i dzieci. W wielu regionach kraju robiono tzw. strucle, czyli długie pszenne bułki ozdobione plecionką. Strucle wkładano do pieca najgłębiej, po nich dopiero wkładano chleb. „Szczodraki” pszenne pieczone w całej Polsce, były drobnymi chlebkami w kształcie podkowy, rogala lub podłużnej bułeczki.
Gospodyni starała się przygotować je z najlepszej mąki. Pieczywo często nadziewano kapustą, serem lub burakiem cukrowym. „Szczodrak” symbolizował wszystkie najważniejsze wartości egzystencjalne czyli dostatek, dobre plony, płodność kobiet i zwierząt, życie spokojne i bezpieczne. Na Wielką Sobotę, gospodynie w całej Polsce przygotowywały „pączki”, czyli okrągłe bułeczki z ciasta chlebowego nadziewane słoniną i smażone na smalcu. „Pączki” miały symbolizować zdrowie w domu i zagrodzie.
Pączki pani Irenki
Na świętokrzyskiej pewnej wiosce, znana była w dziewiętnastym stuleciu pani Irenka, która bardzo poważała swego zięcia Ireneusza. Piekła ona dla niego pączki z różnym nadzieniem, tak jak to młody człowiek lubił. Pewnego razu owa pani zamiast marmolady wsadziła mu w pączkowe ciasto sporo soli.
Gdy zięć skosztował takiego rarytasu, rozgniewał się srodze na teściową, a nawet odszedł od jej córki, która bardzo przypominała wyglądem panią Irenkę. Aby odwieść Irka od tego postanowienia, teściowa wykupiła mu wczasy kojące nerwy w Polańczyku i nade wszystko poprosiła ona głównego lekarza, aby nie podawać mu pączków i innych wypieków drożdżowych podczas całej tam kuracji.
Święto zwiastowania
Wierzono, że w tym dniu otwiera się ziemia, która zaczyna rodzić. Tego też dnia oczekiwano przylotu bocianów i w związku z tym lepiono z ciasta tzw. bocianie łapy oraz miniatury narzędzi rolniczych, by mogły one służyć rolnikowi podczas wszelkich prac. Pieczenie drobnych ciasteczek w tym dniu, w którym ziemia budzi się do życia symbolizowało urodzaj i płodność bydła.
.
Wielka Sobota
W niektórych rejonach kraju tradycyjnym dniem wypieku, był Wielki Piątek, w innych zaś sobota. W Wielką Sobotę pieczono „paskę” z razowej mąki pszennej, żytniej lub gryczanej. Smarowano ją z wierzchu słoniną i ozdabiano krzyżem z ciasta. Kiedy gospodyni piekła „paskę”, gospodarzowi nie wolno było zaglądać do pieca, ponieważ mogły mu posiwieć włosy.
Najczęściej kobiety zamykały drzwi od izby i nie wpuszczały w czasie pieczenia nikogo. W Wielką Sobotę „paskę” niesiono razem z pisankami i chrzanem do święcenia. Przed kościołem porównywano czyja „paska” jest bardziej wyrośnięta i rumiana. Najdłuższa paska symbolizowała szczególne szczęście dla danej gospodyni.
.
Ewa Michałowska – Walkiewicz