Połów ryb w Bałtyku odbywał się zawsze. Rybacy wypływali w morze często, jednakże na chwilę obecną donoszą, że nie ma po co już wypływać w morze.
– ,,W 2008 r. jeszcze wszystko się jakoś kręciło, później z roku na rok było coraz gorzej.
Problem jest ogromny. Kiedyś wypływaliśmy nawet kilkanaście razy w miesiącu. Teraz ryb jest tak mało, że w rejs opłaca się wyruszyć tylko raz na miesiąc’’ – komentuje sytuację Michał Wereszczyński, rybak z Gdańska.
Ryb nie tylko jest mniej, ale te które uda się złowić są po prostu małe. Przyczyną tych problemów jest zachwianie łańcucha pokarmowego w Bałtyku, a dokładnie brak odpowiedniej ilości fitoplanktonu.
– ,,Jedną z przyczyn zamierania i kurczenia się praktycznie wszystkich bałtyckich ryb jest mała ilość fitoplanktonu, którym żywią się najmniejsze morskie organizmy. W Zatoce Gdańskiej fitoplanktonu praktycznie nie ma.
W efekcie coraz większe ryby nie mają się czym żywić, więc nie rosną’’ – powiedział Grzegorz Hałubek, doradca ministra gospodarki morskiej ds. rybołówstwa.
Julian Z. Pankiewicz, wiadomości gospodarka