Nowe przepisy dotyczące pracy tymczasowej, obowiązujące od 1,5 miesiąca, mogą spowodować, że firmy odwrócą się od tej formy zatrudnienia, choć zmiana prawa miała poprawić sytuację pracowników. Chodzi o ograniczenie okresu, w jakim dany pracownik tymczasowy może pracować na rzecz jednej firmy.
Za przekroczenie limitu 18 miesięcy (w ciągu 36 miesięcy) pracodawcom grożą wysokie kary, dlatego kluczem jest odpowiednie ewidencjonowanie okresu pracy. W tym celu firmy i agencje pośrednictwa pracy muszą ze sobą ściśle współpracować.
– Wcześniej było tak, że pracownik mógł pracować 18 miesięcy dla danej agencji pracy tymczasowej. Po zmianach limit ten stosuje się nie dla agencji pracy, ale pracodawcy użytkownika. Nawet po zmianie agencji pracy pracownik nadal może pracować tylko 18 miesięcy w ramach 36 kolejnych miesięcy na rzecz jednej firmy. Za niedostosowanie się do tego wymogu grożą grzywny do 30 tysięcy złotych – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Dawid Widyna, pomysłodawca platformy Jobel.pro, służącej do ewidencji czasu pracy pracowników tymczasowych.
Według raportu Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej spośród niemal 7,5 tys. zarejestrowanych na koniec 2016 roku agencji zatrudnienia ponad 2,5 tys. (34 proc.) świadczyło usługi pośrednictwa pracy na terenie Polski, natomiast 2,26 tys. (30 proc.) pracę tymczasową. Liczba pracodawców użytkowników korzystających z usług agencji pracy tymczasowej w 2016 r. wyniosła 18,61 tys. i w porównaniu z rokiem poprzednim (16,98 tys.) była większa o 1,63 tys.
– Drugą istotną zmianą jest to, że ustawodawca zrównał w pewnych obszarach umowę-zlecenie z umowami o pracę tymczasową, w związku z tym te wspomniane limity dotyczą także osób zatrudnionych na umowy cywilnoprawne – zaznacza Dawid Widyna. – Do tego te okresy dla umów cywilnych są liczone jak dla umów o pracę, co sprowadza się do tego, że osoba zatrudniona przez okres 18 miesięcy na umowę-zlecenie (w okresie 36 miesięcy), nawet jeśli w tym okresie przepracuje tylko kilka dni, to będą to ostatnie dni, które dla tego pracodawcy-użytkownika mogła przepracować w świetle nowych przepisów.
W 2016 roku agencje skierowały do wykonywania pracy tymczasowej 795,8 tys. osób i w stosunku do 2015 r. liczba tych pracowników zmalała o niemal 4 tys. osób. Zdaniem Dawida Widyny nowe przepisy mogą spowodować dalsze zniechęcenie pracodawców do zatrudniania pracowników w ramach pracy tymczasowej.
Zdaniem eksperta pracodawcy użytkownicy będą musieli zacieśnić swoją współpracę z agencjami pracy tymczasowej. Między innymi po to, by uzyskać informację, czy dany pracownik nie przepracował już 18 miesięcy dla danego pracodawcy. Jeżeli tak, to nie powinien być dłużej do niego delegowany.
– Pracodawcy, aby zadośćuczynić przepisom i nie narazić się na kary od Państwowej Inspekcji Pracy, która może zrobić kontrolę w każdym momencie, powinni zacieśnić swoją współpracę z agencjami pracy tymczasowej i oprzeć ją o rozwiązania informatyczne, które pozwolą gromadzić dane dotyczące okresów pracy pracowników tymczasowych i na bieżąco je kontrolować – przekonuje właściciel Jobel.pro. – Bez takich rozwiązań kary od PIP są właściwie pewne i nieuniknione.
Jak podkreśla, chodzi przede wszystkim o informacje na temat daty rozpoczęcia współpracy z danym pracownikiem tymczasowym i daty jej zakończenia.
– Klientom, którzy korzystają z naszej platformy, dodatkowo sugerujemy, aby odnotowywali w systemie, czy praca tymczasową jest tzw. pracą na zastępstwo, ponieważ w sytuacji, gdy pracownik tymczasowy zastępuje nieobecnego pracownika etatowego, limit ulega wydłużeniu z 18 miesięcy – taki pracownik może pracować 36 miesięcy w trybie ciągłym w kolejnych 72 miesiącach – dodaje Widyna.
Ustawa przyniosła też inne istotne zmiany, na przykład ochronę dla kobiet w ciąży. Do tej pory kobiety, które pracowały w oparciu o umowę o pracę tymczasową, nie miały gwarancji przedłużenia umowy, gdy okazywało się, że są w ciąży. Teraz kobiety zatrudnione w danej agencji pracy tymczasowej przez co najmniej dwa miesiące w momencie rozpoczęcia trzeciego miesiąca ciąży zyskują gwarancję, że umowa będzie musiała zostać przedłużona do dnia porodu.
– Z jednej strony jest to ważne zabezpieczenie dla tych kobiet, z drugiej strony obawiam się, że może spowodować niechęć agencji do zatrudniania kobiet – ocenia Dawid Widyna.
newseria