Pozyskiwanie większych nakładów finansowych z UE na rozwój gospodarczy słabo rozwiniętych regionów przemysłowych, nie oznacza przesunięcia granicy kompromisu na niekorzyść ochrony środowiska.
Dość restrykcyjne prawo europejskie w zakresie wykorzystania środków, przeznaczonych na wszelkiego rodzaju inwestycje wielkoprzemysłowe oraz modernizację istniejących przedsiębiorstw, nierzadko sprawia ogromny kłopot odpowiedzialnym urzędom w zakresie wdrażania projektów, o których dotację zwracano się do UE.
Sytuacje iście patologiczne zdarzają się, na szczęście, coraz rzadziej. Problem leży, jak się zdaje, po stronie nie władz samorządowych, lecz centralnych władz, przekazujących środki z opóźnieniem. Rodzi się więc uzasadnione pytanie o to, czy pośpiech w ich realizacji nie skłania do dopuszczenia pewnych nieprawidłowości w zakresie dbałości o zachowanie założonych norm ekologicznych?
Wszelkie koncepcje modernizacyjne i innowacyjne winny być poprzedzone odpowiednimi badaniami i symulacjami, które w wyraźny sposób określą wpływ działalności przemysłowej na ekosystem. Ten, prewencyjny wręcz sposób, zniwelować może pojawiające się w przyszłości nieprawidłowości, a co za tym idzie – ustrzeże przedsiębiorstwa od kolejnych nakładów. Kryzys gospodarczy, który – jak obecnie donoszą specjaliści – zakończy się jeszcze w tym roku, wymusił na rynku szereg działań, mających zniwelować straty w finansach.
W dużej liczbie firm zasadniczo zmiany te skoncentrowane zostały na redukcjach stanowisk pracy, zmniejszeniu produkcji lub pomniejszeniu wynagrodzeń. Media szumnie donosiły o narastającym problemie i sposobach wyjścia z impasu. Żadna, znana mi publikacja, nie poruszyła tematu zmniejszenia środków przeznaczonych na działania związane z ochroną środowiska. I rzecz nie powinna dziwić.
W końcu kapitał ludzki w tym wymiarze ma większe znaczenie. Choć z drugiej strony… Obniżenie dochodów gospodarstw domowych z pewnością nie wpłynęło pozytywnie na kwestie dbałości o środowisko. Przy wzrastających kosztach materiałów opałowych, nawet fantastycznie wyedukowane ekologicznie społeczeństwo, sięga po środki sprzeczne z przyswojonymi zasadami. Związek rozwoju gospodarczego, ekonomicznego z ekologią jest nierozerwalny.
Czy wobec tego ekologia nie kosztuje nas zbyt dużo? Biorąc pod uwagę problemy, z którymi zmaga się dziś większość państw, nakłady te z pewnością do niewielkich nie należą. Wybiegając zaś w przyszłość, nie sposób stwierdzić, iż koszty te zwrócą się z nawiązką. Traktować je więc należy bardziej w kategoriach długoterminowej inwestycji, niż kosztów. I tu otwiera się pole do działania samorządów lokalnych. Mnożenie kolejnych instytucji, rozporządzeń i niejasnych przepisów niewiele może zmienić.
Większe efekty przynieść może wykorzystanie potencjału tkwiącego w pasjonatach, za pośrednictwem których zarówno edukacja ekologiczna, jak i podejmowanie działań prewencyjnych ustrzec nas może od kryzysu gorszego niż – miejmy nadzieję – krótkotrwały kryzys ekonomiczny.
ZielonyDziennik.pl, Piotr Rymaszewski