150 tys. zł kosztuje średnio zdobycie wyższego wykształcenia w Polsce – obliczyli eksperci Aegon. I przekonują, że bezpłatne studiowanie to tylko fikcja. Ponoszone przez polskich studentów wydatki na czynsz, pomoce naukowe, utrzymanie i wyżywienie są jednak i tak niższe niż np. w Wielkiej Brytanii czy USA.
– Na uczelniach państwowych czesnego co prawda się nie pobiera, ale studenci i tak niemało płacą za swoje wykształcenie – zauważa Marcin Hadyś, członek zarządu Aegon Services. – Często zdarza się, że muszą dopłacić za dodatkowy kierunek, różnego rodzaju dokumenty, tłumaczenia itp. Oprócz uczelni państwowych, które za naukę przynajmniej formalnie nie pobierają opłat, mamy sektor prywatny, który pobiera czesne. Różnice w jego wysokości są bardzo duże. Można więc stwierdzić, że w Polsce nie ma faktycznie bezpłatnych studiów.
Koszt zdobycia wyższego wykształcenia nad Wisłą, jak przekonuje członek zarządu Aegon Services, to około 150 tys. zł. Najbardziej kosztowne są kierunki biznesowe, ekonomiczne oraz medycyna.
– Pod względem geograficznym najtańsze miasta do zdobycia wyższego wykształcenia to Kraków oraz Łódź – twierdzi Hadyś. – Najdroższa jest oczywiście Warszawa. Ceny niektórych kierunków, szczególnie zarządzania i biznesu, mogą się bardzo różnić w poszczególnych ośrodkach. Mamy w Polsce coraz więcej renomowanych uczelni, które wyceniają się wyżej. Mniej uznane, które dopiero do czołówki chciałyby dołączyć, mają dużo niższe opłaty.
W Hiszpanii studiowanie kosztuje około 200 tys. zł. Zdobywanie wyższego wynagrodzenia w Niemczech czy we Francji jest o około 50 tys. zł droższe. Uczelnie brytyjskie kosztują w UE najwięcej – to wydatek rzędu 450-500 tys. zł.
– Cały czas mówimy o pełnych pięciu latach studiów, czyli całym okresie pobierania nauki, wliczając w to czesne, zakwaterowanie, wyżywienie, drobne wydatki niezwiązane z nauką wprost – podkreśla Hadyś. – Studia za oceanem kosztują 700-750 tys. zł. To jest już naprawdę duża skala.
Z tego względu, że różnice w opłatach na terenie Unii Europejskiej nie są już tak znaczące, jak jeszcze dekadę temu, coraz więcej Polaków wybiera szkoły w innych krajach. Na popularności zyskują unijne programy wymiany, takie jak Erasmus czy Sokrates.
– Oferujemy taki poziom studiowania jak inne kraje UE – mówi Marcin Hadyś. – Wyjazdy na studia to trend nie tylko polski. W ubiegłym roku z możliwości Erasmusa skorzystało ponad 15 tys. studentów. Przepływy między krajami są więc coraz większe.
Według Hadysia coraz częściej rodzice decydują się na regularne odkładanie na studia swojego dziecka. Instytucje finansowe wychodzą im naprzeciw i proponują produkty służące długoterminowemu oszczędzaniu.
– Rodzice dziecka, które rodzi się w tym roku, mogą być prawie pewni, że mniej więcej w 2033 roku zacznie ono studiować – przekonuje Hadyś. – Można o tym wcześniej pomyśleć, zacząć planowanie, wiedząc, że te wydatki są i z całą pewnością będą. Regularnie odkładając określone kwoty, można zgromadzić spory kapitał. W najważniejszym momencie, gdy dziecko rozpocznie naukę na uczelni, będzie on do dyspozycji rodziców lub opiekunów.
newseria