Jak podaje money.pl, Komisja Infrastruktury wydała sprawozdanie w kwestii zmian względem kierujących pojazdami. Z rewolucji na pewno będą zadowoleni kursanci, natomiast pełni obaw są zarówno instruktorzy nauki jazdy, oraz funkcjonariusze policji.
Pierwszą propozycją okazuje się być całkowita rezygnacja z egzaminu teoretycznego. Politycy PO są zdania, że nie ważne jest gdzie kursant zdobywa wiedzę teoretyczną lub z zakresu pierwszej pomocy, a to że poprawnie zda test państwowy.
Kolejną propozycją jest wybór samochodu do zdawania egzaminu praktycznego, który jest do tego przystosowany np. auto za pomocą którego kursant uczył się jeździć.
Poprosić więc trzeba by było swojego instruktora, aby udostępnił dany samochód na czas egzaminu lub uzgodnić ową kwestię z inną szkołą jazdy, gdyż bywa, że ośrodki egzaminacyjne dysponują całkiem innymi markami.
Zmiana miałaby również dotyczyć uprawnień, czyli kierowca posiadający kat. B mógłby kierować motocyklem, który posiada silnik o pojemności nieprzekraczającej 125 cm3.
Jeśli dojdzie do planowanych zmian w ustawie szkoły jazdy bez wątpienia będą stratne. Już dziś zapowiadają, że żaden kursant nie wsiądzie do samochodu szkoły jazdy dopóki nie zaliczy egzaminu wewnętrznego. Strach przed tym, iż kursanci mogą siać zagrożenie na drodze jest uzasadniony, gdyż instruktorzy nie mieliby pewności jaką wiedzę teoretyczną posiada kursant.
Udogodnienia mające na celu bezstresowe zdawanie egzaminu na prawo jazdy ucieszyć mogą przyszłych kursantów, jednak ze statystyk policyjnych wynika, iż grupa podwyższonego ryzyka, to ludzie młodzi, którzy prawo jazdy mają od niedawna.
Częściej powodują oni wypadki, a statystyki mówią, że co trzeci wypadek ze skutkiem śmiertelnym spowodowany jest przez osobę młodą. Co będzie zatem działo się na drogach po ewentualnej zmianie w ustawie?
ZD24.pl