Zdaniem Ministerstwa Gospodarki, spór ten nie przyniesie wielkich strat polskiej gospodarce. Przez kilka tygodni trwała walka pomiędzy Rosją a Ukrainą. Rosja przy pomocy restrykcji handlowych chciała zniechęcić Ukrainę do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
Dwudziestego sierpnia restrykcje zostały zniesione, ale zdaniem eksperta Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, dokument stowarzyszeniowy zostanie podpisany przez Ukrainę w listopadzie.
Dla Polski najważniejsze jest jednak to, że zdaniem eksperta, spór pomiędzy Ukrainą a Rosją może uderzyć w polskich eksporterów.
– Rosja próbuje zmienić preferencje ukraińskich polityków poprzez pokazywanie, jak bardzo Ukraina jest uzależniona od eksportu do Rosji –powiedział w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Jewgen Worobiow, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. – Nie sądzę, żeby rosyjska presja miała dać taki efekt, jaki Rosja chciałaby osiągnąć. Władze Ukrainy wydają się zdeterminowane, by pójść naprzód z podpisaniem umowy stowarzyszeniowej.
Umowa stowarzyszeniowa mogłaby zostać podpisana 28 lub 29 listopada w Wilnie na szczycie Partnesrstwa Wschodniego. Wejście jej w życie oznaczać będzie zniesienie barier celnych dla zdecydowanej większości towarów.
– Głównym problemem jest to, że Rosja jest bardzo przejęta ryzykiem re-eksportu europejskich produktów z Ukrainy do Rosji jeśli umowa stowarzyszeniowa i porozumienie o wolnym handlu wejdą w życie. Rosja wierzy, że to będzie duże zagrożenie dla jej interesów handlowych w ramach unii celnej z Białorusią i Kazachstanem. Rosyjscy politycy tłumaczą, że to jest główny powód narzucania ograniczeń handlowych na import z Ukrainy – podkreśla Worobiow.
Zdaniem Worobiowa, niewykluczone jest jednak przywrócenie obostrzeń importowych, które obowiązywały do połowy sierpnia, co uderzy w ukraińskich eksporterów. Zdaniem eksperta PISM, zastrzeżenia zgłaszane przez Rosję co do jakości polskich warzyw, nabiału i mięsa, są elementem tej samej gry.
– Myślę, że oskarżenia, że niektóre polskie produkty są niebezpieczne albo nie spełniają standardów rosyjskich władz ochrony konsumentów, są kontynuacją tego przedstawienia. Główny powód, dla którego Rosja to robi, to pokazanie, że jeśli polskie towary są niebezpieczne, to re-eksport ich przez Ukrainę może być dużym zagrożeniem dla kierowanej przez Rosję unii celnej – uważa Worobiow.
Polska gospodarka ucierpi w mniejszym stopniu, bo w porównaniu do eksportu do krajów Unii Europejskiej, wymiana handlowa z Rosją jest niewielka. Zgodnie z danymi GUS-u, w 2012 r. do tego kraju trafiło nieco ponad 5 proc. wartości polskiego eksportu.
ML