Zielony Dziennik

Dziś już wiemy, cudów nie ma, ale jest … Astaksantyna

Od samego zarania ludzkość starała się powstrzymać upływ czasu. Nie mam tu na myśli zachowywania ciała w formie mumii, tak jak to robili starożytni Egipcjanie. Jednak zarówno oni, jak i Asyryjczycy, Sumerowie czy Babilończycy wykorzystywali rośliny do celów leczniczych i kosmetycznych.

Wiedza ta w dużym stopniu uległa zapomnieniu, jednak to, co przetrwało w formie papirusów, inskrypcji hieroglificznych w egipskich grobowcach czy tabliczek sumeryjskich i babilońskich daje nam pewien obraz o ich zadziwiająco obszernej wiedzy o wpływie wielu substancji występujących w środowisku naturalnym w formie roślin czy minerałów na zdrowie i kondycję fizyczną człowieka. Jedną z roślin pochodzenia morskiego wykorzystywaną przez starożytne cywilizacje są algi. Już wtedy wiadomo było, że koją i nawilżają skórę, odmładzają, przyspieszają gojenie się ran i owrzodzeń.

Jednak dopiero współczesna nauka z całym arsenałem laboratoryjnym jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ta a nie inna roślina ma dobroczynny wpływ na organizm, jaka zawarta w niej substancja jest szczególnie cenna w lecznictwie i kosmetologii. Wiedza ta zaczęła się rozwijać niezwykle dynamicznie pod koniec ubiegłego stulecia, wtedy też powstał termin „wellness”, czyli kompleksowe działania dla wydłużenia i poprawy jakości naszego życia. Wellness jako styl życia jest dziś nie tylko niezwykle ważną sferą naszego funkcjonowania, ale też pewną filozofią i powiązaną z nią jedną z najszybciej rozwijających się gałęzi przemysłu, wspartą potężnym arsenałem naukowym i laboratoryjnym.

Dzisiaj większość z nas wie o szkodliwym wpływie wolnych rodników na nasz organizm. Są one produktem ubocznym funkcjonowania każdego żywego organizmu, powstającym nie tylko na skutek zanieczyszczenia środowiska, ale też na skutek metabolizmu tlenu, niezbędnego nam do życia. Wiązanie i usuwanie wolnych rodników jest więc niezwykle ważne dla spowolnienia procesu starzenia się, a więc degeneracji naszych komórek, które w konsekwencji tego procesu mogą transformować w komórki nowotworowe, stanowiące śmiertelne zagrożenie dla naszego organizmu.

dziwi więc fakt, że wielu naukowców poświęciło się badaniom nad substancjami, mogącymi ten niezwykle groźny i szkodliwy proces powstrzymać lub spowolnić w znaczącym stopniu. Odkrycie i wytworzenie astaksantyny z alg jest jednym z ostatnich i największych osiągnięć na tym polu. Pozyskiwana jest ona z alg w ich czerwonej postaci, czyli hodowanych przez pewien czas bez substancji odżywczych.

Po przeprowadzonych wielokrotnych i długotrwałych testach klinicznych stwierdzono, że jest to jeden z najsilniejszych przeciwutleniaczy, który ma zdolność wnikania we wszystkie komórki naszego ciała, przenikając przez barierę „krew – mózg”, wzmacniając naczynia krwionośne i wykazując działanie silnie przeciwzapalne. Jest więc potężnym sprzymierzeńcem w walce z takimi schorzeniami jak miażdżyca, choroba wieńcowa, stany zapalne i zwyrodnieniowe stawów i mięśni, osłabienie mięśnia sercowego i wieloma innymi. Jest również odpowiedzialna za zwiększenie wytrzymałości naszego układu kostno – mięśniowego w warunkach dużego wysiłku fizycznego, szczególnie u sportowców i ludzi pracujących fizycznie. Zmniejsza również szkodliwy wpływ promieniowania UV, zapobiegając chorobom nowotworowym skóry, uszkodzeniom śluzówek i narządu wzroku.

Chroni błony komórkowe przed uszkodzeniami oksydacyjnymi, co jest szczególnie widoczne podczas regularnych treningów, kiedy to stosowanie astaksantyny w znaczącym stopniu zmniejsza syntezę kwasu mlekowego w mięśniach, zmniejszając tzw. „dług tlenowy”, a więc także dolegliwości bólowe z tym związane. Powoduje to zwiększenie wytrzymałości i siły skurczu mięśni, pozwalając na znaczącą poprawę siły, wytrzymałości i wydolności naszego organizmu, nie tylko w warunkach uprawiania sportu wyczynowego. U kobiet suplementacja astaksantyną w znaczącym stopniu poprawia nawilżenie, elastyczność i gładkość skóry, redukując zmarszczki i zmniejszając podatność skóry na ich powstawanie. Skóra wygląda na młodszą, wypoczętą, zyskuje zdrowy koloryt i naturalny blask.

Występuje również znaczna redukcja przebarwień spowodowanych wiekiem i działaniem promieniowania UV oraz zanieczyszczeniem środowiska. Będąc specjalistą w zakresie zdrowego odżywiania oraz trenerem osobistym pracującym w wielu wypadkach z osobami w dojrzałym wieku, cierpiącymi na poważne schorzenia, sama bedąc w wieku 46 lat, rozpoczęłam suplementację astaksantyną, chcąc na sobie sprawdzić jej działanie. Po miesiącu zażywania kapsułek zawierających astaksantynę stwierdziłam: – poprawę stopnia nawilżenia i elastyczności skóry o ok. 30% – wzrost siły i wytrzymałości mięśni podczas treningu o ok. 25% – redukcję zmarszczek mimicznych o ok. 30% – zmniejszenie podatności na powstawanie „długu tlenowego” o ok. 25% Efekt najbardziej spektakularny dotyczy wpływu astaksantyny na mój wzrok. Od kilku lat używałam okularów do czytania i pracy przy komputerze o stopniu korekcji 0,75 D. W chwili obecnej okulary nie są mi już potrzebne w żadnej z tych sytuacji.

Od wielu lat również cierpiałam na tzw. zespół suchego oka, objawiającym się nadmiernym wysuszeniem gałki ocznej na skutek niedostatecznej produkcji łez naturalnie nawilżających powierzchnię oczu. Po miesiącu stosowania astaksantyny zespół suchego oka ustąpił całkowicie. Suplement zawierający astaksantynę należy w chwili obecnej do najwyżej przeze mnie ocenianych i zamierzam o stosować nadal.

Nie bez znaczenia jest również fakt, że nie spowodował on u mnie żadnych działań niepożądanych, a jednocześnie wpłynął korzystnie na stopień nawilżenia i odporności na mikrourazy śluzówki narządów układu moczowo – płciowego, co jest problemem dla wielu kobiet w wieku dojrzałym, wpływając korzystnie na jakość intymnej sfery życia, tak istotnej dla każdego z nas. Aneta Tamborska,

 

Zd24.pl www.odzywianietozdrowie.pl