Gdzie się podziały czasy gdy dziewczyna musiała wiele się starać o miłość faceta? Gdzie są Ci faceci którzy nie rzucali słów na wiatr? Zanim powiesz dziewczynie, że ją kochasz dobrze się zastanów.
Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi.
Stefan Wyszyński Bez miłości człowiek nie jest człowiekiem. Obowiązuje to każdego, niezależnie od wieku i sytuacji życiowej. Bez miłości człowiek marnieje i więdnie. Staje w miejscu, cofa się, gaśnie i usycha. Cechą istotną bycia zakochanym jest zachwyt, podziw..oczarowanie.
To może być sposób poruszania się, barwa głosu, kształt ust, twarz, mądrość tej osoby, sposób bycia, formułowanie myśli, zgrabna figura, każdy z tych szczegółów jest symbolem czegoś głębszego, czegoś co zauroczyło i stało się nadrzędną wartością, spędzeniem snu z powiek, gonitwą myśli i żądzą. Chcę przebywać z tymi szczegółami, słuchać pięknej barwy głosu, patrzeć na zgrabne kształty, chcę żyć życiem tego co mnie oczarowało i zachwyciło.
Zachwyt staję się wtedy największą siłą, która popycha mnie w stronę zafascynowania kimś. Może to być szczegół o zabarwieniu erotycznym, bez cienia wzajemności, może trwać krótko albo z wzajemnością latami, ale szczegół o zabarwieniu tylko erotycznym może nie urosnąć do rangi wymiaru miłości, tej jedynej, wielkiej i absolutnej. Może nawet w którymś momencie wydawałoby się, że to wielka miłość, wielkie emocje, ale po krótszym czy dłuższym czasie okazywało się, że to jeszcze nie ten, jeszcze nie ta.
Co to jest miłość? To jest uczucie – zapewniają jedni. To jest akt woli – twierdzą drudzy. A naprawdę jest to przeżycie swoistego gatunku, które ogarnia całego człowieka, w którym uczestniczy niewątpliwie i uczucie, i wola. Od nagłego olśnienia aż po trwające czasami całe lata narastanie tego uczucia. Spostrzegamy kogoś na swojej drodze, może znajdujemy w internecie. Jeszcze się nawet nie zderzyliśmy oczami. Jeszcze z sobą nie zamieniliśmy słowa. Nie znajdujemy się na co dzień, a już zaczyna się w nas budzić jakaś siła przyciągająca. Zaczynamy dążyć do siebie jak magnesy, zachwycając się sobą nawzajem. Każde zbliżenie się do siebie, czy czekanie na maile, wiadomości, smy potęguje to napięcie.
Chcemy być blisko siebie. To daje radość. Wszystko inne przestaje obchodzić. Następuje przegrupowanie ważności spraw, jest już tylko jedna sprawa ważna, właśnie ten człowiek. Pojawia się męka niepewności, czy jest się akceptowanym przez drugą stronę. Strach przed ewentualnością odrzucenia. Każda oznaka nawet tylko tolerancji wywołuje falę szczęścia. To jak życie w ciągłym uniesieniu. W miarę upływu czasu maleje ostrość czy gwałtowność tych przeżyć, ale trwa wciąż radość, teraz już pogłębiona, schodząca w coraz szersze pokłady osobowości.
Ten drugi człowiek jest potrzebny coraz bardziej do życia na co dzień. Bez jego akceptacji nawet zwyczajnych spraw, wszystko jest jakoś niepełne, a nawet nieważne. „Czy to ty?" "Czy to taki człowiek, jakiego ja szukam?" Czasem może się zdawać, że właśnie znaleźliśmy, a okaże się, że jest jakiś detal, który przeszkadza, wadzi, jest na dłuższą metę nie do zniesienia. Tyle razy pożądanie nazywamy miłością.
Pożądanie, którego celem jest zdobycie drugiego człowieka, wtedy na czas zdobywania gramy jakieś role, zakładamy „maski "by się upiększyć i ułatwić osiągnięcie celu. Zmieniamy się, otwieramy, wychodzimy ze swojej małości i egoizmu, zmieniamy się na korzyść pod wpływem miłości ku drugiemu człowiekowi. Gdy kochamy- dajemy, a gdy przestajemy dawać, to znaczy, że przestajemy kochać.? W momencie kiedy dwoje ludzi zaczyna sobie wyliczać, odmierzać, targować się, wykłócać się o każdy detal, miłość się skończyła. Jeżeli w ogóle była.
Może to słowo "dawanie" jest słowem za konkretnym, zbyt jednoznacznym. Nie trzeba zasypywać od rana do wieczora smsami, uśmiechami, dobrymi słowami, swoimi wszelakimi usługami, prezentami – niezależnie czy on, ona tego chce, czy nie chce, czy tego potrzebuje, czy nie, ale trzeba być dla drugiego człowieka, być gotowym i dyspozycyjnym. Zakochanie się ma pewien element bierności. Jeszcze w początkowej fazie nie jest to egoizmem, ale istnieje niebezpieczeństwo, że przerodzi się w egoizm. Zachwyt, który jest podstawowym elementem miłości, powinien być jej pierwszym etapem. Człowiek od zakochania się powinien przejść do pokochania. To nie jeden krok, ale to przepaść, którą trzeba przekroczyć. Bo miłość to, gotowość do tego, by usłużyć, pomóc, przydać się, by zaopiekować się.
To chęć, by być potrzebnym. Człowiek zachwycony drugim człowiekiem, pozostający pod jego urokiem, prawdziwie za nim tęskniący, szukający jego towarzystwa, podświadomie wyczuwa, że nie można poprzestać na patrzeniu, na słuchaniu, że nie może wszystko skończyć się na biernej postawie brania, czerpania, chłonięcia, ale trzeba wejść w życie człowieka, w którym się zakochało, zbliżyć się do niego, złączyć się z nim i być razem.
Bywa tak, że tylko jedna strona przechodzi z etapu zakochania się na etap pokochania i stąd wynikają dziwne sytuacje, bo partner, który do tego kolejnego etapu nie dorósł, nie bardzo wie, o co chodzi, traktuje usiłowania drugiej strony jako wtrącanie się, ingerencję w jego sprawy i wycofuje się z wcześniejszych deklaracji. Może się okazać, że ten, który był obiektem pożądania, szaleństwa i upojenia rozkoszy, jest nie do wytrzymania, że nie da się z nim żyć, że jest beznadziejnie głupi albo obrzydliwie egoistyczny, że w życiu na co dzień ma zachowania nie do przyjęcia, że denerwuje każdym słowem i sposobem bycia.
Że w gruncie rzeczy nigdy go nie kochaliśmy, a wszystko to, co między nami było dotąd, nie było żadną miłością, a tylko żądzą. Gdy wybucha w człowieku przeżycie erotyczne, jesteśmy wpatrzeni w to, co nas podnieca. Objawia nam się idealny partner, by mu dostarczyć maksimum przyjemności zmysłowych. Chcemy się z nim jak najprędzej złączyć, posiąść go. Cały świat wiruje przed oczami, wyobraźnia dostarcza karkołomnych kolorowych obrazów angażując nas totalnie. Wszystkie myśli, wszystkie działania są skoncentrowane, by dojść do celu swoich pożądań.
Zupełne szaleństwo albo jeszcze dokładniej: opętanie. Bo opętanie to zawsze jakaś jednostronność, jakieś zafałszowanie rzeczywistości. Aż dojdzie do spełnienia pragnień. I faktycznie może się tak zdarzyć, że kontakt z takim obiektem pożądania dostarczy wymarzonych przyjemności erotycznych. Aż dojdzie do jakiegoś nasycenia, wyrównania i uspokojenia. I wtedy ma szanse obiektywna ocena swojego partnera. Ta ocena może być drastyczna. Bywa, że gdy komuś zaszumi w głowie, gdy olśni go światło błyskawicy, gdy zacznie płonąć, bo znajdzie tego jedynego człowieka, na którego czekał całe życie, wtedy może ten człowiek stać się dla niego „bogiem”. I nie ma już nikogo i niczego.
Nie ma żadnych hamulców ani autorytetów. Nie ma rozsądku, godności własnej, szacunku dla innych. Wtedy już tylko krok do katastrofy, nie mającej nic wspólnego z miłością. Zaślepieni obiektem miłości, tracą wszystko. Własną godność, wartość, a przecież czynią to w imię miłości? Jak łatwo pomylić to co czyste, przyszłościowe i dające rozwój, z tym co toksyczne. Pojawia się chęć posiadania ukochanej osoby wyłącznie dla siebie, zawładnięcia nią, podporządkowania jej sobie
. Może dojść do scen zazdrości w zasadzie o wszystko, może dojść do zdominowania drugiego człowieka i manipulacji nim. W czym jest więc w problem? Trzeba być ostrożnym w mówieniu kocham
Powiedzieć kocham, to mieć poczucie odpowiedzialności za to, co niesie ze sobą miłość. Uważaj, żebyś nie zrobił nikomu krzywdy. Uważaj, żebyś nikogo nie zawiódł. Nie wolno powiedzieć za wcześnie słowa "kocham", gdyż człowieka nieprzygotowanego możemy w ten sposób zrazić do siebie. Nie mówmy też za wcześnie słowa "kocham" dla siebie, gdy sami nie jesteśmy do tego przygotowani, gdy to słowo nie ma pokrycia – gdy jest jeszcze dla nas kłamstwem nie znając drugiej osoby. Może się zdarzyć, że spotkamy człowieka, który od dawna o nas myślał, marzył, chciał być z Nami. I ten ktoś uwierzy, że go naprawdę kochamy, a to tylko fascynacja i jedno słowo rozpoczyna pasmo cierpień, bólu i niezrozumienia.
Niech to piękne słowo nie stanie się jedną z największych krzywd, jakie możemy wyrządzić drugiemu człowiekowi. Nie oceniwszy wagi słów wypowiedzianych pod wpływem chwili, czy podniecenia, możemy zniszczyć komuś życie, wiarę w ludzi i sens miłości. Niech nasze zwyczajne kocham, nie stanie się czyjąś tragedią. Wypowiadajmy je ze świadomością odpowiedzialności, jakie ze sobą niesie. Kiedy mówimy uczucie, myślimy – miłość. Każdy człowiek jest stworzony do miłości.
Często mówimy o miłości i kochaniu, ale niejednokrotnie nie rozumiejąc znaczenia tych słów. Słowo „ kocham” traktujemy jak popularny towar eksportowy w niskiej cenie. Sami zresztą obniżamy jego wartość. Słowo nie idzie w parze z czynem, postanowieniem, odpowiedzialnością. Wykorzystując emocje drugiego człowieka robimy dobry interes, podnosimy samoocenę, urozmaicamy sobie wolny czas.
Nie zważamy na uczucia drugiej osoby! Nie ponosimy odpowiedzialności za uczucia, które rozbudzamy w innych, za nadzieję w nas pokładanych. Ale uczucia to nie biznes. Uczucia to dar, którym powinniśmy sie dzielić. Dar, który musi realizować nadzieje w nich pokładane. Uczucia nie powinny być wykorzystywane do nieczystych gier i czerpania jednostronnej satysfakcji. Uczucia są w nas, wewnątrz każdego człowieka, a rany duszy goją sie trudno!
Nawet po zagojeniu rany, blizna pozostaje na zawsze! Słowa potrafią ranić, czasem mocniej niż najostrzejszy nóż mogą wyrządzić krzywdę – większą niż huragan potrafią zabić wiarę w siebie i drugiego człowieka … a jakże często rzucamy je z lekkością i bez zastanowienia.
ZielonyDziennik.pl, Magdalena Undro