Wszyscy dążymy do przesadnej wręcz doskonałości. Pragniemy idealnego życia, idealnej miłości, nawet śnieżnobiała pościel winna być bardziej biała niż jest w rzeczywistości.
Życie jednak weryfikuje nasze założenia, bo co jeśli wyśniony ideał nie jest w stanie sprostać naszym oczekiwaniom? Wtedy cała nasza układanka rozsypuje się na drobne kawałeczki, których nawet najbardziej idealny klej nie jest w stanie złączyć. Zakochana na zabój kobieta, jak się nierzadko okazuje, nazbyt pośpiesznie przecenia uczucia wybranka swego serca.
Chodząca doskonałość w jednej chwili staje się niemalże chodzącym niewypałem. I z piedestału spada z prędkością światła, tak szybko, jak szybko otwierają się zamglone oczy niewiasty, przeświadczonej o jego nieprzebranej doskonałości. Dlaczego tak się dzieje? Chyba dlatego, że kobieta od wieków posiada we krwi ponadczasową skłonność do przesadnego starania się, niemalże we wszystkich dziedzinach życia. Im bardziej ta poświęca się, tym mniej osobnik płci męskiej dostrzega jej zaangażowanie.
Wydawałoby się, iż to czysty paradoks, ja się staram a on mnie nie zauważa? Tak właśnie się dzieje, starać się to znaczy mieć nad wszystkim kontrolę, a mężczyzna musi błyszczeć i zdobywać, nie może czuć się zdominowany i niepotrzebny, bo wtedy sam wycofuje się z tej męsko damskiej polemiki. Kobieta niejednokrotnie, na własne życzenie tworzy sobie taki okaz mężczyzny.
Każdego dnia, własnymi rękami, lepi osobnika przyzwyczajonego do podstawiania mu pod nos kapci, gazetki i obiadku. Im bardziej stara się stworzyć z mężczyzny ideał, tym bardziej on przestaje być doskonały. W momencie kiedy facet nie może wykazać się przed kobietą, kiedy wszystko dostaje a sam nie musi nic z siebie dawać, ta jawi mu się nierzadko jako mało atrakcyjna kura domowa, której wszystko można wmówić. W takim przypadku kobieta często nieświadomie wpycha wybranka w ramiona innej, wymagającej partnerki, która pozwoli mężczyźnie na ukazanie własnych umiejętności.
Nie oznacza to, że wina leży tylko po stronie pani uległej, ta przecież chce jak najlepiej dla swojego związku. Jednakże szczypta chwilowej obojętności, odrobina nieprzystępności może sprawić, że facet poczuje się jak paw, dumny, mogący wywyższyć swoje najlepsze cechy, pokazać się z jak najlepszej strony.
A do tego wszystkiego, jeśli kobieta zda sobie sprawę, że jeden mężczyzna nigdy nie będzie posiadał w sobie wszystkich wymarzonych dla niej cech, że nie będzie mieszanką wspaniałego męża, oddanego ojca, nieziemskiego kochanka z domieszką Pana „złota rączka”, będzie jej łatwiej „ulepić” własne bóstwo z materiału, który jest, a nie który mógłby być.
Aby to wszystko stało się jej realnym udziałem, winna wyzbyć się wszechobecnego starania się, które na przekór doprowadza donikąd. Pozwalając mężczyźnie na wszystko przejmujemy inicjatywę, a to rozleniwia wybranka, kobietę zaś doprowadza do szału późniejszy fakt, iż na rocznicę ślubu zamiast bukietu czerwonych róż i romantycznej kolacji w blasku świeć dostanie zimny prysznic w postaci: „To dzisiaj? Przepraszam, wyleciało mi zupełnie z głowy”.
Mężczyzna sam z siebie nie będzie ideałem, pomijając oczywiście pierwsze, aczkolwiek szybko umykające zauroczenie. W późniejszym czasie kobieta zaczyna dostrzegać wcześniej zakamuflowane gdzieś wady i niedoskonałości. Ale przecież nikt nie jest doskonały, nawet ta skłonna do wyrzeczeń i poświęceń dama. Jednakże na podłożu tych rozczarowań może uformować mężczyznę, który stanie się jej przyjacielem i powiernikiem.
Bo jeśli „wychowa” sobie przysłowiowe „ciepłe kluchy” to raczej nie powinna liczyć na spontaniczny wypad za miasto czy szaloną noc w dyskotece a jedynie na ciepłe kapcie i pilota w ręce. Bo chociaż mężczyzna jest głową rodziny to kobieta od wieków piastuje rolę szyi, która głową tą kręci, i to w każdą stronę. Taki jegomość nie będzie idealny bez kobiety, bo nie będzie miał kto nim „kręcić”, białogłowa zanadto zaś skłonna do poświęceń pozbawi się roli szyi, stając się jedynie poddaną zachciankom zadufanej w sobie głowy.
Nie można być przesadnie doskonałą, pozwólmy sobie na odrobinę luksusu w postaci wymagania również od innych a nie tylko od siebie.
Ilona Opolska
Dlaczego mężczyźni boją się silnych kobiet?
Bo większość z nich jest tak słabych, że wolą nie ryzykować niewątpliwie pewnej porażki, większość nie akceptuje dominacji i to tyle z naszego EGO 😉