Po dwóch latach od katastrofy smoleńskiej polscy specjaliści udali się na miejsce zdarzenia aby badać wrak samolotu, a także pozostałości po feralnej brzozie.
W trakcie prowadzonego dochodzenia okazało się, że na każdym fotelu wraku, a także na skrzydłach maszyny znajdowały się ślady występowania trotylu, a także nitrogliceryny. Prokuratura poszła o krok do przodu po tym jak doszła do wniosku, że analiza próbek przedstawiona przez Rosjan nie spełnia wcześniej założonych wymagań.
Dodatkowo oliwy do ognia dodała tajemnicza, samobójcza śmierć chorążego z sobotniej nocy. Cała sprawa zaczyna być coraz bardziej zagadkowa, a Polacy wciąż szukają na nią odpowiedzi.
DS
