Płot przy Stadionie Narodowym miał być doraźnym rozwiązaniem, a wygląda na to, że pozostanie na dobre.. Organizatorzy z fundacji Panoptykon siedzieli pod ogrodzeniem i rozdawali ulotki, „Wolność, a nie strach” – głosili aktywiści.
Organizatorzy protestu zebrali się pod Stadionem Narodowym, usiłując zainteresować przechodniów hasłami otwartej przestrzeni. Niektórzy przechodnie przyznawali im rację, inni podkreślali, że płoty pozwalają zachować czystość i ład.
Sprzeciw skierowany był przeciw tendencji stawiania kolejnych ogrodzeń. Dzielą przestrzeń miejską, wyznaczają granice społeczne – tworząc nowe getta i obszary uprzywilejowane
– Wszystko się teraz grodzi, nawet stare bloki. Idę, i nagle płot, ślepa uliczka – mówiła Anna Obe, jedna z organizatorek akcji przeciwko tendencji parcelowania przestrzeni miejskiej.
– Ten płot to symbol kontroli nad ludźmi – twierdził Wojtek Klicki, jeden z aktywistów fundacji.
Płot wyrósł zgodnie z wytycznymi UEFA. Po mistrzostwach, przynajmniej teoretycznie powinien był być rozebrany, niestety stoi do dziś.