Zielony Dziennik

Polskie Państwo Podziemne. To oni za nas walczyli

Gdy nasz kraj, stanął w ogniu w 1939 roku, broniąc swoich granic i swego honoru, musiał walczyć z dwoma sąsiednimi wrogami. Podczas zamieszek wojennych, najbardziej ucierpiało ukochane miasto – stolica Polaków.

Rozkazem generała Rómmla, w oblężonej Warszawie powołano do życia Służbę Zwycięstwu Polski ( SZP), której dowódcą mianowano generała Michała Karaszewicza – Tokarzewskiego. Tamte chwile wspomina porucznik Józef Porębski ze Starachowic.            

W listopadzie 1939 roku, generał Władysław Sikorski, na miejsce SZP, powołał Związek Walki Czynnej, którego komendantem głównym z siedzibą w Paryżu został generał Kazimierz Sosnkowski. Ziemie polskie, podzielono na okupowane przez Rosjan, których dowódcą został generał Karaszewicz-Tokarzewski, zaś ziemie polskie pod okupacją niemiecką, były dowodzone przez pułkownika Stefana Grota – Roweckiego. Po klęsce Francji, siedzibę główną ZWZ, przeniesiono do kraju, a jego głównym komendantem został Grot- Rowecki. Po aresztowaniu Roweckiego przez Gestapo, w jego własnym mieszkaniu w Warszawie, głównym dowódcą ZWZ, został, Tadeusz Bór – Komorowski.

Z czasem ZWZ, zmieniło swą nazwę na Armię Krajową. AK, składała się z byłych żołnierzy kampanii wrześniowej, którzy cudem nie dostali się do niewoli, a bardzo chcieli kontynuować walkę zbrojną w obronie ojczyzny. Głównymi działaczami AK, byli tak zwani cichociemni, czyli polscy żołnierze przeszkoleni w działalności dywersyjnej. Mimo, że ojczyzna nasza była rozdarta między Rosjan i Niemców, rządy AK utworzyły nielegalne państwo, spragnionych ojczyzny Polaków. Władzę w Polskim Państwie Podziemnym sprawowali delegaci Rządu na Kraj, i reprezentacja polityczna czterech najważniejszych partii, zwanych grubą czwórką. Pierwszym delegatem rządu Rzeczpospolitej na kraj, został Cyryl Ratajski, który określił normy życia w okupowanym kraju. Powołano także Kierownictwo Walki Czynnej, które zorganizowało podziemne sądownictwo, wydające wyroki śmierci na zdrajców i urzędników niemieckich szczególnie prześladujących Polaków. Ponieważ Niemcy zlikwidowali polskie szkolnictwo średnie i wyższe, KWC, zorganizowało sieć tajnego nauczania na kompletach edukacyjnych. Rozwijała się też tajna prasa, wydawanych zostało miesięcznie 1500 numerów gazetek kolportowanych przez ugrupowania polityczne. Po klęsce wrześniowej część żołnierzy nie złożyła broni, ponieważ dalej chcieli walczyć z wrogiem, przechodząc do partyzantki. Jednym z wielce zasłużonych żołnierzy polskich był major Henryk Dobrzański, posiadający pseudonim Hubal.

On to wraz ze swoim oddziałem, lekkiej jazdy konnej, postanowił kontynuować walkę zbrojną do czasu ofensywy aliantów. W końcu września 1939 roku na kielecczyźnie w okolicach Szałasu i Huciska, hubalczycy niejednokrotnie rozbili otaczające ich siły niemieckie. Oddziały Hubala stoczyły kilkanaście pojedynczych bitew na zmotoryzowanych oddziałach niemieckich. Warto wiedzieć, że Dobrzański, uzurpował sobie samowolnie prawo obrony ukochanej polskiej ziemi mimo, że tego w sposób indywidualny zabronił mu ZWZ. Wielkie wartości narodowo – patriotyczne, które wyniósł z domu rodzinnego, przenosił na swoich żołnierzy. Toteż, gdy polska generalicja, zauważyła bezsilność naszych oddziałów zbrojnych, które stanęły oko w oko z niemieckim najeźdźcą podczas kampanii wrześniowej, rozwiązała oddziały polskie, nakazując ratowanie się na własną rękę, by nie popaść w niewolę niemiecką.

Ukochanie polskiej ziemi, umiłowanie tego kawałka niwy, na którą rzucił nas Polaków los, było dla Dobrzańskiego rzeczą priorytetową. Gdy działania wojenne toczone ze strony Niemców, przybierały z każdą chwilą, Dobrzański sam ze swoim oddziałem, postanowił bronić rodzimych miejscowości. Okoliczna ludność zajmowanych przez Niemców wiosek, za wszelką cenę niosła oddziałom Henryka Dobrzańskiego wszelką pomoc. Nawet wielu z młodych mężczyzn, wcielono na ochotnika w szeregi „hubalczyków”. Gdy nadciągały garnizony zmotoryzowanych oddziałów niemieckich, Hubal widząc niedostateczne zaopatrzenie w amunicję, wraz z okolicznymi mieszkańcami wiosek wykonywał, jako jedyną broń, mieszanki benzyn wlewane do butelek. Takim arsenałem nie był w stanie odeprzeć całkowitych ataków wroga, ale na pewno zdezorganizował ich działanie.

Hubal, był człowiekiem o wielkim sercu, wielkiej dobroci, cechującym się szacunkiem do drugiego człowieka. Ten zacny i poczciwy człowiek, nigdy nie awansował w karierze wojskowej, a wręcz przeciwnie za swoje serce i wolę niesienia bezinteresownej pomocy innym, trafiał wciąż na coraz to podlejsze stanowiska wojskowe. Uważany był przez wielu, za ostatni bastion kampanii wrześniowej, terenów kielecczyzny. Ten szaleniec, który nade wszystko ukochał ojczyznę i to co polskie, zapragnął własną piersią bronić resztek rodzimej ziemi. Nie ulega wątpliwości, że był człowiekiem wielkiej odwagi, który cechuje się ogromną wolą walki i patriotyzmem. Zapłacił za to cenę najwyższą, bo z własnego życia, ale po dziś dzień stał się polską legendą GÓR ŚWIĘTOKRZYSKICH. On to olimpijczyk z 1923 roku w jeździectwie, chciał pokazać całemu światu, że on jako pierwszy przegna wroga niemieckiego z naszej ojczyzny. Zginął w Anielinie 1940 roku, ale pamięć o nim nie zginie nigdy.

Choć z dala wciąż mamy rodzinę i bliskich
My polscy żołnierze od Gór Świętokrzyskich
Lecz chciały niebiosa, by krew lać na wrzosach
Ścieląc kobierzec wolności

EWA MICHAŁOWSKA-WALKIEWICZ