Anna Seniuk, Janusz Gajos i Włodzimierz Press na scenie, a Jan Englert… reżyseruje – trudno wyobrazić sobie zestaw nazwisk bardziej gwiazdorski i jednocześnie gwarantujący najwyższy poziom sztuki aktorskiej.
Reżyser spektaklu zabiera widzów do sypialni.
Tam czeka na nich małżeństwo z 40-letnim stażem. Pewnej nocy rozczarowany swoim życiem Jona (Gajos) postanawia odejść, by zrealizować męskie marzenia. Wygłasza przy tym pełen złośliwości monolog, za wszelkie niepowodzenia ich związku obwiniając żonę (Seniuk). Zjawia się też stary kawaler (Press), który boi się samotnie spać.
Tragifarsa izraelskiego autora Hanocha Levina odpowiada na pytanie: czy warto się żenić? Nie ma tu pustosłowia i zbędnego moralizowania.
Groteskowo- ironiczne przedstawienie pokazuje, że każdemu człowiekowi potrzebny jest przyjaciel, bo – jak śpiewają bohaterowie spektaklu – przez życie nie da się przejść bez przytulenia. A Seniuk, Gajos i Press po mistrzowsku robią wszystko, byśmy w to uwierzyli.