Nie da się ukryć, że zwykły Polak nie obejrzy ani jednego meczu Mistrzostw Europy w piłce nożnej na żywo. Szanse na zdobycie biletu są bardzo małe. Jeśli nie jesteśmy działaczami czy też ludźmi związanymi ze sponsorem pozostaje nam obejrzeć mecze w telewizji.
Nie zmieni to faktu, że za Euro 2012 my, jako podatnicy zapłacimy, i to słono.
Według najnowszego raportu Instytutu Globalizacji wynika, że wbrew oczekiwaniom zbliżająca się impreza będzie wielką finansową klapą. Każdy polski podatnik dołoży do każdego biletu od 11 do 13,5 tys. złotych. Za podstawę tych wyliczeń uznano jedynie koszty budowy stadionów. Uwzględniając inne inwestycje, koszty znacznie wzrosną, nawet do 0,25 mln złotych!
Przy okazji prac nad raportem, Instytut porównał także swoje rachunki z prognozami Ministerstwa Sportu i Turystyki, wedle których turniej miałby wygenerować dodatkowych 115 mld złotych. Według eksperta Instytutu Globalizacji, Marka Łangalisa, to liczby wzięte z sufitu.
Jak stwierdził Łangalis, tego typu impreza to od strony finansowej wyłącznie straty, czego dowodzą doświadczenia chociażby Niemiec, organizatora Mistrzostw Świata w piłce nożnej w 2006 r. Niemcy posiadały infrastrukturę, toteż skala inwestycji nie była prowadzona z takim rozmachem, a i tak zanotowano stratę w wysokości 10 mld euro. Innym przykładem tego typu skutków jest Portugalia, która na organizację Euro sprzed 8 lat wydała 10 razy więcej niż początkowo szacowano. Portugalczycy zanotowali „jedynie” 700 mln euro strat.
Prawdopodobnie nie inaczej będzie nad Wisłą, gdzie zyski z turystyki nie zrównoważą kosztów, nawet w długoterminowej perspektywie. Do tego należy wziąć pod uwagę przykłady niegospodarności, m. in. przy budowie stadionów (jedne z najdroższych na świecie).
Źródło: wirtualnemedia.pl
A do tego dojdzie jeszcze „przyjemnosc” kompletnej klapy polskich pilkarzy…