Jeżeli ktoś myślał, iż tytuł wraca do stolicy, pomylił się. Do końca pozostały 3 kolejki, a chętnych do zgarnięcia całej puli nie brakuje.
Wydawało się, że Legia Warszawa bez wielkich napięć zapewni sobie mistrzostwo Polski. Sytuacja robi się coraz bardziej skomplikowana. Porażka z Lechem Poznań 0-1 spowodowała zagęszczenie na szczycie ligowej tablicy. W rejonie 3 punktów, a więc jednego zwycięstwa, znajdują się oprócz stołecznej ekipy, Ruch Chorzów oraz Śląsk Wrocław, który ma jeden mecz rozegrany mniej i może zrównać się dzisiaj punktami z prowadzącą Legią.
Gdy legioniści zaczęli witać się z gąską, w obecnej sytuacji mogą zająć nawet czwarte miejsce, niepremiowane awansem do europejskich pucharów. Nawet producent piwa „Królewskie” przygotował kufle z napisem „Legia Mistrz Polski 2012”. Niezbyt to roztropne.
Jeżeli próbować spytać warszawiaków, kto wygra ligę, większość z nich oczywiście odpowie, że Legia (pomijając fanów Polonii rzecz jasna). Przyjrzyjmy się terminarzowi pierwszych czterech drużyn:
– prowadząca Legia zagra u siebie z Jagiellonią (9. miejsce w tabeli), na wyjeździe z Lechią (14. m.) i na zakończenie rozegra spotkanie z siódmą Koroną na Pepsi Arenie,
– tracący punkt Ruch Chorzów podejmie ŁKS Łódź (15. m.), zawita przy ul. Kałuży, by rozegrać mecz z Cracovią (16. m.), a także zagra u siebie z czternastą Lechią,
– trzeci Śląsk, grający dzisiaj na PGE Arenie z Lechią, w najbliższych dwóch kolejkach zagra u siebie, najpierw z Zagłębiem (12 m.), a następnie z Jagiellonią, by w ostatniej rundzie pojechać na Reymonta, by zmierzyć się z Wisłą (7. m.) w Krakowie,
– zespół z teoretycznie najmniejszymi szansami na mistrzostwo, Lech Poznań będzie gościć piątą Polonię, jedenaste Podbeskidzie, by zamknąć rozgrywki wyjazdem na mecz z Widzewem (10. m.)
Patrząc wyłącznie na tabelę, wydaje się, że Ruch Chorzów ma najprostszą z możliwych ścieżek do mistrzostwa. Nic bardziej błędnego. Wszystkie ekipy, jakie Ślązacy napotkają na drodze, pragną za wszelką cenę utrzymać się w Ekstraklasie i zrobią wszystko, by wyrwać punkty faworytowi. Można spodziewać się pełnego zaangażowania każdej ze stron we wszystkich trzech meczach.
Obecny lider rozgrywek, popularni „wojskowi” grają dwa mecze z drużynami nieprzewidywalnymi (Jagiellonia i Korona) oraz wyjeżdżają na teren Lechii, która będzie starała się za wszelką cenę utrzymać, o czym była już mowa powyżej. Rywale Legionistów mogą okazać się wiele groźniejsi, niż wynikałoby to z ligowej tabeli. Dodajmy do tego słabszą formę z ostatnich tygodni i liga robi się naprawdę ciekawa.
Jakkolwiek źle by nie myśleć o rodzimych rozgrywkach, jedno trzeba przyznać – gra toczyć się będzie do samego końca. A dopóki w polskiej Ekstraklasie nic nie jest rozstrzygnięte na 100 %, to zdarzyć może się dosłownie wszystko. Za to ją kochamy, prawda?
Radosław Kołodziejski