Lucian Freud. Chciałbym przedstawić wam dziś niezwykłego człowieka. Genialnego malarza, jednego z niewielu, którym udało się zaistnieć jeszcze za życia. I choć zmarło mu się jakieś pół roku temu jego sztuka na pewno przetrwa wieki.
Lucian Freud był uznany za największego żyjącego malarza Wielkiej Brytanii, a w 2008 roku jego obraz został sprzedany za astronomiczną sumę 33 milionów dolarów – anonimowy kupiec ustanowił rekord wszech czasów płacąc najwyższą sumę, za dzieło żyjącego artysty. (Niepotwierdzone źródła mówiły, że nabywcą był właściciel klubu piłkarskiego Chelsea, najbogatszy Rosjanin a zarazem gubernator Kamczatki – Roman Abramowicz). Malował głównie (choć nie tylko) nagie portrety. Nie akty, ale nagie portrety.
Urodził się w 1922 roku, w Niemczech i tak, owszem, jego nazwisko powinno wam się wydawać znajome – Lucian był wnukiem tego Zygmunta Freuda – twórcy psychoanalizy. Dzieciństwo zostało przerwane przymusową wyprowadzką z Niemiec, w czasie gdy Adolf Hitler doszedł do władzy. Państwo Freud w 1933 roku wylądowało w Wielkiej Brytanii. Lucien trafił do dwóch szkół artystycznych, z których wyrzucono go za nieprzyzwoite zachowanie: w pobliskim mi Totnes (zaledwie 10 mil od miejsca gdzie mieszkam) Dartington Hall School, oraz Bryanston School. Sześć lat po przybyciu na Wyspy otrzymał brytyjskie obywatelstwo.
Co malował? Udało mu się coś, co czyni malarza prawdziwym artystą – wypracował swój własny styl. Malował nagie portrety przyjaciół, kochanek, kolegów malarzy, swocih dzieci. Wiele razy namalował siebie. Jego płótna trudno uznać za piękne, ale to co podkreślali ludzie wypowiadający się w dokumencie o jego życiu to fakt, że były bardzo intensywne. Więź modela i artysty w jego przypadku była niezwykle ważna. Bardziej niż odwzorowanie rzeczywistości (zgodności z oryginałem) interesowało go to, co on widział. Spędzał bardzo dużo czasu z pozującymi mu osobami – jeden z nagich portretów malował 16 miesięcy, spędzając z modelem większość dni, po 5 godzin dziennie – szacuje się, że nad tym płótnem spędził 2400 godzin. Mówi się, że miał problem w zdefiniowaniu kiedy obraz jest ukończony.
Namalował też wiele portretów swoich dzieci. Oczywiście portretów nagich. Jedna z jego córek powiedziała, że nie wyobrażała sobie, żeby on mógł namalować ją w inny sposób. Bo przecież to było bardzo intymne doświadczenie i nie mogła sobie wyobrazić, żeby ojciec nie chciał jej sportretować w ten sposób. I choć jej ten wizerunek niezbyt się podobał, to powiedziała on, że to jest moje podobieństwo tak jak on mnie widział, a nie tak jak chciałabym widzieć siebie samą. Dla nastolatki to niekoniecznie było łatwe do przełknięcia. Powiedziała również, że chociaż teraz to rozumie, to jako nastolatka chciała, żeby namalował ją trochę ładniej.
Lucian Freud był postacią nietuzinkową. Mówi się, że w ciągu długiego życia (miał 88 lat gdy umarł) spłodził 40 dzieci z różnymi kobietami. Przyznawał się do 14, w tym trzech, które urodziły się w tym samym roku, z trzech różnych matek. Do końca otaczał się bardzo młodymi kobietami, które namiętnie malował. Wielki hazardzista – obstawiał najczęściej wyniki gonitw koni.
Jego prywatne życie było burzliwe – miał żonę (która urodziła mu 2 dzieci) oraz przynajmniej 12 kochanek, znaczna część z nich urodziła mu dzieci. Przyjaźnił się z Francisem Bakonem – jednym z najbardziej znanych artystów XX wieku. Znał się z Picassem, a niegdyś pozostawił nawet jedną z jego kochanek pół godziny sam na sam z Hiszpanem. Nigdy nie dowiedział się co wtedy między nimi zaszło. Po tym jak zostawiła go jego jedyna żona (kobieta z wyższych sfer, a w dodatku bardzo bogata, która przyzwyczaiła go do luksusowego stylu życia) był bliski popełnienia samobójstwa. Był znanym hazardzistą.
Jego kariera nabrała rozpędu, gdy namalował serię portretów swojego przyjaciela – model był delikatnie mówiąc otyły. Portrety te było niezmiernie trudno sprzedać w Londynie, a krytycy ich nie lubili. Do jego galerii przyszedł kiedyś amerykański marszand z żoną. Tak bardzo zainteresowały ich jego płótna, że zaproponował mu swoje usługi i sprzedaż na rynku Amerykańskim. Freud poprosił go o uregulowanie długów u bukmachera – na co marszand przystał. Zdziwił się nieco, gdy przyszło mu spłacić 2 miliony siedemset tysięcy funtów długów! Lucian Freud uwielbiał konie, w pierwszej szkole (słabo znał język angielski przyjeżdżając z Niemiec) spał z końmi w stajni, zamiast z uczniami w bursie. Uwielbiał też obstawiać gonitwy. Mówi się, że przegrał jednego popołudnia milion funtów, żeby innego dnia tyleż samo wygrać. (W ogóle mówił, że woli zwierzęta nad ludzi.) Marszand jednak zaczął sprzedawać jego dzieła na amerykańskim rynku a jego sława i szacunek wzrosły niepomiernie. Wzrosły także ceny za jego płótna.
W 2001 roku namalował portret królowej Elżbiety, który był szeroko komentowany nie tylko w prasie. Szczególnie bulwarowy „the Sun” nie pozostawił suchej nitki na tym obrazie. Freud malował techniką impasto – w której nakłada się bardzo dużo farby na płótno, tak że każde pociągnięcie pędzla jest doskonale widoczne. Dodatkowo Lucien dodawał bardzo dużo warstw na każdy z obrazów.
Szczytem finansowym kariery było sprzedanie na aukcji jego obrazu za ponad 30 milionów dolarów. Nigdy potem nie musiał się przejmować finansami, nawet pomimo faktu, że był dość rozrzutny.
Zmarł w ubiegłym roku w wieku 88 lat, pozostawiając wielką spuściznę. Część z jego prac można zobaczyć na retrospektywnej wystawie w National Gallery w Londynie.
Artur Pomper