Obecnie polskie firmy muszą spełniać nowe, kuriozalne wymogi środowiskowe, wypełniać wręcz dziesiątki formularzy i uiszczać dziwaczne opłaty – informuje „Rzeczpospolita”.
Nawet najmniejsza firma "Jana Kowalskiego" musi się tłumaczyć, ile zużyły świetlówek czy tonerów do drukarek. Np. te zajmujące się remontami muszą uiścić opłatę od … malowania pasów na jezdni.
Grzywny są dość surowe, sięgają nawet 5 tys. zł.
Zdaniem cytowanych przez gazetę ekspertów, te przepisy to kompletny absurd.
Źródło: Rzeczpospolita