Przeszło 146 hektarów gruntu porośniętego łąkami i młodym lasem, otwarte, ciekawie ukształtowane tereny, śpiew ptaków. Okolicę stanowią głównie pola uprawne, nieużytki, niewielkie lasy oraz ogródki działkowe.
W pobliżu przepływa rzeka Łódka. Mowa o łódzkim Brusie – pięknym, a zarazem niezwykle mrocznym miejscem na mapie Łodzi.
Mało kto wie, że Łódź ma swój własny poligon. Poligon, który od dawna do celów militarnych nie jest używany. Znajduje się on osiedlu Brus – na peryferiach miasta, w pobliżu granicy Konstantynowa Łódzkiego. Teren ten, w świadomości młodych łodzian, do niedawna funkcjonował tylko jako zielony niezagospodarowany obszar – świetne miejsce na wycieczkę rowerową, rozstawienie na odludnej łące grilla, czy romantyczną schadzkę w ustronnym miejscu. Poligon stał się swojego rodzaju oazą spokoju i przyrody. Jest on usytuowanym w mieście, ogromnym zielonym terenem, sporadycznie odwiedzanym przez ludzi.
Na to urokliwie miejsce w 2008 roku padł cień. To, co znaleziono na poligonie, było początkiem rozmów na temat historii Brusa.
Według dokumentów, przechowywanych przez Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Łodzi oraz zeznań okolicznych mieszkańców, na terenie poligonu Łódź-Brus, Niemcy rozstrzeliwali mieszkańców Łodzi w okresie II wojny światowej. Co więcej, po wojnie funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa mordowali członków ruchu oporu przeciwko władzy komunistycznej w Polsce.
Badania archeologiczne prowadzone były od 2008 r. przez pracowników Katedry Bronioznawstwa Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego z udziałem łódzkich studentów archeologii. Działania badawcze przebiegały w naprawdę niełatwych warunkach. Cały obszar jest silnie zniekształcony wskutek działań wojskowych. Znajdują się tu różnych rozmiarów doły, stanowiska strzeleckie, okopy i transzeje. Trudno od razu i jednoznacznie orzec, czy nienaturalnie wyglądające ukształtowanie terenu kryje pod sobą mogiłę, czy też powstało w wyniku działań militarnych.
W 2008 roku rozpoczęto prace polegające na robieniu odwiertów oraz wykopów sondażowych. Podczas tych działań badacze natknęli się na masową mogiłę, w której spoczywały ciała 42 mężczyzn. W grobie znaleziono również przedmioty codziennego użytku oraz kosztowności. Dobrze zachowały się skórzane elementy odzieży. Archeolodzy stwierdzili, że wszystkie zastałe ślady wskazują, że ofiary egzekucji były cywilami, a rodzaj ubrań, sugerował porę roku, w czasie której doszło do aresztowania. Połowę znalezionych czaszek cechowały ślady obrażeń powstałych w wyniku użycia broni palnej. Na pozostałych znajdowały się uszkodzenia powstałe okołośmiertnie, które również można powiązać z postrzałami. Analiza ran wykazała, że denaci zabijani byli podczas regularnej zbiorowej egzekucji, poprzez strzał w tył głowy. Przepuszcza się, że zamordowani stanowili reprezentację przedwojennej klasy wyższej – łódzkiej inteligencji. Świadczyć mogą o tym ślady leczniczych zabiegów stomatologicznych u ofiar.
W wyniku analiz dokumentów, które zostały znalezione przy zmarłych, udało się ustalić tożsamość czterech osób. Badanie potwierdziło, że ofiary były częścią inteligencji naszego miasta. Byli to: Władysław Krzemiński – urzędnik magistratu łódzkiego, Stanisław Sapociński – dziennikarz "Echa Łodzi", Henryk Szulc – radny Miasta Łodzi oraz Tomasz Wilkoński – dyrektor Zjednoczonych Zakładów Włókienniczych K. Scheiblera i L. Grohmana oraz poseł na Sejm II Rzeczypospolitej. Łódzcy historycy ustalili, iż zidentyfikowani rozstrzelani na Brusie łodzianie zostali aresztowani w czasie tzw. "Intelligenzaktion" (likwidacji inteligencji polskiej), prowadzonej przez hitlerowców w Łodzi, w dniach 9-12 XI 1939 r.
To budzące grozę odkrycie zbiorowego grobu polskiej inteligencji, zachęciło archeologów do dalszych wykopalisk. W kolejnym etapie odnaleziono 4 pochowane obok siebie ciała należące do dorosłych mężczyzn. Zostali zabici poprzez strzał z broni palnej w tył głowy. Wszystkie czaszki wykazują wielokrotne złamania kości, zarówno w obrębie części mózgowej, jak i twarzowej, spowodowane ranami postrzałowymi. – twierdzi dr Piotr Nowakowski z Instytutu Archeologii Instytutu Łódzkiego.
Następnie przeszukano polankę położoną na zachód od południowego krańca kulochwytu. Odnaleziono tu mogiłę 23 dorosłych mężczyzn. Znalezione przy ofiarach ubrania wskazują na to, że ofiary pojmane zostały w okresie zimy. Na 12 czaszkach stwierdzono ślady obrażeń postrzałowych z broni palnej w postaci otworów wlotowych bądź wylotowych pocisków. Spośród pozostałych czaszek cztery noszą ślady złamań powstałych peri-mortem (okołośmiertnie), które mogą być konsekwencją postrzałów, dwie wykazują uszkodzenia typowe dla postrzałów w kark, kolejne dwie prawdopodobne uszkodzenia niespecyficzne dla obrażeń postrzałowych, a na trzech nie rozpoznano urazów okołośmiertnych – tłumaczy dr Nowakowski- Ponadto rozpoznano dwa przypadki postrzałów skierowanych w przód głowy.
Dalszy etap prac opierał się głównie na zeznaniacg mieszkańca Łodzi, który twierdził, że jako dziecko widywał transporty ciał przewożonych na poligon Brus z terenu okolic lasku przy ul. Konstantynowskiej, w pobliżu dzisiejszej ul. Lontowej. Na miejscu wskazanym przez świadka znaleziono niewypały pocisków artyleryjskich. Z uwagi na bezpieczeństwo osób uczestniczących w pracach wykopaliskowych, zrezygnowano z działań na tym terenie. Dalsze prace wykonywane w roku 2010 odsłoniły 3 kolejne zbiorowe mogiły, w których spoczywało ok. 30 osób. Przy szczątkach nie odnaleziono żadnych przedmiotów mogących uściślić datowanie znaleziska. Jedyne co dało się ustalić, to fakt, że ofiary miały skrępowane ręce i nogi. Kontynuując pracę w pobliskim obszarze badacze znaleźli szczątki 28 kolejnych osobników. W przypadku tej mogiły, archeolodzy wskazują na podobną praktykę związywania kończyn. Jedną z ważniejszych informacji pozwalających na ustalenie daty znaleziska są dwie pary butów znalezione w grobie. Jedna z par sygnowana jest marką „Gentelman”. Firma ta funkcjonowała w Polsce od 1929 roku. W roku 1939 nazwa firmy zmieniła się na "Angielsko-Polski Przemysł Gumowy Gentleman". Druga para butów wyposażona była w obcasy z napisem Alfa Sanok, spółki, która powstała w 1931 roku w Sanoku.
Kolejnym makabrycznym wątkiem na peryferiach Łodzi jest sprawa miejsca pochówku Stanisława Sojczyńskiego. Znany pod pseudonimem "Warszyc", był kapitanem piechoty Wojska Polskiego i Armii Krajowej oraz organizatorem i dowódcą Konspiracyjnego Wojska Polskiego. Warszyc uznany jest za bohatera, który nigdy nie złożył broni, odznaczał się niezwykłą odwagą oraz gotowością do poświęceń w walce z okupantami Polski. Stał się postacią opisywaną jako heroiczną i legendarną jeszcze za życia.
Do aresztowania Sojczyńskiego doszło 27 czerwca 1946 r. w Częstochowie. Stało się to za sprawą Henryka Brzóski, który zdradził organizację, współpracując z UB jako agent "Żbik". Wskazał dom przy ul. Wręczyckiej 11, w którym zakonspirował się "Warszyc". Wraz z dowódcą pojmana została też jego sekretarka Halina Pikulska – pseudonim "Ewunia”. Polski bohater został osądzony w procesie dowództwa KWP w dniach od 9 grudnia do 17 grudnia 1946 r. przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Łodzi . Zapadł wyrok śmierci.
Kpt. S. Sojczyńskiego i 5 podwładnych stracono 19 lutego 1947 r. w Łodzi. 3 dni później ogłoszono amnestię. Do dziś nie wiadomo, gdzie został pochowany. W łódzkim IPN znaleziono natomiast protokół z przesłuchania prokuratora Henryka Szweda, który z racji pełnionej funkcji był świadkiem tego zdarzenia w dniu 19 II 1947 r. Jego podpis widnieje na protokole wykonania kary śmierci na "Warszycu". Henryk Szwed był wielokrotnie przesłuchiwany. Przeprowadzono wizję lokalną odtwarzającą przebieg egzekucji na Warszycu. Zdaniem świadka ciało zabitego bohatera zostało pochowane na łódzkim poligonie. Pomimo wielu prób i starań, ciała dowódcy do dziś nie odnaleziono. Badacze wyprowadzili dwie hipotezy na temat trudności w zlokalizowaniu grobu. Pierwsza z nich zakłada, iż Henryk Szwed w czasie wizji lokalnej skłamał, bojąc się odpowiedzialności karnej. Nie można też wykluczyć pomyłki w zeznaniach popełnionej nieświadomie. W 1947 br. "mała" strzelnica jeszcze nie istniała, a więc były prokurator mógł pomylić strzelnice, a co za tym idzie, nieświadomie wskazać złą lokalizację grobu Sojczyńskiego. – wyjaśnia dr Nowakowski .
Do dnia dzisiejszego na terenie poligonu odkryto na pewno szczątki aż 106 osób, ale archeolodzy zgodnie twierdzą, że jest ich tam prawdopodobnie dużo więcej.
29 grudnia 2011 roku prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska oraz prof. Włodzimierz Nykiel, Rektor
UŁ, zawarli porozumienie w sprawie badań miejsca martyrologii
społeczeństwa łódzkiego na byłym poligonie Brus w Łodzi. Umowa stanowi, że badania archeologiczne będą prowadzone na
terenie Brusa przez najbliższe cztery lata. Prace będą realizowane
przez Katedrę Bronioznawstwa UŁ, a opiekę naukową nad badaniami będzie
sprawował prof. dr hab. Marian Głosek, który posiada cenne doświadczenie dotyczące prac przy zbiorowych mogiłach, m.in. w Katyniu i Starobielsku. Łódzki IPN zadeklarował, że włączy się do badań, rozpoczynając śledztwo w momencie znalezienia kolejnych szczątek ciał. Przewidziane koszty ich poszukiwań to 300 tys. zł. Magistrat i UŁ podzielą się nimi po połowie, z tym, że wkładem uczelni nie będą pieniądze, lecz praca naukowców i studentów.
Miasto nie podjęło jeszcze decyzji o wykorzystaniu byłego poligonu po zakończeniu badań. 26 stycznia 2009 władze Łodzi kupiły za 73 mln zł 146 hektarów gruntu na Brusie od Wojskowej Agencji Mieszkaniowej. Zanim jeszcze dowiedzieliśmy się jaką mroczną tajemnice kryje w sobie ten bajkowo zielony teren Brusa, władze oraz mieszkańcy prześcigali się w pomysłach na zagospodarowanie tego terenu. Obszar miał służyć wypoczynkowi i rekreacji. Jedną z propozycji było stworzenie filii Miejskiego Ogrodu Zoologicznego o charakterze safari zoo. Rozważano również możliwość powstania wielkiego pola golfowego, miejsca do jazdy konnej lub centrum sportowego. Mieszkańcy Łodzi często spędzali tu czas podczas zabawy w paintball. Padały również propozycje zorganizowania na poligonie festiwalu muzycznego wraz z miasteczkiem namiotowym dla gości. W styczniu 2010 roku władze mówiły o możliwości oddania części ziemi inwestorowi, który planuje wybudować na niej prawdziwy tor Formuły 1, kompleks rekreacyjny z basenem, lodowiskiem i stokiem narciarskim. Niektóre z tych pomysłów mogą budzić kontrowersje, ponieważ obszar ten stanowił przez lata miejsce zbiorowych mogił polskich bohaterów. Wykopaliska archeologiczne na dawnym poligonie potrwają jeszcze co najmniej cztery lata, a ich wyniki mogą wciąż zaszokować. Co stanie się z Brusem po zakończeniu badań? Co władze Łodzi zrobią z wielkim, pięknym zielonym terenem, będącym niegdyś miejscem brutalnych egzekucji na najbardziej wybitnych mieszkańcach naszego miasta? Czas pokaże.
Blanka Rogowska