Historia budowy mostu łączącego Białołękę z Bielanami ciągnie się już od 2002 roku, kiedy to ówczesny Prezydent Warszawy, Paweł Piskorski zapowiedział tę inwestycję i niedługo później podpisano umowę pomiędzy dzielnicami. Później liczne kłopoty z wykupem gruntów, unieważniane przetargi i inne problemy sprawiły, że budowa trwa tyle czasu.
Teraz gdy nieuchronnie zbliża się termin oddania przeprawy do użytku i gdy wszyscy myśleli, że wszelkie zawirowania są już za przeszłością pojawia się kwestia nazwy.
Pewna wydawała się przyjęta potocznie i przyswojona już przez mieszkańców nazwa Most Północny. W tym duchu wnioskowali specjaliści skupieni w Zespole Nazewnictwa Miejskiego, tak też głosowali radni na posiedzeniu Komisji Nazewnictwa. Zdawałoby się więc, że bez żadnych protestów sprawa zostanie doprowadzona do końca.
Na tym etapie pojawiła się jednak propozycja grupy radnych z PO, którzy złożyli wniosek o przyznanie mostowi imienia Marii Skłodowskiej-Curie. Projekt nie zyskał aprobaty żadnej z dzielnic (ani Bielan, ani Białołęki), niechętni wydają się mu również mieszkańcy, którzy w różnych plebiscytach w miażdżącej większości opowiadają się za potocznie przyjętym określeniem Północny. Mimo to, wielką orędowniczką uhonorowania naszej noblistki jest Anna Nehrebecka, przewodnicząca Komisji Nazewnictwa w Radzie m. st. Warszawy.
Prosta i nie mająca jakby się mogło wydawać większego znaczenia sprawa, zaczyna budzić spore emocje. O nazwie nowej przeprawy przez Wisłę zadecydują radni. Czy będzie to Most Północny, czy Most im. Marii Skłodowskiej – Curie, czy jeszcze jakiś inny nie jest chyba jednak najważniejsze. Najważniejsze, że inwestycja powstanie i znacznie ułatwi życie mieszkańcom Białołęki.
Marcin Pieńkowski