Z choreografem Karolem Urbańskim rozmawia Wiesław Kowalski Przygotowywał Pan już choreografie do muzyki m.in. Bacha i Rossiniego. Tym razem zdecydował się Pan na Feliksa Mendelssohna i jego „Sen nocy letniej”. Skąd pomysł na zrealizowanie baletu do tej muzyki w Operze Nova w Bydgoszczy?
Karol Urbański: Muzyka klasyczna zawsze mnie niezwykle inspiruje, stąd tak chętnie po nią sięgam. A propozycja stworzenia inscenizacji baletowej opartej właśnie na komedii Wiliama Szekspira padła ze strony Dyrekcji Opery i szefa zespołu baletu Pani Ilony Madejskiej. A ponieważ muzyka sceniczna Mendelssohna jest kojarzona z komedią autora „Hamleta” postanowiłem z niej w mojej realizacji skorzystać. Materiał muzyczny dopełniłem innymi utworami kompozytora, tak by mogło powstać przedstawienie pełnowymiarowe.
Podobnie wcześniej postępowali tworząc swoje wielkie choreografie Balanchine i Ashton.
U Ashtona była trochę inna sytuacja, bo on miał przy boku Johna Lanchbery’ego, który opracował spektakl muzycznie. To pozwoliło na wykorzystanie tylko pewnych tematów muzycznych, które zostały przetworzone i tworzyły spójną całość. W przypadku bydgoskiej inscenizacji dołączyliśmy do muzyki „Snu nocy letniej” całe części z symfonii I, II, III i IV oraz uwerturę „Piękna Meluzyna”.
Dotknęliśmy już tradycji wystawiania utworu Mendelssohna, która jest dość bogata. Dzisiaj mówi się, że londyńska choreografia Ashtona z 1964 roku należy do najdojrzalszych inscenizacji w dorobku tego choreografa. Czy Pan będzie się jakoś odnosił do tradycji czy też pragnie stworzyć dzieło w pełni autonomiczne i osobiste?
Staram się nie odwoływać do tych wielkich realizacji. Ashton przygotowując swój spektakl w Anglii mógł sobie pozwolić na pewien rodzaj parafrazy i wykorzystanie tylko niektórych motywów. W mojej choreografii chciałbym być wierny tekstowi Szekspira i zdecydowałem się na pokazanie wszystkich wątków.
U Ashtona w centrum jego uwagi były postaci Tytanii i Oberona. To oni rozpoczynali spektakl pantomimiczną sceną kłótni.
Tak, natomiast pominięty zupełnie został wątek Hipolity i Tezeusza, który dla mnie jest bardzo istotny i ważny. Bo to jest świadectwo istnienia związku pomiędzy światem ludzi i światem elfów, co jest u Szekspira zaznaczone zresztą bardzo delikatnie. Powodem zainteresowania Tytanii i Oberona światem istot ziemskich jest również to, że kiedyś byli uwikłani w przelotne związki z Hipolitą i Tezeuszem. I to jest wątek, który będzie się u mnie też pojawiał.
A zatem o czym będzie „Sen nocy letniej” w choreografii Karola Urbańskiego?
Kiedy przygotowuję swoje przedstawienia istotne są dla mnie dwie rzeczy: historia, którą mam na scenie opowiedzieć i muzyka, którą wybieram. Muzyka jest bardzo znaczącym elementem w moich spektaklach. Dla mnie, taniec to jest inny rodzaj muzyki, to muzyka, którą widać. W związku z tym materiał muzyczny jaki wybieram jest bardzo ważny, choć nie decydujący. Jest jeszcze jedna rzecz. Dla mnie taniec klasyczny jest wciąż żywą techniką, to nie zabytek przeszłości, ale technika taneczna, która jest częścią dziedzictwa europejskiego, tworem tej kultury i ciągle funkcjonuje jako żywy język, którym można opowiadać teatralne historie. Zostałem do Bydgoszczy zaproszony, by przygotować spektakl baletowy. Tyle, że nie robię baletu klasycznego, jedynie balet w technice klasycznej. Natomiast chciałbym, aby struktura i konstrukcja tego spektaklu nie odwoływała się w jakiś szczególny sposób do tradycji baletu klasycznego jako takiego. To jest raczej balet fabularny, który płynie w dosyć naturalny sposób, tyle że jego tworzywem jest akurat technika tańca klasycznego.
Zatem jeszcze raz zapytam. Czy będzie to spektakl o miłości, czy też kondycji człowieka, o naturze ludzkiej…
Na pewno z racji tego, że „Sen nocy letniej” jest komedią będą w przedstawieniu elementy humorystyczne. Również dlatego, że chciałbym, aby powstał spektakl w wymowie pogodny. Natomiast jego rdzeniem będzie myśl, że zarówno ludzie jak i bogowie podlegają pewnej ciemnej sile miłości, pożądania etc., na którą nie mają wpływu; i jeżeli zostaną przez nią dotknięci to wtedy postępują wbrew wszelkim racjonalnym przesłankom. Siła ta staje się dla nich źródłem cierpienia , z którym nie potrafią sobie poradzić. Bo nie wiedzą skąd ta siła się bierze. Dla mnie to jest w tej historii rzecz najważniejsza i kluczowa. Choć rzeczywistość „Snu nocy letniej” tworzona jest na poziomie świata ludzkiego i świata duchów, to w tym pierwszym też dzieją się rzeczy jakby na dwóch płaszczyznach. Przeciwwagą dla poważnych ludzkich dylematów jest świat rzemieślników, ludzi prostych, którzy postrzegają rzeczywistość w jeszcze inny sposób. Czyli w przedstawieniu będą koegzystować ze sobą trzy plany: świat elfów, kochanków i rzemieślników. Myślę również o pokazaniu zależności, jaka istnieje między ładem w świecie duchów i w świecie ludzi . Że zaburzenie ładu w jednym z nich przekłada się również na konflikt w drugim.
Wspomniał Pan o rzemieślnikach. Czyli nie zabraknie ich w Pana spektaklu?
Tak, bo oni stworzą kontrast dla tych rozterek miłosnych, które przeżywają Hermia, Helena, Demetriusz i Lizander. Pokażą, że problemy, które są bolesne i tragiczne można pokazać w formie groteski.
Jak to pomieszanie światów przełoży się na przestrzeń spektaklu?
Dla mnie najważniejsi są tancerze, dlatego scenografia ma być z założenia bardzo prosta i symboliczna. Nie ukrywam, że będziemy też korzystać z możliwości współczesnej technologii, choćby z projekcji i multimediów.
Ten balet daje wiele możliwości tancerzom, bo jest w nim do zatańczenia i stworzenia wiele ról. Czy łatwo było Panu znaleźć obsadę dla tych wszystkich postaci?
Uważam, że w zespole bydgoskim tkwi wielki potencjał i chciałbym go w pełni na scenie wykorzystać. Zespół baletowy Opery Nova jest zespołem średniej wielkości. Jest w nim na przykład siedemnastu tancerzy, a do obsadzenia było osiemnaście ról męskich. Dlatego zbudowanie obsady nie było takie łatwe. Ale na szczęście mam bardzo zdolnego asystenta w osobie pani Małgorzaty Chojnackiej, która bawi się w łamigłówki, pozwalające budować różne konstelacje obsadowe. Przy założeniu jednak, że prawie każdy z tancerzy uczy się kilku partii. A wszystko dlatego, że zdecydowałem się na pokazanie wszystkich wątków komedii Szekspira, stąd zobaczymy na scenie całe bogactwo ludzkich charakterów i osobowości. Mam nadzieję, że wszyscy będą mogli się w tym spektaklu spełnić i w swoich rolach odnaleźć. Poza tym ludzie z którymi pracuję zawsze stanowią dla mnie inspirację. Staram się tworzyć taki materiał ruchowy, który z jednej strony jest dla tancerzy wyzwaniem, z drugiej daje możliwość sprostania mu .
Czy dokonywał Pan w poszukiwaniu inspiracji jakiegoś specjalnego researchu?
Nie, bo w to nie wierzę. Wierzę w to , że jeżeli jest się otwartym na świat, to wszystkie doświadczenia się w nas zbierają i w odpowiednim momencie z nas wychodzą. Niezależnie od tego czy uzewnętrzniają się w sposób mniej lub bardziej świadomy. Mam takie poczucie, że to wszystko, co widziałem i czego się w życiu naucz
yłem, też oddziałuje na to, co robię w tej chwili. I to jest raczej proces czerpania z takich przetworzonych zasobów niż współczesny research.
Czy to, że dąży Pan do stworzenia spektaklu pogodnego może oznaczać, że będzie to przedstawienie familijne?
Myślę, że tak. Bo jeśli nawet pokazuję sferę cielesności, seksualności, która jest związana z uczuciem, nad którym nie panujemy, czy też namiętności jakimi targani są Tytania i Spodek zamieniony w osła, to staram się to pokazywać w sposób niezwykle delikatny. Dojrzali widzowie na pewno te erotyczne wątki zauważą, a młodzi może nawet ich nie dostrzegą . Zatem jestem przekonany, że na spektakl będą mogli przychodzić nie tylko dorośli.