Expose premiera Tuska
I stało się mamy nowy rząd. Przyszło nam nań czekać bardzo długo. Premierowi nie było wcale spieszno, podobno wchodziła mu w drogę polska prezydencja.
A może tak naprawdę chciał się rozprawić z wewnętrzną opozycją w postaci byłego już marszałka Schetyny? W każdym razie wczoraj poznaliśmy skład jego nowego gabinetu z ośmioma tymi samymi ministrami oraz aż jedenastoma nowymi. Największym zaskoczeniem było mianowanie Jarosława Gowina na ministra sprawiedliwości – zwłaszcza, że jego poprzednik dobrze (podobno) się sprawował.
Tym razem Tusk przemawiał tylko godzinę – przypomnę jego poprzednie exposee trwało trzy razy tyle. Nie nadużywał też słowa miłość jak poprzednim razem. Dzisiaj premier był bardzo rzeczowy. Przedstawił plan na następne nie tylko cztery lata, ale także znacznie dłuższy. Jeszcze wczoraj Kaczyński i reszta zarzucali premierowi, że będzie chciał sięgnąć do kieszeni obywateli. Dziś Tusk jeszcze nie wspominał o podwyżkach podatku, mówił natomiast o ulgach i przywilejach emerytalnych i podatkowych. Jego gabinet chce znieść ulgi dla najlepiej zarabiających – tych rodzin, które mają 85 tysięcy złotych dochodu. Jednocześnie mają się zwiększyć świadczenia dla rodzin wielodzietnych, takich z trzema lub więcej dziećmi. Likwidacją obejmie się ulgę na internet, dla wszystkich z niej korzystających.
Największa rewolucja jednak zapowiada się w emeryturach. Po pierwsze nastąpi stopniowe zwiększenie wieku emerytalnego do 67 lat – dla mężczyzn to się stanie do 2020 roku, a kobiety w 2040 – kiedy to mężczyźni i kobiety po raz pierwszy będą zrównani w wieku emerytalnym. Ma być zniesiony KRUS, który ubezpiecza rolników i wypłaca im emerytury. Stopniowo rolnicy będą musieli przejść do normalnego systemu emerytalnego i płacić porównywalne z innymi stawki. Dziś państwo dokłada do KRUS dziewięćdziesiąt procent jego pieniędzy, w sumie kilkanaście miliardów złotych rocznie. Mają być zniesione przywileje dla nowych członków służb mundurowych, prokuratorów, sędziów oraz dla księży. Nowi policjanci będą mogli przejść na emeryturę po 25 latach służby (a nie po piętnastu) i gdy skończą 55 lat. Czyli już nie będzie takich agentów Tomków, którzy w wieku 34 lat pobierają 4500 złotych emerytury. Dodatkowo pracodawcy będą musieli płacić wyższą o 2% stawkę rentową. To wszystko pomoże w przyszłych latach wspomóc budżet, choć w najbliższym okresie zapewne nie będzie miało żadnego przełożenia finansowego. Pierwsze oszczędności pojawią się za kilka, lub kilkanaście lat.
W zamian za to premier obiecuje, że administracja rządowa oraz niższych stopni się nie rozrośnie. A dodatkowo zostanie wprowadzony limit czasowy jak długo czynności administracyjne będą miały czas na rozpatrzenie. Ułatwienia będą przy wydawaniu decyzji o budowie małych i średnich i dużych projektów deweloperskich. Pierwsze dwa będą rozpatrzone w 60 dni, duże w 100 dni. O jedną trzecią ma się zmniejszyć okres wydawania wyroków sądowych.
To zapowiedzi premiera. Ile się z tego uda zrobić? Choćby połowa byłaby rewolucją. Widać, że Tusk posłuchał doradców odnośnie rent i emerytur. To nie może działać tak jak teraz. Nie stać nas na to. Tusk powiedział jednocześnie, że wraz z wydłużeniem okresu składkowego wzrosną też świadczenia przyszłych emerytów. A zwłaszcza emerytek. To ważne. Dziś właśnie kobiety mają niższe od mężczyzn świadczenia – co spowodowane jest nie tylko niższymi wypłatami, ale także krótszym okresem składkowym. Długość wydłużania wieku emerytalnego powinna być w miarę bezbolesna, gdyż zostanie rozciągnięta w czasie, dość długim dodam.
Rynki oraz zagraniczni obserwatorzy dobrze ocenili wystąpienie premiera. Trudno się do niego doczepić. Reforma emerytur jest koniecznością. Premier zapowiedział także redukcję długu publicznego w ciągu następnych czterech lat. Przypomnę dziś balansujemy zbyt blisko krawędzi 55% długu publicznego. Gdybyśmy go przekroczyli budżet wyglądałby zupełnie inaczej. Musiałby się zbilansować – co oznacza, że nie można byłoby pożyczyć żadnych dodatkowych pieniędzy. Koniec z podwyżkami, inwestycjami, rewaloryzacjami. Była by bieda i podwyżka podatków. Program Tuska chce temu zapobiec, zanim to się stanie. A, że może się stać – dlatego minister Rostowski przedstawił trzy warianty budżetu – w razie, gdyby wszystko szło jak planujemy, gdybyśmy mieli poważniejsze spowolnienie, oraz w wypadku recesji. To zupełnie coś nowego w naszym kraju. Mamy 3 warianty rozwoju wypadków. Jakie to normalne… chciałoby się powiedzieć. Tak powinno być zawsze.
To co jest ważne, to fakt, że przynajmniej przez rok nie będzie podwyżek podatków. Potem? Któż to wie, co będzie za rok? Ja na pewno nie. Jego przeciwnicy polityczni zarzucali premierowi atak na pracujących ludzi. Tylko, że nie sposób znaleźć pieniądze na wszelkie nasze problemy. A jeśli sytuacja w Europie się nie poprawi, może nam to nam poważnie zagrozić. I wtedy nie udałoby się bez podwyżek podatków. Tylko czy to by coś dało?
Artur Pomper