Zielony Dziennik

Wspomnienie o Marku Wakarecym

Kilkadziesiąt minut wcześniej, udając się w podróż służbową do Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy, Marek pożegnał nas – jak zwykle z uśmiechem, pełen optymizmu i humoru. Obraz ten do tej pory trudno nam zestawić ze świadomością jego śmierci.

Nagle odszedł od nas wspaniały kolega i współpracownik, ze swoją dobrą aurą, z wielką, imponującą witalnością, przerastającą możliwości niejednego z nas, ze swoją szeroką wiedzą, którą chętnie się z nami dzielił. Utraciliśmy w jego osobie kogoś, kto miał dar świetnej komunikacji z innymi, a jednocześnie skrupulatnego, rzetelnego pracownika, szanującego wzorcowo reguły swojej pracy oraz ciekawą osobowość i niepośledni umysł, stwarzający możliwość wnikliwego i wszechstronnego spojrzenia na napotykane problemy.

Niedługo po odejściu z funkcji dyrektora Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej podjął pracę w Departamencie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Marszałkowskiego przyjmując obowiązki opieki nad budżetem i wojewódzkimi instytucjami muzycznymi. Mający doświadczenie i wszelkie predyspozycje do pełnienia funkcji kierowniczych, umiał z łatwością poddać się rygorom narzuconym przez zakres jego, ostatniego już, stanowiska.

Był matematykiem, artystą i urzędnikiem i do wszystkich sfer swojej działalności podchodził niezwykle kompetentnie. Poświęcił wiele razy w życiu część ważnego dla siebie obszaru muzyki na rzecz pracy w Radzie Miasta czy Urzędzie Marszałkowskim, ale z równą biegłością czytał nuty jak dokumenty finansowe czy sprawozdania merytoryczne; z równą maestrią analizował i konstruował czasem zawiłe zagadnienia budżetu naszego departamentu. I nie zawodził. Posiadał tego rodzaju walor odpowiedzialności za powierzone mu zadania, który stwarzał klimat bezpieczeństwa, poczucia uczestnictwa w sprawnie prosperującej wspólnocie.

Poznałem Marka ponad dwadzieścia lat temu i od początku dostrzegłem w nim znakomitego partnera do współpracy, pełnego autentycznej troski o miasto, przechodzące wtedy jak cały kraj transformację ustrojową, czy ostatnio o kulturę regionu. Nie jest zjawiskiem powszechnym myślenie takimi szerokimi kategoriami, przy postawieniu kariery osobistej na planie drugim.

Spotykaliśmy się w pracy codziennie parę minut po siódmej. Marek zostawiał swój nieodłączny rower na dziedzińcu. Zawsze słychać było z daleka jak nuci jakieś urywki drzemiącej w nim muzyki. Była z nim nierozłączna. Potem parzył ulubioną kawę. 

 

Janusz Bochenek
Departament Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Urzędu Marszałkowskiego