18.10.2011 Torquay
Dziennik emigranta: Czy praca za granicą pomaga znaleźć zajęcie w kraju?
Kryzys się nie skończył, a już straszą drugą jego fazą. Co będzie oznaczał? Jeszcze mniej pracy dla młodych ludzi. A z tą już są wielkie problemy. Prawie połowa polskich bezrobotnych to ludzie najmłodsi – do 24 roku życia. Czyli wszyscy absolwenci szkół wszelakich. To jest poważny problem. Tak się zaczęły te wszystkie arabskie rewolucje tego roku – od braku pracy perspektyw. Nie jest dobrze, a szansy na poprawę nie widać. Czy wyjazd za granicę może w czymś pomóc?
Na pewno nie jest już jak kiedyś, że można było zdobyć pracę w ciągu paru dni. Jeśli nie ma się umówionej na bank pracy wyjazd na przykład do Anglii jest wielce ryzykowny. Rynek po troszę się tu nasycił Polakami. Po wtóre wielu Anglików straciło pracę w ostatnim czasie. Może w większych ośrodkach jest lepiej, ale tu – na południowym zachodzie – gdzie nie ma wielkiego przemysłu – nie jest zbyt ciekawie. Dość powiedzieć, że na pracę trzeba długo czekać, nawet kilka miesięcy. A jak się nie ma jakiś wielkich problemów w pracy którą masz, to trzeba ją za wszelką cenę trzymać.
Ale nie o tym miało być. Czy praca za granicą pomaga znaleźć zatrudnienie w kraju? W teorii powinna. Ale nie jest to konieczne i automatyczne. Mieszkając na głębokiej prowincji, jaką jest moje Torquay, gdzie dwie główne branże to turystyka i opieka nad starszymi trudno się tutaj wybić na coś lepszego. Większość moich znajomych albo pracuje w hotelach czy knajpach, albo opiekuje się innymi osobami. Nie powiem, że nie ma w kraju zapotrzebowania na takich pracowników. Ale czy czegoś lepiej można się tutaj nauczyć? Chyba języka. A i to nie jest przesądzone. Wydawać się mogłoby, że będąc w obcym kraju możesz szybciej złapać język. W końcu mieszkasz tam. Nic bardziej błędnego. Patrząc na środowisko Polaków w tym pipidówie gdzie mieszkam większość słabo zna angielski będąc tu już parę lat. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale generalnie nie jest najlepiej. I to nawet wśród osób, które nie mają zamiaru wracać do ojczyzny. A bez dobrej znajomości języka ma się gorszą pracę. Zamiast na przodzie hotelu – z tyłu. Gdzie nie ma kontaktu z gośćmi hotelowymi – czyli nie ma się napiwków, albo ma się mało. Praca z tyłu hotelu, tam gdzie nie widać – czyli na osławionym zmywaku nie jest oczywiście ujmą na honorze. Ale wcale nie sprzyja nauce języka angielskiego. Jedyna szansa to praca z Anglikami. Im więcej Polaków – tym trudniej przychodzi się nauczyć obcego języka.
Angielski, jak zauważyłem do normalnego życia wcale tu nie jest potrzebny. Mamy polski sklep, a nawet dwa. Całkiem dobrze zaopatrzone. Do Tesco pójdziesz – jest maszyna do robienia zakupów, także po polsku. Wiele osób ma polską telewizję. Ja słucham radiowej Trójki przez internet. A jeśli w pracy masz tylko Polaków – to też się nie nauczysz. Koło zamknięte? Raczej tak. Trzeba naprawdę chcieć. Bo tylko dobra, ale naprawdę dobra znajomość języka może ułatwić znalezienie pracy w kraju. Bo w Polsce są tysiące osób władające na przykład językiem w stopniu „średnio zaawansowanym”. Zwykle to oznacza, że ktoś jest w stanie się przedstawić. I powiedzieć ze dwa inne zdania. Dobra znajomość języka powinna pomóc w znalezieniu pracy, ale tak naprawdę jest to potrzebne w nielicznych zawodach. I to raczej w dużych miastach niż mniejszych.
Z tego co słychać od polskich pracodawców osoby które przyjechały z zagranicy nie są zbyt pożądanymi pracownikami. Mają inne oczekiwania. W tym wyższe oczekiwania płacowe. Mają inną kulturę pracy. I inne nawyki. To może się nie podobać. Poza tym doświadczenie zdobyte za granicą nic im nie mówi. Większości polskich pracodawców trudno potwierdzić referencje otrzymane zza granicy. Po prostu też słabo znają obce języki. Poza tym to kosztuje. A jeśli chodzi o samo doświadczenie. Ludzie wracający do Polski raczej nie chcieliby wykonywać pracy, którą wykonywali za granicą. Bo jak zobaczą płacę – to im się od-nie-chce. Pracując w hotelu za granicą i w Polsce boleśnie odczuje się różnicę w portfelu. Co innego jest w pracach wymagających specjalistycznego doświadczenia. Ale to są raczej wyjątki potwierdzające regułę niż sama reguła. Jeśli ktoś pracował na przykład w dziale IT firmy za granicą, po powrocie ma większą szansę znalezienia pracy na takim stanowisku w Polsce. I gaża wtedy jest też porównywalna, a nawet może być lepsza. Ale dla wszystkich pozostałych powrót do Polski będzie oznaczał problem w znalezieniu w pracy. I o ile taka osoba nie zacznie prowadzić swojego biznesu, to doświadczenie zdobyte za granicą raczej na niewiele się przyda.
Jeżeli się mylę, bo przecież nie jestem nieomylny – zapraszam do podzielenia się swoimi uwagami.
Artur Pomper