Zielony Dziennik

Matki, żony i kochanki

Poznańska ściema… Trudno znaleźć trafniejsze określenie na to, co właśnie wydarzyło się w piłkarskim pierwszoligowym klubie Zawisza. Właściciel drużyny – Radosław Osuch powierzył funkcję prezesa swojej żonie Anicie.

Nie dalej niż przed tygodniem w tekście "Zawisza jaki jest, każdy widzi" zdradziłem nieco szczegółów dotyczących klubowej kuchni. Nie tylko mnie, także rzeszy bydgoszczan interesujących się przyszłością pierwszoligowej drużyny, nie podobały się do końca pewne funkcjonujące w niej mechanizmy. Przede wszystkim fakt, że Radosław Osuch przed przejęciem większościowego pakietu akcji klubu, winien wcześniej zrezygnować (czy też przynajmniej zawiesić) swoją działalność na niwie menedżerskiej. Miasto Bydgoszcz pozbywając się aż 97 proc. akcji było przekonane, że większościowy akcjonariusz tak postąpi. Stało się tymczasem inaczej. Osuch zignorował obowiązujące prawo. Kupił drużynę, siebie mianował prezesem (jednoosobowy zarząd!); jakby tego było mało zdążył już wziąć niezłą "kasę" od miasta (w ciągu 4 lat będzie to – bagatela – 10 mln. złotych).

Ale menedżerki nie porzucił!
Trudno, aby takie zachowanie spodobało się Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej. Piłkarska centrala zareagowała natychmiast i zdecydowanie potępiła takie zachowanie. W obawie przed odebraniem licencji pan Osuch musiał wybrać. I wybrał na prezesa… żonę; w biznesie równie rzutką, jak on. Sam zaś będzie dalej robił interesy. Rzecz jasna nasz "bohater", tej niespodziewanej zmianie miejsc, dodał trochę tandetnego lukru. Miast się pokajać, mediom i kibicom zamydlił oczy bajeczką o tym, że chciał, aby w tle najbliższego meczu o ligowe punkty Zawisza – Warta stanęły w szranki dwie panie prezes: gospodyni – Anita Osuch i Izabella Łukomska-Pyżalska, szefująca Warcie od niecałego roku. Obie, to urodziwe i rodowite poznanianki. W biznesie wcale nie nowicjuszki.

Prezes poznańskiego klubu zasłynęła z odważnych sesji dla "Playboya” i "CKM”. Potem prowadziła agencję modelek, a obecnie wraz z mężem jest właścicielką dużej firmy developerskiej. Menedżer Osuch pewnie chciał dobrze, z lekka podkręcając otoczkę niedzielnego spotkania, wśród kibiców. Ale wyszło, jak zawsze. Niesmacznie!

Kibiców wyprowadzić na manowce jednak nie tak łatwo. Zareagowali więc emocjonalnie, a w stronę ściemniającego menedżera poleciała wiązanka przeróżnych paszkwili, wśród których poniższe wydają się jakoś takie delikatne: "Matki żony i kochanki. Wszyscy będą walić z jednej brudnej szklanki. A dno zobaczą kibice Zawiszy" lub "Już się zaczyna poznańskie ściemnianie. Przecież to dusigrosze i z piłki z tym panem nic nie wyjdzie u nas . Widać, że ma od pół roku problem ze znalezieniem sponsora i odpuszcza już po mału".
Nieskazitelny dotąd rycerz Zawisza, chwilowo jakby bez zbroi. W ligowej bitwie, w trzech meczach, uciułał ledwie punkcik.

TADEUSZ BRONOWSKI

www.ZielonyDziennik.pl/Bydgoszcz