Partnerstwo Wschodnie – żyrandol i gadanina…

0
1411
views

30.09.2011 Torquay
Dziennik emigranta: Partnerstwo wschodnie – pakt dla Białorusi

Polska wraz z pozostałymi członkami Unii Europejskiej wyciąga gałązkę oliwną do reżimu Łukaszenki. Obiecuje dużą pomoc finansową w zamian za przeprowadzenie reform w duchu demokratycznym i zwolnienie więźniów politycznych. Na razie Łukaszenka miałby zostać, ale wkrótce miałyby się tam odbyć wolne i demokratyczne wybory. Pierwsze od wielu lat. Prezydent Białorusi na razie zwleka, odpowiadając, że partnerstwo to gadanina, a nie konkrety. Marchewką oprócz pieniędzy mają być także możliwość bezwizowych podróży do krajów Unii dla stowarzyszonych krajów (Mołdawii, Armenii, Ukrainy, Gruzji i Azerbejdżanu).

Tymczasem sam Łukaszenka traci poparcie w oczach swoich obywateli (czytaj poddanych). Ostatni sondaż potwierdził spadek zaufania do prezydenta Białorusi. Jego rodacy już otwarcie wskazują jego jako winnego gigantycznego kryzysu gospodarczego w tym kraju. Komitet Noblowski natomiast wskazał na faworyta tegorocznej nagrody jednego z głównych opozycjonistów w kraju. Obecnie przebywającego w więzieniu Alesia Bialeckiego. Ten znany opozycjonista białoruski ma poparcie pozostałych żyjących laureatów pokojowej nagrody Nobla. Ale czy parlament norweski usłyszy ich wołanie? W każdym razie rośnie presja na prezydenta Białorusi.

Sam Łukaszenka odparł, że „partnerstwo” to gadanina, a Białoruś nie przystąpi doń o ile nie będzie to „normalne” partnerstwo. Zarzucił zajmowanie się Białorusią, żeby odciągnąć opinię publiczną w krajach Zachodu zmęczonych doniesieniami o głębokim kryzysie gospodarczym strefy euro. I coś w tym jest, ale Białoruś normalnym krajem nie jest. Więc nie może liczyć na normalne partnerstwo. Dni Łukaszenki są policzone. Ale to nie stanie się dziś czy jutro. Najbliższy kryzys jak przewiduje – wydarzy się gdzieś w czasie zimy, pod warunkiem, że będzie sroga. Bo jeśli tak, to jeden tydzień zimnych kurków w Mińsku i wszystko może się tam zdarzyć.

Zapisy porozumień niestety są kompromisem. A jak mówił świętej pamięci mój profesor historii – kompromis jest czymś złym – bo dwie strony z czegoś muszą zrezygnować. Ukraina z Mołdawią chciały zapisu, że każde państwo demokratyczne w Europie może starać się o członkostwo w Unii Europejskiej. Takiej deklaracji te państwa nie usłyszały i nie usłyszą szybko. Państwa stowarzyszone chciały jasnych słów zapewnień, że zostaną wszystkie zaproszone do struktur Unii. A w samej Francji głośne są opinie, że Rumunia i Bułgaria weszły do wspólnoty za wcześnie – że nie były na to przygotowane. Powiększają się także nastroje ksenofobiczne w Holandii – niegdyś bastionie liberalizmu. Nie lepiej jest w Danii i Szwecji.

W Europie jest chęć ponownego rozszerzenia. Nick Clegg – brytyjski wicepremier nie wyklucza w Unii nawet Białorusi, ale oczywiście bez obecnego prezydenta. Clegg wyobraża sobie, że partnerstwo wschodnie – ma być katalizatorem przemian na lepsze dla krajów takich jak Gruzja, Armenia, Azerbejdżan, Mołdawia czy Ukraina – które chciałyby zostać w przyszłości członkami Wspólnej Europy. To przyjemne słowa brytyjskiego polityka. Ale prawda raczej zbliżona jest do tego co mówi Łukaszenka. Partnerstwo nie ma sukcesów, po za tym, że jest i ciągle trwa. Przemiany demokratyczne? Popatrzmy: Białoruś to dyktatura. Ukraina to demokracja na kulawych nogach. Gruzja? Wcale nie lepiej, przynajmniej mają tam całkiem przyzwoity rozwój gospodarczy. Mołdawia? Część kraju jest niezależną, nie uznawaną przez nikogo (oprócz Rosji) republiką, która jeśli chodzi o poziom życia mieszkańców jest lepsza niż Mołdawia. Azerbejdżan? Też trudno to uznać za modelowe państw. Armenię zostawmy też w spokoju.

To czego potrzebuje Partnerstwo Wschodnie to jasnych przesłanek. Tak, jesteście zaproszeni do Unii, ale dopiero jak będziecie gotowi. A gotowi będziecie, jeśli zrobicie to, to, to i jeszcze parę rzeczy. Wtedy będziemy mogli was formalnie zaprosić i przyjąć jak każdego innego członka dotychczas. Szczyt z racji tego, że się odbył okrzyknięto sukcesem, ale nie przeszła nawet rezolucja potępiająca Łukaszenkę. Wyobrażałbym sobie, że właśnie na takim forum kraje postkomunistyczne z obydwu stron granic unijnych postanowią coś konkretnego. Konkretnego, czyli dokładnie co? Choćby przegłodzenie Łukaszenki. Zamrożenie jego aktywów, bo przecież jeszcze jakieś tam ma. Otworzenie granic i przyjęcie uchodźców? Może nawet i to. Ale to powinno zrobić Partnerstwo. Wtedy nikt nie mógłby zarzucić Partnerstwu rozgadania. A tak – jest jak jest. Łukaszenka w Mińsku. A Tusk w Warszawie. Nic się nie zmienia….

Artur Pomper