Odczuwam dyskomfort. Niesmak, wzbudził we mnie wywiad opublikowany przez jedną z bydgoskich gazet z prezydentem Rafałem Bruskim.
Kwaśno zrobiło mi się nie z powodu prezydenta, ale tego, co odkrył w dwóch, wydawałoby się szacownych i wiodących instytucjach kultury. Wymienię tylko: bałagan w papierach, beztroskę w wydawaniu miejskich pieniędzy oraz daleko posunięte przeświadczenie ich szefów o własnej bezkarności.
Ale, nie szastanie pieniędzmi(choć szkoda, że marnowano dziesiątki tysięcy złotych, bo przez to inni nie mogli dostać nawet złotówki) jest w tym wszystkim najgorsze. Przykre jest to, że ci, którzy mienią się artystami, nie mają szacunku dla pracy kolegów. Jak bowiem ocenić dyrektora Galerii Miejskiej bwa, który jest artystą plastykiem i, który pozwolił na to, by dzieła innych walały się po podłodze, zarastały kurzem i rozmiękały w deszczówce, przedostającej się przez dziury w dachu?
Przykre jest też i to, że bydgoski teatr, do niedawana w czubie wszystkich polskich teatrów, przyciąga publiczność w najprostszy(żeby nie powiedzieć prostacki) sposób – golizną, wulgaryzmami, pokazywaniem człowieczego dna. Wprawdzie nigdy mi tego typu rzeczy nie przeszkadzały, ale ile razy można podziwiać na te same „chwyty”? Pokazywanie fallusów i gołych zadów nie zawsze jest sztuką.
No i wreszcie, przykre jest to, że ludzie ci mają wpływ na efekty pracy Bydgoskiego Kongresu Kultury – debaty prowadzonej od wielu miesięcy, która ma zrewolucjonizować finansowanie i działanie instytucji kultury.
BKK rozpoczyna się w środę. Nie wiem, czy zakończy się czymś dobrym dla miasta i regionu. Warto mieć jednak nadzieję, że interesy jednostek nie przesłonią dobra ogółu; wszystkich środowisk artystycznych oraz nas, odbiorców sztuki.
A prezydentowi, który zdradzając wyniki kontroli w podległych sobie instytucjach wykazał niemało odwagi, współczuję. Znajdzie się teraz wielu, którzy odsądzą go za to od czci i wiary.
la'a kea