Czy na stadionach w Polsce są łamane prawa człowieka?
Słuchałem dziś audycji o tym, czy na polskich stadionach łamane są prawa człowieka. Jeden z kandydatów na posła, stwierdził, że zakazy stadionowe godzą w prawa człowieka.
Istnieje tu odpowiedzialność zbiorowa za błędy innych, oraz chuligańskie wybryki pseudo – kibiców. Nie respektowane są prawa nietykalności cielesnej. Jest tu także cenzura prewencyjna. Policja zachowuje się skandalicznie nieraz prowokując kibiców. Co się dzieje?
Z pewnością część z tego jest prawdą. Trochę trudno mi to sprawdzić osobiście. Nigdy nie byłem fanem oglądania meczów na żywo. Nie oglądam też meczy w telewizji. Mam inne zajęcia, na które wolę przeznaczyć swój wolny czas. Ale jeśli inni tak chcą spędzać swój? Czemu nie. Nie toleruje jednak chuligaństwa, a także pseudo – kibiców.
Ale to co się jednak ostatnio wyprawia na polskich stadionach, to przechodzi pojęcie. Najwyraźniej kibole postanowili zabrać się za rząd Tuska. Sam nie przepadam za panem Donaldem i jego ekipą. Choć jest lepsza niż poprzednia. Niewiele, ale jednak. Wyniki też mizerne, ale przynajmniej lepsza atmosfera całości. W szkole ocena byłaby mierna. Donald Tusk nie lubi jednak krytyki i ostatnio obrał sobie za cel kibiców piłki nożnej – tak przynajmniej wynika ze słów kandydata na posła.
Krytyka rządu jest wskazana, powiem nawet potrzebna – zwłaszcza, że tyle jest do zrobienia, a tak mało udało się zrobić. Jednak wydaje mi się, że są lepsze miejsca na to niż stadiony piłkarskie. Poza tym hasła w stylu „Tusk, ty matole” to nie jest krytyka, tylko obraza osoby. Niezależnie na jakim stanowisku ona jest. A na to nie powinno być zgody. To zachowanie niekulturalne. Gdyby to jednak tylko ten był problem, pewnie nie pisałbym tego tekstu. Problem jest głębszy.
Najwyraźniej kibole w swojej krytyce rządu biorą przykład z PiSu. A PiS odwdzięcza się bezpardonowymi atakami na policję, ministerstwa (i ministrów) odpowiedzialnych za bezpieczeństwo publiczne, na rząd i premiera Tuska. Atak z dwóch stron. (Swoją drogą policja też nie jest bez winy, sama zniszczyła trudno odbudowywaną pozycję zaufania społecznego po kilku akcjach, jakie przeprowadziła ostatnio na stadionach.) Czyżby zmowa? Jak wiadomo my się nie musimy lubić, ale skoro mamy wspólnego wroga – możemy zostać (tymczasowymi) współpracownikami.
Nie mam na to żadnych dowodów, ale coś jest na rzeczy. Z drugiej strony Polska nie jest pierwszym krajem, gdzie stadionów używa się nie tylko do rozgrywek sportowych. Polska jednak jest tym miejscem, w którym chuligani stadionowi mogą czuć się w zasadzie bezkarni. Zakazy stadionowe nie są respektowane. A same stadiony nie są bezpieczne. Kilka procent oglądających mecze niszczy przyjemność większości. Policja sobie nie radzi z problemem, a czasem wręcz go stwarza. Nie widać żadnego światełka w tunelu. Zostanie tak jak jest.
Dzisiejszy interlokutor, jak nie trudno się domyśleć pochodzi z największej partii opozycyjnej. Postanowił on wziąć pod skrzydła kibiców. Wydaje się jednak, że zamiast normalnie zachowujących się kibiców sportowych, przyszły poseł uhonorował (zupełnie niepotrzebnie) tych pseudo – kibiców, chuliganów stadionowych, rozrabiaków. Tych, co robią burdy, tych co niszczą mienie, atakują kibiców drużyn przeciwnych, którzy przeszkadzają innym oglądać zmagania sportowe. To ich wziął pod opiekę niedoszły (to się okaże) poseł.
Uczestnicy audycji „Za, a nawet przeciw” mówili, że stadiony to nie miejsca na polityczną agitację, nawet jeśli kibole mają czasem racje (zgodnie z postanowieniem regulaminu, przedstawiciel PZPN może usunąć wszelkie transparenty – i usunął kiedyś hasło o niezbudowanych drogach na Euro 2012). Z drugiej strony cenzura uniemożliwia pojawianie się haseł antysemickich czy propagujących nazizm. Coś za coś?
Myślę, że nie byłoby problemu, gdyby PiS nie zaczął się wstawiać za kibolami. Ale to są prawa wolnej amerykanki jaką jest kampania wyborcza. To PiS właśnie mówi o łamaniu praw obywatelskich, o tym, że państwo jest represyjne wobec tych ludzi. Zapominają oni, że chuligani łamią prawa obywatelskie i człowieka innych ludzi. Tego jakoś nie pamiętają. Ale nie od dziś wiadomo, że prawo i sprawiedliwość w wykonaniu ludzi Jarosława Kaczyńskiego jest wybiórcza i wyjątkowo koniunkturalna.
www.ZielonyDziennik.pl, Artur Pomper