IZA MIKO opowiada o swoim życiu w Los Angeles, miłości do ekologii, tańca i aktorstwa. Gwiazdy spóźniają się na spotkania, nie odpisują same na maile, chadzają wszędzie w cieniu swoich groźnych bodygardów i mają zachcianki nie z tej ziemi.
Nie Iza. Gwiazda nie-gwiazdorska, a przecież mająca ku temu wszelkie powody.
Jako nieliczna z polskich aktorek, robi prawdziwą karierę w Hollywood, tańczy, śpiewa, pisze teksty piosenek, a do tego, lub może właśnie przede wszystkim walczy o ekologię . Urocza, naturalna, nieprawdopodobnie śliczna, mówi o wszystkim z równą swobodą i już po dziesięciu minutach mam wrażenie, że rozmawiam z kimś, kogo dobrze znam i z kim chciałabym porozmawiać jeszcze wiele razy.
Lena Świadek:Aktorstwo, taniec, ekologia. Co jest największą pasją Izy Miko?
Iza Miko:To jest faktycznie trudne pytanie. Jedno wiem z całą pewnością: bardzo lubię pracować z ludźmi i cokolwiek zdecydowałabym się robić w życiu, musiałoby być związane z ludźmi. Moją pierwszą pasją jest niezaprzeczalnie taniec, choć teraz niestety zszedł na plan dalszy jako, że więcej jednak gram niż tańczę. Czasem udaje się to pogodzić jak w przypadku ?Kochaj i tańcz?. Teraz aktorstwo zajęło pierwsze miejsce na liście moich priorytetów razem z ekologią. Zależy mi na tym, by być w życiu pożyteczną, by nie żyć tylko dla siebie, ale dla Planety, dla innych. Nie pojawiliśmy się tutaj tylko dla naszego egoistycznego celu, ale dlatego, by wypełnić jakąś rolę. Czuję, że moim zadaniem jest znalezienie i wypełnienie tej roli. Nie umiałabym żyć inaczej, muszę grać, tańczyć, śpiewać, jakoś wyrażać siebie artystycznie.
LŚ: Jak zaczęła się Pani przygoda z ekologią?
IM: To jest ciekawe. Ja mam taką cechę kombinatorska, chyba po mamie, żeby wszystko oszczędzać. Mama zawsze potrafiła tak dbać, żebyśmy mieli wszystkiego dość, ale małym kosztem. Ja również potrafię oszczędzać i teraz bardziej dla Planety niż dla siebie. Wszystko zaczęło się w Nowym Jorku kiedy po raz pierwszy zobaczyłam oddzielne kosze na segregację śmieci i kiedy poczytałam o tym więcej, zaangażowałam się na całego. Gonię moich przyjaciół, zachęcam ich do większej dbałości o środowisko.
LŚ: No właśnie, czy Pani pasja spotyka się czasem w Polsce z niezrozumieniem?
IM: (śmiech)Troszeczkę tak. Nadal jest to odbierane jako coś dziwnego. Ale w moim życiu było tyle sytuacji, kiedy się ze mnie śmiano, że w ogóle mnie to nie dotyka. W szkole baletowej słyszałam, że nie byłam wystarczająco gibka, że sobie nie poradzę; kiedy zaczynałam jako aktorka, słyszałam, że mam akcent, nie mam wizy i pieniędzy, a i tak osiągnęłam to, co sobie zamierzyłam. Tak samo uda mi się teraz.
LŚ: Dzieli Pani swoje życie pomiędzy dwa miasta: Los Angeles i Warszawę. Jak pod kątem ekologii wypada Polska w porównaniu z Ameryką?
IM: Niestety słabo. Właśnie wczoraj wróciłam z Łodzi, gdzie napatrzyłam się na koszmarnie przeładowane śmietniki. Ale są też rzeczy dobre. Zawsze noszę przy sobie maleńką kamerkę i nagrywam takie promyczki nadziei, pierwiosnki lepszego. Np. napis: zamykaj drzwi, bo w ten sposób oszczędzasz ciepło, jaki widziałam ostatnio w studio.
LŚ: Ma Pani swoją stronę www.ekomiko.pl. Co chciałby Pani za jej pomocą zmienić w Polsce?
IM: Przede wszystkim odruchy ludzi. To, żeby im się jednak chciało wyrzucić butelkę do specjalnego kosza. Sama podchodzę do tego bardzo poważnie i właśnie niedawno wiozłam plastikową butelkę aż z Londynu do domu, bo nigdzie nie mogłam po drodze znaleźć kosza do recyklingu. Może to dość ekstremalny przykład, ale ważne, żeby zacząć. Zachęcam ludzi do przyglądania się produktom, do patrzenia skąd pochodzą, czy są z ?fair trade?. Sama używam odpowiednich, ekologicznych środków do sprzątania zdając sobie sprawę jak dużo chemii zawierają zwyczajne środki. Myślę, że częste obecnie zachorowania na raka też biorą się z dużego zanieczyszczenia środowiska oraz produktów, których używamy.
LŚ: Magazyn GoodLifePoland pisze o zdrowiu i ekologii. Wierzymy, że im zdrowsza planeta tym zdrowsi jej mieszkańcy. Jak Eko-styl wpływa na Pani zdrowie?
IM:Jestem okazem zdrowia. Praktycznie nie choruję. . Nie mogę też narzekać na brak energii.
LŚ: Ma Pani wspaniałą figurę. Jaka jest Pani recepta?
IM: Staram się po prostu zdrowo odżywiać, choć przyznam, że mam jedna obsesję: słodycze. Uwielbiam ciacha, czekolady i walczę z sobą ostro, by ich nie jeść. Codziennie rano zaczynam dzień od shake?a z mrożonych truskawek, mleka sojowego, odrobiny kawy Inki, bo uwielbiam zapach kawy, do tego dodaję czekoladowe proteiny, makaz, witaminy. Wpycham w siebie sałaty, nie z miłości, ale z rozsądku. Nie przepadam za mięsem, ale kiedy już go jem, upewniam się z jakich hodowli pochodzi. Mam problem z wodą, wiem, że jest zdrowa, ale nie przepadam za nią szczególnie, więc oszukuję się doprawiając ją cytryną lub moim ostatnim wynalazkiem: zamrożonymi kostkami soku jabłkowego.
LŚ:Każda kobieta ma swoje patenty na urodę. Czy podzieli się Pani z naszymi czytelniczkami swoimi sekretami?
IM: Mam słabe włosy, więc pomagam sobie sztucznymi. Moi przyjaciele już się przyzwyczaili, że jednego dnia mam włosy krótkie, a drugiego długie. I chyba to jest najfajniejsze dzisiaj, że naprawdę można sobie pomóc. Stosuję też odżywki do rzęs. Nie ma to jak powłóczyste spojrzenie.
LŚ: Jak wygląda typowy dzień Izy Miko?
IM: Te dni się tak strasznie różnią. To naprawdę zależy czy pracuję na planie czy jestem w Los Angeles, czy jestem w Polsce. Nie ma tu żadnego constant. W Polsce mam dni wypełnione po brzegi, bo mama mieszka w Chotomowie, więc jak wyjeżdżamy rano, to wracamy późnym wieczorem. W Los Angeles staram się zawsze iść na siłownię czy na spacer, pogoda na szczęście dopisuje. Podróże, spotkania, poszukiwania nowego domu?prasa napisała, że kupiłam mieszkanie (śmiech)?nie kupiłam, poszukuję domu. Spędzam też czas z przyjaciółmi. Ale przyznam, że moje dni są tak zabiegane, że muszę dbać, by nie pogubić się. Ostatnio na komputerze stworzyłam sobie odrębne działy: aktorstwo, ekomiko, dom. Trochę tego jest.
LŚ: Jak Iza Miko odpoczywa w wolnym czasie?
IM: (śmiech) No właśnie jest problem z tym wolnym czasem. Nie mam go za dużo, ale kiedy się trafia, staram się go spędzać aktywnie: na spacerach, na rowerze, tańcząc. Na szczęście nie mam teraz stałego absztyfikanta (śmiech), więc mój czas należy do mnie.
LŚ: Gdzie widzi się Pani za 5 lat?
IM: Nie planuję tak daleko. Żyję dniem dzisiejszym. Wierzę jednak, że coś nas prowadzi i że doprowadzi mnie to dobrego miejsca.
Lena Świadek, www.goodlifepoland.pl
Partner : Ecoportal.com.pl