Szaro; minęło 7 dni, ani nie tak dobrych, ani nie tak złych. Nudno i ziewająco…
Zresztą, wszystkim się chyba ów nastrój udzielił, bo niewielu w tym marazmie z końca deszczowego lata zauważyło, że wyłożono do konsultacji najważniejszy dla miasta projekt. Myślę tu o planie zagospodarowania przestrzennego „Starego Miasta”. Jak na moje pojawił się on zbyt późno i nie dotyczy, niestety, całej starówki. Wcześniej, w minionej kadencji, radni i ówczesny prezydent podjęli decyzję o wyłączeniu z niego np. ulicy Mostowej, na której z mniejszym lub większym sukcesem inwestuje znany cukiernik Adam Sowa. Miał on rozebrać pokomunistyczną „Kaskadę” i postawić na jej miejscu nowy obiekt. Projektem zajęli się warszawscy architekci; Andrzej Bulanda i Włodzimierz Mucha. Mówiło się nawet o odtworzeniu ulicy Jatki.
Póki co, nic się wokół „Kaskady” nie dzieje (na szczęście może straszyć tylko do końca tego roku). Wiadomo jedynie, że ani Bulanda, ani Mucha nowych kamienic w tym miejscu nie zaprojektuje. Zrobią (a raczej zrobili) to ich młodsi koledzy po fachu.
Konsultowany dziś plan starówki nie cofnie także błędnych decyzji pozwalających na budowę olbrzymiego kloca, czyli wielopoziomowego parkingu Pod Blankami oraz zabudowania ulicy Grodzkiej.
Na co zatem się on zda? A no na to, że dzięki planowi uda się wreszcie dopracować funkcje oraz przyszłą zabudowę Starego Rynku. Przypominam, że był kiedyś taki konkurs na odbudowę jego pierzei zachodniej, który wygrał koszmarny projekt autorstwa bydgoskich architektów. Wierzę w to, że do jego realizacji nigdy nie dojdzie – chyba, że zostanie zmieniony tak samo jak plan przebudowy płyty Starego Rynku.
Projekt, o czym wszyscy bydgoszczanie dobrze wiedzą, dotyczy najcenniejszych dla miasta przestrzeni. Rejonów, które za wszelką cenę trzeba ochronić przed odpustową tandetą. Bydgoszczy jeden wyskakujący z okienka Twardowski już naprawdę wystarczy.
la'a kea