Droga E-70. W niedzielę (21 sierpnia) do nabrzeża w Solcu Kujawskim zacumowała nietypowa łódź wiosłowa.Na jej pokładzie są Piotr Sadurski, fotoreporter i dziennikarz Dariusz Koźlenko, którzy testują europejski szlak wodny E-70 na odcinku od Warszawy do Berlina. Swój rejs, na łodzi dostosowanej do pływania po oceanach, łączącej zalety kajaka i jachtu, rozpoczęli w ubiegłą środę. Pierwszy etap zakończyli w Płocku.
– Wybudowano tu molo, ale nie dla żeglarzy i motorowodniaków – uważa Piotr Sadurski. – Nie zbudowano, niestety, mariny.
Z Płocka droga wiodła przez Zalew Włocławski(a na nim ponad 2 metrowe fale) do Włocławka. Tam, choć wybudowano nowy port, łodzie cumują w „starej” przystani. Wejście do portu jest tak karkołomne; ciasne i nieosłonięte od północnego wiatru, że nie każdy żaglarzy odważy się na taki manewr…
Kolejny etap, to Ciechocinek i popas w marinie u pana Sławka, kapitana żeglugi śródlądowej.
– Pan Sławek tę przystań zbudował sam – wyjaśnia Piotr Sadurski. – W sezonie pływa na barkach, a poza nim prowadzi przystań i wozi stateczkiem ludzi po Wiśle. Na trasie od Warszawy, jest to jedyne tak serdeczne dla żeglarzy miejsce.
W Solcu Kujawskim łódź zacumowała w niedzielę wieczorem, W poniedziałek popłynie dalej przez Bydgoszcz, Kanał Bydgoski do Noteci i Warty. Koniec rejsu w Berlinie.
– Sprawdzamy, czy to co się mówi o trasie E-70 jest prawdą. Wydaje nam się, że nie. Więc szukamy dziury w całym. Cztery lata temu płynąłem Wisłą na tratwie i od tego czasu nic się nie zmieniło. Powstało kilka przystani, ale najważniejsze jest to, żeby ludzie wrócili nad rzekę.
la'a kea