O jednej takiej katedrze w Anglii

0
1850
views

Wyprawy dalekie I bliskie – Salisbury
Salisbury, miasteczko około stu mil od mojego, to zwyczajne miasteczko angielskie z bogatą przeszłością jakich wiele w Anglii.

W środku żyznego hrabstwa Wiltshire słynne jest nie tylko w Anglii ze swojej średniowiecznej katedry, jednej z największych w na całych Wyspach. Początki miasta sięgają epoki żelaza, wtedy to mieszkańcy założyli osadę Sorbiodunum w okolicy trzech kilometrów od dzisiejszego miasta, zwaną Old Sarum. Dziś można zobaczyć pozostałości po tej osadzie. A w pobliżu znajduje się megalityczna budowla, znana na całym świecie – Stonehenge.
W mieście oprócz katedry można zobaczyć dobrze zachowane gotyckie zabytki, w mieście odbywa się cotygodniowy i coroczny targ. Istnieje także muzeum, pałac biskupi, w centrum zwiedzić też można bogaty edwardiański dom Momppeson House(który można zobaczyć w jednej z adaptacji książki Jane Austin – Rozważna i Romantyczna), a na obrzeżach miasta istnieje rezydencja hrabiów Pembroke – Wilton House. Część z zabytkowej zabudowy miasta została bezpowrotnie stracona w drugiej połowie dwudziestego wieku, gdy miasto poddano „modernizacji motoryzacyjnej” – poszerzono wtedy ulice i zbudowano kilka parkingów dla samochodów.

Największym zabytkiem miasta jest jednak katedra. Zaczęto ją budować w 1220 roku i budowano ją dość krótko – do 1258 roku, a co jest wyjątkowo ciekawe jest budynkiem zachowanym w stylu gotyckim. Obok katedry znajdują się wielkie krużganki (największe w Wielkiej Brytanii) . W środku można oprócz jednego z najstarszych zegarów na świecie (działa od 1386 roku!) i najwyższej wieży (iglica ma 123 metry!) w Wielkiej Brytanii można podziwiać także coś nowego. Właśnie to coś nowego jest tematem dzisiejszym. To coś nowego to chrzcielnica. Ale nie jest to jakiś starożytny artefakt. To jest coś zupełnie współczesnego. Chrzcielnica w kształcie równoramiennego krzyża jest wypełniana przelewającą się wodą. Odlana jest z brązu i umieszczono ją w mniej więcej jednej trzeciej długości centralnej nawy. Ciekawostką jest, że ów przedmiot jest w stanie pomieścić dorosłego człowieka, który chciałby się ochrzcić poprzez zanurzenie w wodzie.

Dlaczego od tym przedmiocie piszę. W momencie kiedy go ustawiono w katedrze wywołał niezłe poruszenie. Bo nie jest to chrzcielnica jaką widuje się w kościołach. To nie jest żaden antyk, to nowoczesna bryła. Jest wyjątkowo ascetyczna i minimalistyczna w formie. Przy czym nie pozbawiona religijnych odniesień i kontekstów. I pewnie dlatego było tak wiele kontrowersji wokół jej ufundowania. Jednak to co jest najciekawsze to fakt, że w ogóle coś takiego zrobiono. Bo polskie katedry są pomnikami – muzeami. Nikt tam niczego nie zmienia. Nikt niczego nowego nie dodaje. Nikt by nie śmiał. Byłoby to – zapewne (w oczach nie tylko księży ale także i wiernych)– świętokradztwo. A tutaj mamy dowód, że katedra to jednak miejsce żywe. Miejsce, które owszem – ma swoją historię (w tym przypadku prawie osiemsetletnią), ale które nie żyje przeszłością. Nie zatrzymało się w przeszłości. Katedra to przede wszystkim miejsce modlitwy – skupiające swoją religijną społeczność z biskupem na czele. I to miejsce kultu nie stoi w czasie i nic nie może go ruszyć. Bo wszyscy wokoło się zmieniamy. I to jest wspaniałe. Ten kościół żyje.

Jak na polskie warunki katedra w Salisbury jest wielka (długość świątyni to 134,7 metra, a wysokość to 25,6 metra!), ale dość uboga w wystroju. Ascetyczna. Do dziś wspominam, gdy parę lat temu pojechałem do Poznania (wycieczka krajoznawcza, bo nigdy nie byłem) i weszliśmy do maleńkiego barokowego kościółka jezuitów (lub innych braciszków). Kościółek był świeżo po renowacji i można było zobaczyć jak on wyglądał po zbudowaniu. Złoto lało się ze ścian po prostu. Nigdy nie widziałem czegoś podobnego. Luksus i zbytek ponad wszystko. Na tym tle monumentalna katedra w Salisbury wygląda nad wyraz skromnie. Owszem budynek jest olbrzymi, ale ściany są prawie gołe i pozbawione ozdób. Tym bardziej wyróżnia się nowoczesna chrzcielnica. To odświeżające widzieć, że ta świątynia wciąż żyje i się rozwija, choć kościół w Anglii przeżywa przecież swoje niemałe problemy.

Artur Pomper