Sytuacja Polski nie lepsza. Polski minister finansów J.V. Rostowski wygadał się, stwierdzając, że "strefę euro czekają jeszcze poważne turbulencje, ostrzejsze nawet niż te, które już poznaliśmy".
Zapomniał tylko dodać, że turbulencje czekają też naszą rzekomo "zieloną wyspę" i polskiego złotego. Stress-testy banków europejskich okazały się kolejnym picem na wodę. Ten egzamin o wyjątkowo niskich wymogach: 5 proc. poziom aktywów, nieuwzględnienie w nich możliwości bankructwa, któregoś z krajów strefy euro, np. Grecji – czynią go całkowicie niewiarygodnym.
Jeszcze większą "lipą" wydaje się fakt, że testy pozytywnie przeszły np. banki portugalskie i irlandzkie, z których pięć ostatnio otrzymało od agencji Moody’s rating śmieciowy. Irlandzki rząd wpompował już w tamtejsze banki ponad 40 mld euro pomocy i to nie koniec. O hiszpańskich bankach, zwłaszcza tych regionalnych – cajas – lepiej nie mówić, złych długów mają na ok. 150 mld euro. I co najmniej tyle pomocy będą potrzebować. 16 banków europejskich ledwo, ledwo przeszło stress-testy, ale mają w swych szafach trupy w postaci obligacji krajów PIIGS, czyli Portugalii, Irlandii, Włoch, Grecji i Hiszpanii (jest ich łącznie ok. 900 mld euro). Mimo to min. J.V. Rostowski, którego chyba trzymają się żarty, stwierdza: "banki europejskie są solidne, a banki polskie bardzo solidne" – choć przecież polskich banków poza połową PKO BP czy BOŚ praktycznie już nie ma, a polskie banki-córki europejskich banków są winne swym zagranicznym centralom aż 105 mld zł.
Ciekawe też, czy "mamuśki" nie wcisnęły "córkom" w Polsce śmieciowych obligacji krajów PIIGS. Na dodatek Bloomberg podał, że polski złoty, jak i waluty rynków wschodzących, są najbardziej narażone na osłabienie z powodu problemów finansowych UE i strefy euro. Europejski kryzys wchodzi w stan krytyczny. Bankructwo grozi już nie tylko Grecji, ale coraz bardziej Irlandii, perspektywicznie też Hiszpanii, Portugalii czy nawet Włochom. Frank szwajcarski w okolicach 3,70–3,80 to niezbyt odległa przyszłość. Istnieje coraz więcej dowodów na to, że Polska kroczy grecką drogą w rytmie argentyńskiego tanga.
Kreatywna księgowość się rozwija, "patenty’ doskonale przetestowane w Grecji – tzw. swapy walutowe – dziś kwitną nad Wisłą, w latach 2009–2011 mogą to być kwoty rzędu ok. 20 mld euro wymienione na złote, by ukryć prawdziwe problemy. Stąd też być może wcześniejszy termin wyborów parlamentarnych w Polsce. Irlandia w żaden sposób nie będzie w stanie w ciągu 3 lat oddać 85 mld euro pomocy,
Grecja już w sierpniu będzie potrzebować kolejne 16 mld euro. Europejskie banki na restrukturyzacji tylko długów Grecji mogą stracić aż ok. 15 mld euro. Nic dziwnego, że uncja złota kosztuje już blisko 1600 dol. Niewykluczone, że do końca roku zbliży się do poziomu nienotowanego w historii, czyli 2 tys. dol. Pytanie tylko, kto i kiedy podpali ostatecznie ten europejski lont. Jesień pokaże, że stan finansów publicznych w Polsce to prawdziwa beczka dynamitu. Janusz Szewczak Autor jest głównym ekonomistą
SKOK Źródło: http://niezalezna.pl/13416-strefa-euro-na-beczce-dynamitu
Serdecznie Pozdrawiam Dla ZielonegoDziennika, Filip Stankiewicz