Każdego roku, w ofercie najbardziej liczących się producentów aut, pojawia się coraz więcej pojazdów napędzanych elektrycznie.
W Stanach Zjednoczonych, na same badania w zakresie elektrycznego napędu aut przeznaczono bagatela 2,5 miliarda dolarów. Natomiast mocno uprzemysławiające się Chiny wydały na badania tego typu zaskakująco dużo – ponad 15 miliardów dolarów.
Efekty wydatków i pracy nad nową technologią są widoczne. Niegdyś, koszt auta elektrycznego wielokrotnie przewyższał koszt auta napędzanego paliwami ropopochodnymi.
Dziś różnica nie jest porażająca, a dokładając do tego różne dopłaty i zniżki oferowane przez rządy poszczególnych krajów, samego kierowcę zasadniczo kosztuje to mniej.
Nie tylko sam rozwój technologii przyczynia się do spadku cen aut elektrycznych. Wymusza to także konkurencja gigantów motoryzacji, próbujących jak najbardziej spopularyzować modele oferowane przez siebie.
Honda już od 2001 miała w ofercie hybrydowy model Civic, zasilany alternatywnie silnikiem elektrycznym.
Mimo, że problem ceny nie jest już tak dotkliwy, nadal pozostaje kwestia zasilania. Poziom rozwoju infrastruktury potrzebnej do zasilania baterii aut elektrycznych nie jest zanadto zaawansowany, choć to jest to zależne od kraju (w Japonii sieć punktów ładowania jest dość dobrze rozwinięta).
W Polsce pojawiło się niedawno 12 punktów ładowania, zlokalizowanych w Warszawie. Firma E+ zarządzająca punktami zamierza docelowo otworzyć ich 300 do końca 2013, w 14 miastach Polski.
Kierowcy w Wielkiej Brytanii mogą liczyć na całkiem konkretną zachętę. Na zakup modelu elektrycznego przewidziana jest dotacja do wysokości 5.000 funtów.
Dotychczas nierozstrzygniętym problemem jest jednak zasięg aut elektrycznych. Kupujący powinien sie liczyć z tym, że na jednym ładowaniu przejedzie nie więcej niż około 200 kilometrów.
W związku z czym, auto elektryczne póki co jest dobrym rozwiązaniem głównie dla tak zwanych ‚miastowych’, lub tych, którzy jednorazowo nie podróżują zbyt daleko.
Mimo obecnych niedogodności, napęd elektryczny ma przed sobą przyszłość, z perspektywą upowszechnienia się w następnej dekadzie.
Dominik Fidor