Z głową chodź na raty!

0
1464
views

Jak kupować, by się zbytnio nie zadłużać.
Handlowcy kuszą nas promocjami, obniżkami i wyprzedażami. Starają się przyciągnąć klientów na sto różnych sposobów, a jednym z nich jest zakup z odroczonym terminem spłaty.

Niepłacenie za coś „tu i teraz”, ułatwia nam popadnięcie w długi. Specjaliści Comperia.pl radzą, jak ich uniknąć.

Rada nr 1: Czy naprawdę musisz to mieć?
Czy elegancki samochód, kino domowe lub zagraniczna wycieczka z opcją „all inclusive” są Ci faktycznie niezbędne? Czy możesz się jednak bez nich obejść, nie tracąc tego, co dla Ciebie ważne? Takie pytania należy zadać sobie w pierwszej kolejności, stykając się z każdą napotkaną reklamą. W myśl zasady „łatwo wydać – trudniej zarobić” trzeba sobie szczerze odpowiedzieć na te pytania, aby później nie zaznawać niepotrzebnego stresu związanego z utratą płynności finansowej. Niekiedy taka odpowiedź jest banalna, innym razem trudna. W tych drugich sytuacjach warto kierować się kryterium funkcjonalności.
Badania konsumenckie pokazują, że mężczyznom na ogół łatwiej jest odmówić sobie czegoś, co nie jest dla nich użyteczne. Z rzeczy niekoniecznie podręcznych trudniej zrezygnować kobietom, ale nawet one są w stanie kierować się w tej materii zdrowym rozsądkiem. Niezależnie od płci, zachowajmy umiar, gdyż z każdym rokiem przybywa tego, co może cieszyć w życiu, a doba nadal liczy 24 godziny. Mając zbyt wiele, mnóstwem „wszystkomających” rzeczy nie zdążymy się zwyczajnie nacieszyć.

Rada nr 2: Nie ma darmowych obiadów, a co dopiero takich kredytów!
Każdy zakup na raty równoznaczny jest z wzięciem na swe barki obciążenia finansowego, polegającego na przymusie ich spłacania. O tej prostej prawdzie wielu zadłużonych zdawało się nie pamiętać w momencie dokonywania transakcji. Ponadto, raty wiążą się de facto z kredytem udzielanym kupującemu przez instytucję finansową zainteresowaną tym, aby spłacał go on jak najdłużej. Z racji oprocentowania kredytów, nabywca faktycznie płaci za towar więcej niż wynosi jego cena. Niekiedy koszty takiego kredytu nie są od razu widoczne, a o ich istnieniu klient dowiedzieć się może z informacji nie dość, że napisanych malutką czcionką, to jeszcze otoczonych gąszczem paragrafów. Takie koszty noszą nazwę ukrytych i warto o nie zapytać sprzedawcę.
Dodatkowo należy wiedzieć, że kredytodawcą jest z reguły bank – a zatem kupując coś na raty, podpisujemy przy okazji umowę z bankiem, który na swoich warunkach udzieli nam pożyczki lub…nie udzieli. Stosowanym przez banki zabezpieczeniem jest bowiem konieczność przedstawienia im zaświadczenia o uzyskiwanych zarobkach, najlepiej jak najwyższych i jak najstabilniejszych (umowa o pracę, emerytura itd.). Wiele banków akceptuje oświadczenia o zarobkach, ale należy pamiętać, że i tak sprawdza, czy są one zgodne z prawdą. Dobrze jest uzmysłowić sobie, że w skrajnych przypadkach za podanie we wniosku o kredyt nieprawdziwych danych, grozi nam odpowiedzialność karna.
A co jeśli reklamowane raty naprawdę wynoszą 0%? Wówczas często okazuje się, że musimy ponieść koszt ubezpieczenia kredytu albo uiścić prowizję za jego udzielenie. Czasami jednak opłat dodatkowych nie ma – wtedy można śmiało założyć, że duża sieć handlowa kredytuje nam zakup np. telewizora, zgarniając na nim nader wysoką marżę. Naturalnie zarabia też na tym bank – tyle, że odsetki od udzielnego klientowi kredytu spłaca ten czy inny „lider rynku RTV”. Takie raty to rzeczywiście korzyść nie dla idiotów.

Rada nr 3: Nie bierzmy na siebie zbyt wielu rat na raz
Nieraz jest tak, że wysokie ceny, jakich żądają sprzedawcy za dobra luksusowe odstraszają potencjalnych konsumentów. Nie będąc w stanie jednorazowo wyłożyć większej sumy, decydujemy się na rozłożenie danej płatności w czasie, co zmusza nas do regularnego spłacania mniejszych kwot. Problem w tym, że sumy te potrafią być znacznym obciążeniem dla naszego budżetu domowego – zwłaszcza jeśli jesteśmy członkiem rodziny na tzw. dorobku. Podobną przezornością wykazał się Krajowy Nadzór Finansowy, wprowadzając od początku 2011 roku rekomendację T. Gorzej zarabiającym banki nie mogą udzielać kredytów, jeśli osoby te przeznaczają na ich obsługę połowę swoich comiesięcznych zarobków.
Jeżeli spłacamy już kredyt hipoteczny (w szczególności ten zaciągnięty w innej walucie niż zarabiamy) to zastanówmy się dwa razy, zanim podejmiemy decyzję o wzięciu kolejnego kredytu – tym razem w formie rat za np. telewizor plazmowy lub nowy model telefonu komórkowego. Akurat tak się składa, że te przedmioty, aby były w pełni użyteczne, wymagają dostępu do usług medialnych – na przykład aktywowaniu pakietu kanałów telewizyjnych lub połączeń telefonicznych, które też przecież kosztują.

Rada nr 4: Do rzeczy branych na raty trzeba często dokładać!
Z doświadczeń osób, które popadły w długi wynika, że z nagromadzenia wielu pozornie niewielkich opłat ratalnych uzbierała się całkiem spora sumka, której –
w związku z mogącą się przytrafić każdemu tragedią życiową (np. chorobą lub utratą pracy) – nie byli w stanie spłacać terminowo. W rezultacie w ich życiu pojawiły się zaległości finansowe, powiększone o odsetki, a nierozsądne działania doprowadziły do sytuacji nazywanej przez ekonomistów jako „spirala zadłużenia”.
Pamiętajmy zatem, żeby nie brać wielu rzeczy na raty, w szczególności takich, które powodują przyrost kolejnych kosztów – np. auto generuje szereg kosztów związanych z jego eksploatacją – obowiązkowe ubezpieczenie, przeglądy, paliwo oraz ewentualne naprawy, wymianę części i wynajem miejsca parkingowego lub garażu. Do takich zakupów należy podchodzić z głową i na chłodno, zostawiwszy emocje na wysokości śródpiersia – tam, gdzie znajduje się serce. Jeśli już mamy raty do płacenia, to warto regulować je poprzez stałe zlecenie przelewu, dokonywane automatycznie
z naszego konta bankowego. Unikniemy w ten sposób nieterminowości i karnych odsetek.

Rada nr 5: Nie żyjesz w ekonomicznej próżni – bierz pod uwagę finanse bliskich
Wniosek-przestroga brzmi tak: kredyt w postaci rat to produkt finansowy nie dla wszystkich. Śmiało można rekomendować go tym, którzy potrafią liczyć swoje przychody i wydatki, tudzież prognozować zarówno własną przyszłość ekonomiczną, jak i tę dotyczącą swych bliskich. Bądźmy świadomi, że ewentualne kłopoty finansowe członków najbliższej rodziny, w ten czy inny sposób, dotkną także i nas.
Sam mechanizm zakupu na raty nie jest niczym złym – to narzędzie służące zaspokajaniu potrzeb konsumenckich, jakie mamy wszyscy. Analogicznie jak z każdym innym narzędziem, należy się nim posługiwać ostrożnie, zapoznawszy się uprzednio z instrukcją obsługi.

Paweł Puchalski

Dla ZD.pl, www.Comperia.pl